Unia zakaże sprzedaży jaj i pączków na sztuki?
Były już przepisy regulujące krzywiznę banana i ogórka, uznające marchew za owoc, a ślimaka za rybę słodkowodną. Wygląda na to, że teraz Unia Europejska zamierza wkroczyć w nasze sprawy handlowe i zakazać sprzedaży np. jajek czy pączków na sztuki - informuje "Polska". Zaprzecza temu Piotr Wolski, attaché prasowy Biura Informacji w Polsce Parlamentu Europejskiego.
Jak donosi brytyjska prasa, w ubiegłym tygodniu Parlament Europejski przyjął wstępną wersję rozporządzenia, zgodnie z którym od przyszłego roku miałyby zmienić się zasady oznaczania ilości towarów spożywczych na etykietach. Unia zamierza wprowadzić obowiązek sprzedawania towarów na wagę.
O ile łatwo sobie wyobrazić kupno kilograma pomarańczy, o tyle trudniej będzie nam się przyzwyczaić do kupna pół kilo jaj czy pączków.
A to nie wszystko. W supermarketach i wielu sklepach można zliczyć znacznie więcej towarów sprzedawanych na sztuki - np. opakowania z paluszkami rybnymi, sześciopaki ciastek, a nawet zgrzewki z napojami.
Czy to oznacza, że w ogóle nie będzie już w sprzedaży opakowań zawierających więcej niż jedną sztukę towaru?
Na szczęście nie. Takie opakowania będą, ale nie wolno będzie na nich umieszczać informacji, że zawierają np. sześć jaj. Zamiast tego konsumenci znajdą jedynie ich gramaturę - np. 325 g jaj. I nic więcej.
Skąd te pomysły? Unia chce, by wszyscy konsumenci posługiwali się w sklepach jednolitym systemem pomiaru artykułów spożywczych, którego podstawą jest waga tych towarów.
Podczas, gdy w Wielkiej Brytanii pomysł wywołał ogromne kontrowersje, polscy eurodeputowani twierdzą, że nic nie słyszeli o nowej dyrektywie. - To kłamstwa rozpowszechniane przez angielską prasę z zemsty za to, że nie przeszły ich rozwiązania - uważa europoseł Andrzej Grzyb. Dodaje, że gdyby jednak pojawiła się taka propozycja, byłby jej przeciwny.
Z polskich europosłów jedynie Wojciech Olejniczak potwierdził fakt istnienia rozporządzenia, ale zastrzegł, że - wedle jego wiedzy - zapis nakazuje wprawdzie podanie wagi, jednak wcale nie wyklucza sprzedaży na sztuki.
Jak zawsze chodzi o pieniądze
To nie pierwszy dość absurdalny pomysł unijnych urzędników. W 1994 roku Unia sprecyzowała dopuszczalne zakrzywienie bananów, które miały być "wolne od złej formy kształtu lub nienaturalnego zakrzywienia owocu". W rzeczywistości chodziło o to, by najwyższą jakoś bananów spełniały te odmiany, które były uprawiane na plantacjach w krajach będących byłymi koloniami francuskimi. I tylko ich produkcja mogła być dotowana przez Unię.
W 1979 r. Bruksela uznała natomiast, że marchewki to owoce. Wszystko dlatego, że Portugalczycy robią z marchwi dżem i chodziło o to, by mogli otrzymywać na te warzywa takie dopłaty, jakie przysługiwały owocom wykorzystywanym do produkcji dżemów.
Wyjaśnienie Parlamentu Europejskiego
Piotr Wolski, attaché prasowy Biura Informacji w Polsce Parlamentu Europejskiego przesłał Wirtualnej Polsce oświadczenie w tej sprawie: "W związku z ukazującymi się w mediach błędnymi informacjami o unijnym zakazie sprzedaży towarów na sztuki pragnę wyjaśnić, że regulacje dotyczące oznakowania żywności przyjęte w czerwcu przez Parlament Europejski nie zakazują ani sprzedaży produktów spożywczych na sztuki, tuziny czy mendle, ani nie zabraniają podawania informacji o liczbie sztuk produktu w opakowaniu.
Regulacje nakładają natomiast na producentów obowiązek podawania informacji o zawartości takich składników jak sól, tłuszcze i cukry, by dać konsumentom możliwość podejmowania świadomych decyzji przy zakupie żywności.
Projekt regulacji został przegłosowany w pierwszym czytaniu podczas czerwcowej sesji Parlamentu Europejskiego. Co do jej ostatecznego kształtu Parlament Europejski musi się porozumieć z państwami członkowskimi reprezentowanymi przez Radę UE. Rozmowy w tej sprawie trwają; ostateczne rozstrzygnięcie nie jest spodziewane wcześniej niż w połowie przyszłego roku."