PolskaUniewinnienie i przedawnienia w aferze FOZZ

Uniewinnienie i przedawnienia w aferze FOZZ

Adwokaci oskarżonych w procesie w sprawie
Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego zażądali
uniewinnienia Dariusza Przywieczerskiego i stwierdzenia
przedawnienia spraw Krzysztofa Komornickiego i Irene Ebbinghaus.

Nie związane ze sprawa FOZZ

Zarzuty postawione mojemu klientowi nie wiążą się ze sprawą FOZZ - mówił broniący Przywieczerskiego mec. Czesław Jaworski. Przypominał, że w opinii publicznej funkcjonuje obiegowo, że FOZZ to Grzegorz Żemek, Janina Chim i Dariusz Przywieczerski.

Czyn zarzucany Przywieczerskimu, czyli wyprowadzenie z FOZZ wielomilionowych sum, za co prokuratura chce dla oskarżonego 5 lat więzienia i 300 tys. zł grzywny, adwokat uznał za drobną incydentalną sprawę, nie związaną z działalnością Funduszu.

Zauważył on, że w zawiadomieniu o przestępstwie w ogóle się nie pojawiło nazwisko Przywieczerskiego. Zawiadomienie to w 1991 r. wysłał do prokuratury Josef Tkaczick, niemiecki agent finansowy, z którym współpracował FOZZ. Później rozpoczęła się kontrola NIK, która ujawniła, że FOZZ mógł przynieść Skarbowi Państwa ponad 350 mln zł strat.

Przepisy dewizowe

Prokuratura w 1992 r. postawiła Przywieczerskiemu - wówczas dyrektorowi generalnemu Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Universal - zarzuty naruszenia przepisów dewizowych. Później zostały one umorzone. Zarzuty zaciągnięcia pożyczki i spłacenia jej pieniędzmi FOZZ postawiono mu w 1997 r. na podstawie tych samych dowodów, które prokuratura miała na początku - powiedział adwokat.

Opinię biegłych mec. Jaworski uznał za nierzetelną, jednostronną i niespełniającą wymogów formalnych. Jego zdaniem, ekspertyza nie powinna stanowić oceny materiału dowodowego i kwalifikacji prawnej zarzutów, bo biegli nie mają prawa do takich ocen, a dokonując ich wykroczyli poza swoje uprawnienia. Tak samo jak nie mieli prawa dokonywać oceny o tym, że Przywieczerski działał wspólnie i w porozumieniu z Grzegorzem Żemkiem i Janiną Chim - dodał Jaworski.

Obrońca Przywieczerskiego uważa, że opinia w ogóle nie spełnia wymogów, bo nie jest "opinią zespołu biegłych", jaką nakazały sporządzić w tej sprawie sąd i prokuratura. Jest to zbiór odrębnych, cząstkowych opinii, a nie wspólna praca analityczna - przekonywał Jaworski. Jego zdaniem, biegli o specjalnościach: księgowość, ekonomia, rozliczenia międzynarodowe i bankowość, uczyli się tej materii na sprawie.

Przedawnienie

Po nim głos zabrał mec. Piotr Kruszyński, obrońca Ebbinghaus i Komornickiego. W niedługim wystąpieniu dowodził, że karalność zarzutów stawianych oskarżonym już się przedawniła, więc sprawę trzeba umorzyć.

Ebbinghaus i Komornickiego oskarżono o to, że przywłaszczyli sobie wspólnie z Grzegorzem Żemkiem 3 mln marek i 1,5 mln dolarów w taki sposób, iż w 1989 r. na polecenie Żemka niemiecka firma GFV przekazała te sumy do banków jako depozyty pod kredyty zaciągnięte przez Ebbinghaus (na 3 mln marek) i Komornickiego (na 1,5 mln dolarów, formalnie kredytobiorcą był syn Komornickiego, Łukasz). Kredyty nie zostały spłacone, więc w kwietniu 1990 bank przejął depozyty - stąd przestępstwo przywłaszczenia pieniędzy i żądanie prokuratury dotyczące kar po 3 lata więzienia oraz grzywien dla oskarżonych.

Kruszyński przekonywał, że do obliczania terminu przedawnienia w tej sprawie powinno się stosować rok 1989, kiedy przekazano środki na depozyty bankowe, a nie 1990, gdy bank przejął depozyty wobec niespłacenia kredytów. Kruszyński uważa ponadto, że nie ma dowodów, by mówić, iż środki udostępnione jego klientom pochodziły z FOZZ.

Jest tylko pismo, właściwie kserokopia pisma, z FOZZ do pana Tkaczicka, w której lakonicznie stwierdza się, że Grzegorz Żemek i Janina Chim nie ujawnią powodów, dla których nakazano mu przesłać bankom depozyty pod kredyty dla Ebbinghaus i Komornickiego. Jest pod nim jakaś gryzmoła, która ma być podpisem pana Żemka, on sam zaprzecza, by był to oryginalny dokument. Wydaje się, że to o wiele za mało, by stawiać moim klientom tak poważny zarzut - mówił adwokat.

Żemek padnie

Pod koniec rozprawy mowę końcową rozpoczął drugi obrońca Przywieczerskiego, mec. Piotr Korzeniowski. Dokończy ją w piątek, bo kilkanaście minut później Żemek poprosił sąd o zakończenie rozprawy. Staram się skoncentrować, robię notatki, ale za chwilę padnę - powiedział oskarżony.

Sąd zapytał wtedy Korzeniowskiego, jak długo będzie mówił. Adwokat zapowiedział, że jeszcze około godziny, bo nie chce nadużywać cierpliwości Wysokiego Sądu. Cierpliwość sądu jest nieograniczona i się nie przedawnia - odpowiedział mu na to sędzia Andrzej Kryże i zakończył środową rozprawę.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)