Unieruchomiony wycieczkowiec dotarł do portu
Luksusowy statek wycieczkowy Carnival Splendor, który po pożarze w maszynowni w poniedziałek dryfował na Pacyfiku, dopłynął do San Diego. Przez trzy dni ponad 3 tys. pasażerów pozbawionych było gorącej wody, klimatyzacji i gotowanych posiłków.
11.11.2010 | aktual.: 12.11.2010 03:08
Holowany przez sześć holowników i eskortowany przez amerykańską straż przybrzeżną wycieczkowiec wpłynął do portu w Kalifornii przy owacjach pasażerów i członków załogi, w sumie 4,5 tys. osób.
Zejście wszystkich pasażerów na ląd może potrwać nawet trzy godziny, ponieważ w pozbawionym elektryczności statku nie działają windy.
Ken King, jeden z pierwszych pasażerów, który zszedł na ląd, powiedział CNN, że ani on, ani pozostali wycieczkowicze do końca nie byli świadomi powodów powrotu do portu i skali awarii. - Dopiero teraz oznajmili nam, że na pokładzie był ogień. Wcześniej mówili tylko, że pojawił się dym - relacjonował.
King skarżył się także, że od awarii przez 13 godzin w poniedziałek pasażerowie pozbawieni byli toalety. Mimo trudnych warunków załoga stanęła na wysokości zadania - dodał.
290-metrowy Carnival Splendor wypłynął w siedmiodniową podróż w niedzielę z Long Beach na południe od Los Angeles. Normalny program jego rejsów obejmuje odwiedziny meksykańskich kurortów nadmorskich Puerto Vallarta, Mazatlan i Cabo San Lucas. Pożar, który wybuchł, gdy statek znajdował się ok. 200 mil na południe od San Diego, pokrzyżował jednak te plany już następnego dnia.
Walka z pożarem trwała trzy godziny. Nikt nie odniósł obrażeń, ale kilka osób doświadczyło ataków paniki.
Zaopatrzenie dostarczał wycieczkowcowi lotniskowiec marynarki wojennej USA, który we wtorek przerwał misję na Oceanie Spokojnym.