Unia Afrykańska, wbrew Kadafiemu, nie chce wspólnej armii
Ponad 40 szefów państw i rządów, zebranych na nadzwyczajnym szczycie Unii Afrykańskiej w libijskim mieście Syrta, nie podjęło decyzji o utworzeniu wspólnej afrykańskiej armii, na jaką nalegał przywódca Libii Muamar Kadafi.
28.02.2004 19:50
Szczyt przyjął natomiast deklarację w sprawie stawienia czoła "wyzwaniu wody", przed jakim stoi kontynent. Opowiedział się też za szybkim stworzeniem Afrykańskiego Funduszu na rzecz Rozwoju Rolnictwa.
Spory w kwestii wspólnej obrony, drażliwej w związku z podejmowanymi przez Muamara Kadafiego próbami przeforsowania jednolitej armii afrykańskiej, przeciągnęły o kilka godzin zakończenie obrad dwudniowego szczytu. Ostatecznie afrykańscy przywódcy odłożyli tę sprawę do następnego szczytu UA (dawnej Organizacji Jedności Afrykańskiej).
"Kadafi obstaje przy swej idei jednej armii, ale inni przywódcy afrykańscy tego nie chcą" - powiedział AFP jeden z delegatów szczytu. Libijski przywódca "sądzi, że zwołując nas do siebie może nam narzucać własne poglądy. To brak szacunku i znajomości rzeczy" - dodał inny. W piątek wieczorem ogromna większość uczestników szczytu odrzuciła lansowaną od 1999 r. przez Kadafiego koncepcję wspólnej afrykańskiej armii, co "wywołało zgrzytanie zębów po stronie libijskiej" - powiedział tenże delegat.
W przemówieniu na zakończenie szczytu libijski przywódca bronił swej koncepcji, twierdząc, że "żadnego kraju nie może dziś obronić jego własna armia". "Miejsce armii narodowej jest w muzeum... Dojdziemy do jednej armii, usuwając przeszkody, z pomocą Bożą" - podkreślił.
Kadafi uzasadniał także niedawną rezygnację przez jego kraj z broni masowego rażenia potrzebami "polityki wielkiej zbiorowości". "Każdy pojedynczy kraj jest narażony na niebezpieczeństwo. Pragniemy tworzyć życie i Afryka musi być strefą wolną od broni nuklearnej" - powiedział.