Unia Pracy świętowała 10-lecie powstania
Marek Pol (po lewej) i Aleksander Małachowski (PAP/Andrzej Rybczyński)
W 10. rocznicę powstania Unii Pracy ustanowioną z tej okazji nagrodę im. Ignacego Daszyńskiego - "Za wierność wartościom polskiej lewicy i konsekwentne ich głoszenie" - otrzymał Karol Modzelewski.
Modzelewski, który przebywa za granicą, nie mógł osobiście nagrody odebrać.
Na uroczystym jubileuszu zabrakło założyciela i wieloletniego lidera partii, Ryszarda Bugaja, a także innych byłych członków UP, którzy odeszli do Unii Wolności, m.in. Zbigniewa Bujaka i Artura Smółki.
Żałuję, że Ryszard Bugaj nie przełamał swoich barier wewnętrznych. Rozmawiałem z nim, myślę, że w 15-lecie UP będzie na to wszystko spoglądał z takim dystansem, że spotkamy się wszyscy. Szkoda trochę, ale trudno - mówił dziennikarzom o nieobecności Bugaja obecny szef UP, Marek Pol.
Jak zaznaczył, partie istnieją niezależnie, kto im przewodniczy. Jeśli partia jest dobra, oparta o wartości, ona istnieje pomimo tego, że zmieniają się liderzy. Taka jest UP - ocenił Pol.
Szef UP mówił podczas uroczystości, że UP odnosiła sukcesy i porażki, że jest partią po przejściach, która ma trochę guzów i siniaków.
Ale - jak podkreślił - Unia została założona na solidnych fundamentach przez grono ludzi, którzy mieli pewien zespół wartości i potrafili przełamać historyczne podziały, które przed dziesięcioma latami były niezwykle silne.
Dla wielu z nas wybór partii, która łączyła w sobie z jednej strony solidarnościową opozycję, a z drugiej osoby, które były członkami PZPR, było czymś, co szokowało. To trzeba było wybrać świadomie i w sposób zdecydowany - mówił Pol.
Udowodniliśmy, że partia, która została utworzona ponad historycznymi podziałami przetrwała - powiedział dziękując wszystkim, którzy zakładali Unię Pracy, że wpadli na pomysł, aby taka partia mogła powstać.
W uroczystości 10-lecia UP uczestniczyli przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, rządu oraz partii koalicyjnych. (mag)
