Unia Pracy wzięła Dromo
Prezesem spółki Dromo został Zdzisław Siwiński, członek Unii Pracy, a członkiem zarządu tej firmy jest Andrzej Słowiński, skarbnik tej partii. Posadę w Dromo dostał także Rajmund Siennicki, były dyrektor Wielkopolskiej Kasy Chorych.
18.09.2003 08:21
Dlaczego skompromitowana spółka stała się łakomym kąskiem dla polityków? Bo jest spółką skarbu państwa i można w niej obsadzić cztery miejsca w Radzie Nadzorczej.
Dług wobec Pola
Wszyscy trzej wymienieni kojarzeni są z lewicą, choć Rajmundowi Siennickiemu, byłemu szefowi Wielkopolskiej Regionalnej Kasy Chorych bliżej do SLD, niż do UP. Pozostawał on bez posady po zlikwidowaniu kas. Nadal szuka pracy. Sam Zdzisław Siwiński w ubiegłym roku starał się o fotel burmistrza Lubonia. Przegrał startując z poparciem Marka Pola. - Prawda, że otrzymałem od ministra poparcie startując w wyborach. Jednak obecną pracę zawdzięczam ukończonemu kursowi dla kandydatów do rad nadzorczych spółek skarbu państwa - tłumaczy nowy dyrektor Dromo. Jeszcze w marcu Dromo, było spółką działającą przy Zarządzie Dróg Miejskich. Ministerstwo Skarbu Państwa nie miało pojęcia, że ma w niej udziały - na czym skorzystali pracownicy ZDM, bezprawnie w niej dorabiając. Teraz MSP przejęło nadzór na spółką i ma prawo w pięcioosobowej radzie nadzorczej wstawić swoich czterech ludzi. Jedno miejsce jest dla firmy prywatnej Jakro, która ma w Dromo udziały.
- Przyznam, że z wyjątkiem Słowińskiego, którego znam z partii, reszta osób nie jest mi zbyt dobrze znana - dodaje Z. Siwiński. Nie zaprzeczył jednak, że wobec Marka Pola ma dług wdzięczności z okresów wyborów, dlatego posada w radzie dla skarbnika Unii Pracy nie jest przypadkowa. Pozostali członkowie rady nadzorczej Dromo, to Andrzej Lipnicki, dyrektor „Domu Książki” w Warszawie i Małgorzata Bogdanowicz - jak twierdzi Siwiński - związana z KGHM Polska Miedź z Legnicy.
Serce z lewej
Napór polityków na Dromo jest o tyle zaskakujący, że spółka ta po serii artykułów „Gazety Poznańskiej”, stała się symbolem urzędniczej prywaty. Ujawniliśmy bowiem, że dyrektor ZDM - Jan Sklorz - sprawował nad nią kontrolę, a kierownicy ZDM zlecali spółce intratne usługi, które realizowali sami pracownicy ZDM. Efekt? Kontrola Urzędu Miasta i zwolnienia dyscyplinarne oraz wnioski do prokuratury i policyjne dochodzenie. Nawet nowy dyrektor nie uniknął policyjnej procedury. Wczoraj był przesłuchiwany przez funkcjonariuszkę Komendy Miejskiej Policji.
- Przyznam, że jest wiele do zrobienia po starym Dromo. I tym chcę się zająć, a nie polityką - zapewnia Siwiński. Jednak kilka dni temu podczas otwarcia obwodnicy poznańskiej Zdzisław Siwiński był obecny i to blisko... Marka Pola. - Zaprosił mnie tam wojewoda - ucina krótko Siwiński.
- Urząd Wojewódzki nie ma nic wspólnego z obsadzaniem stanowisk w Dromo. To leży w gestii Skarbu Państwa - mówi Waldemar Witkowski, wicewojewoda i zarazem przewodniczący Rady Wojewódzkiej Unii Pracy. Wicewojewoda przyznał, że zna z partii zarówno Siwińskiego, jak i Słowińskiego. Na pytanie, czy Unia Pracy obsadziła Dromo, Witkowski krótko ucina:
- Ci ludzie to fachowcy, którzy na branży transportowej się wychowali. A poza tym większość ludzi ma serce po lewej stronie.
Rajmund Siennicki, lekarz z wykształcenia i były dyre- ktor wielkopolskiej Kasy Chorych niewiele ma wspólnego z branżą transportową, ale wiązany jest z SLD. Nie chciał nam zdradzić, skąd przyszło do niego „zaproszenie” do pracy w Dromo.
- Na razie nic nie jest przesądzone. Nie będę więc o tym rozmawiał aż do następnego posiedzenia rady - uciął krótko R. Siennicki.
Inżynier z przeszłością
Tymczasem dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, Jan Grześkowiak, nadal robi porządki po współpracy ZDM z Dromo. Wczoraj od dziennikarzy „Gazety Poznańskiej” dowiedział się, że Jerzy Nawrocki, którego mianował inżynierem miasta również... dorabiał w Dromo.
- Tego nie wiedziałem - przyznał. - Wydaje mi się, panowie, że chyba większość załogi ZDM dorabiała w Dromo - podsumował bezradnie J. Grześkowiak. Jednak jego zdaniem, skoro Nawrockiego nie było na tzw. czarnej liście (chodzi o pracowników ZDM bezprawnie zlecających sobie usługi w Dromo), to nie ma powodu, aby się go pozbyć.
- Może to problem bardziej etyczny, ale przecież nie będę pracował tu sam! - rozkłada ręce Grześkowiak. - Teraz skupiam się na rozwiązaniu umowy z Dromo dotyczącą dyżurów, które pełni ta firma przy ulicy Góreckiej - dodaje Grześkowiak.
Nie martwi to nowego dyrektora Dromo, któremu udało się wygrać dwa przetargi w ZDM na projekty skrzyżowań.
- Zamierzam jednak wyjść z działalnością Dromo poza Poznań, w teren. Tam bowiem zachowałem dobre kontakty w usługach transportowych - tłumaczy Zdzisław Siwiński. Obecnie w Dromo pracuje na stałe sześć osób, z czego dwie: Maria H. i Piotr P. - przeszły tam z ZDM po stracie pracy. Piotr P. był na „czarnej liście” i dostał dyscyplinarkę.
Człowiek partii
_ Zdzisław Siwiński od lat 70. był członkiem PZPR. Jak sam przyznaje „zawsze pracował na stanowiskach dyrektorskich”. Był m.in. szefem Okręgowego Zakładu Transportu i Maszyn Drogowych”, dyrektorem technicznym Trans-Mebli oraz dyrektorem przedsiębiorstwa „Mitrak”. Twierdzi, że za prywatzyzację tego ostatniego dostał państwowe odznaczenie. Od 2001 roku jest członkiem Unii Pracy._
Prokuratura bada
_ Prokuratura Stare Miasto w Poznaniu nadal prowadzi postępowanie w sprawie Dromo. Przesłuchano już urzędników i byłych pracowników. Jednym z głównych wątków sprawy jest przekazanie w 2002 roku z Dromo do ZDM około 24 tysięcy złotych podzielonego zysku. ZDM przelał je na konto swojego funduszu socjalnego, choć powinny były one trafić do Skarbu Państwa. Inny wątek to firma „Malrem”, którą kontrolował wyrzucony z ZDM Jacek T., główny inżynier ruchu. Sam zlecał sobie, kontrolował usługi i za nie płacił._
Marcin KĄCKI