Unia będzie miała siły szybkiego reagowania?
Prezydent Francji opowiada się za utworzeniem 60-tysięcznych unijnych sił szybkiego reagowania. UE musi być w stanie wystawić w ciągu roku taką liczbę żołnierzy do operacji w regionach kryzysowych - powiedział Nicolas Sarkozy, przedstawiając Białą Księgę na temat przyszłej polityki obronnej Francji.
Chcemy posunąć naprzód sprawę obronności europejskiej, bez względu na to, jaka będzie przyszłość Traktatu Lizbońskiego - powiedział Nicolas Sarkozy.
Wyposażenie sił unijnych w samoloty i okręty wymaga rozwoju europejskiego przemysłu zbrojeniowego - dodał, wskazując, że amerykański przemysł zbrojeniowy jest obecnie sześciokrotnie większy od europejskiego.
6 czerwca w przemówieniu wygłoszonym w greckim parlamencie Sarkozy zapowiedział, że jego kraj, obejmujący przewodnictwo w Unii Europejskiej 1 lipca, będzie forsował wspólną unijną politykę obronną, aczkolwiek nie kosztem NATO.
Podkreślał, że UE musi potrafić bronić się sama. Mówimy naszym partnerom, że Unia Europejska jest jednym z najbogatszych regionów świata. Nie możemy być bogaci, chcieć być potężni, mieć nadzieję na to, że będziemy się liczyć w polityce, jeśli nie będziemy w stanie zapewnić sobie własnej obronności - powiedział prezydent Francji.
Sarkozy zaznaczył, że taka unijna polityka obronna nie zagrozi Sojuszowi Północnoatlantyckiemu. Nie chodzi tu i nigdy nie będzie chodzić o konkurowanie z NATO. Potrzebujemy jednego i drugiego - oświadczył prezydent.
Berlin dał do zrozumienia, że Niemcy byłyby gotowe rozważyć propozycje utworzenia floty wojennej Unii Europejskiej, z którymi - jak się oczekuje - wystąpi wkrótce prezydent Francji.
Niemiecki tygodnik "Spiegel" dowiaduje się, że Sarkozy ogłosi swój plan po objęciu przez Francję przewodnictwa w UE 1 lipca. Według "Spiegla" plan Sarkozy'ego przewiduje morską grupę bojową z brytyjskim lotniskowcem. Wkładem Niemiec mogłyby być fregaty i jednostki zaopatrzeniowe.