Umorzono postępowanie wobec policjantów sądowych
Postępowanie karne wobec trzech policjantów oskarżonych o niedopełnienie obowiązków w związku z głośną ucieczką z sądu "Jędrzeja", jednego z głównych oskarżonych w procesie "łódzkiej ośmiornicy" umorzył warunkowo Sąd Rejonowy w Łodzi.
21.05.2003 | aktual.: 21.05.2003 11:45
Wobec dwóch oskarżonych; Jacka Ś. i Jacka K. sąd warunkowo umorzył postępowanie na rok, wobec Tadeusza Ś. - okres próby wynosi dwa lata. Cała trójka ma zapłacić po 4 tysiące złotych na rzecz łódzkiego hospicjum dla dzieci. Postanowienie nie jest prawomocne.
37-letni Krzysztof J. ps. Jędrzej uciekł z łódzkiego sądu 22 maja ubiegłego roku. Do ucieczki doszło w korytarzu łączącym salę rozpraw z pomieszczeniem w piwnicy budynku, gdzie przebywają oskarżeni doprowadzani z aresztu. Podczas przerwy w rozprawie dziewięciu oskarżonych było konwojowanych przez sześciu funkcjonariuszy - zarówno z policji sądowej, jak i oddziałów prewencji.
Choć "Jędrzej" uznawany jest za groźnego przestępcę, wśród konwojujących nie było policjantów z kompanii antyterrorystycznej. W trakcie konwojowania J., któremu nie założono kajdanek, wyszedł przez źle zabezpieczone drzwi na korytarz sądu. W sądzie uciekinier zdążył się jeszcze przebrać; kamery zarejestrowały, jak wychodził z budynku w krótkich spodenkach.
Prokuratura oskarżyła trzech policjantów o to, że jako funkcjonariusze odpowiedzialni - w dniu ucieczki - za konwoje w sądzie, nie dopełnili obowiązków służbowych. Dowódcą zabezpieczenia w sądzie był Jacek Ś., dowódcą konwojów w sądzie - Tadeusz S., a Jacek K. bezpośrednio dowodził konwojem.
Jak ustalono, podczas konwojowania doszło do rażącego naruszenia przepisów. Policjantów było za mało, a konwój był źle zorganizowany. Oskarżonym groziło do trzech lat więzienia. W prokuraturze wszyscy przyznali się do winy. Wniosek o warunkowe umorzenie postępowania złożyli obrońcy; prokurator nie zgłosił sprzeciwu.
Sąd uznał, że okoliczności w jakich doszło do ucieczki "Jędrzeja" nie budzą wątpliwości.
Uzasadniając postanowienie o warunkowym umorzeniu postępowania sąd podkreślił, że wina i społeczna szkodliwość czynów zarzucanych oskarżonym nie są znaczne, choć przecież to naruszenie przez nich obowiązków ułatwiło groźnemu przestępcy ucieczkę.
"Oskarżeni nie mieli jednak takiego zamiaru, a zaniedbania, które im się zarzuca, związane są z pewnym schematem i rutyną postępowania" - uzasadniała sędzia Anna Starczewska-Jeromin.
Sąd podkreślił, że oskarżeni wielokrotnie zajmowali się zabezpieczeniem procesów z udziałem świadka koronnego, bądź tzw. procesów podwyższonego ryzyka i wywiązywali się z tych obowiązków nienagannie. "Nic nie wskazywało na jakiekolwiek nieprawidłowości w ich sposobie działania" - dodała sędzia.
Sędzia zaznaczyła, że społeczna szkodliwości czynu nie jest znaczna biorąc pod uwagę m.in. fakt, że ostatecznie "Jędrzej" został zatrzymany i osadzony. Sąd podkreślił też dotychczasowy nienaganny przebieg służby oskarżonych i bardzo dobrą opinię. Dwaj z nich służą w policji od 13 lat, trzeci - 29 lat. Policjanci byli zawieszeni w czynnościach służbowych. Obecnie pracują w Komendzie Miejskiej Policji w Łodzi.
"W naszym przekonaniu na tamten dzień spełniliśmy wszystko jak najlepiej. Pewne zaniedbania zostały udowodnione. Nie było one jednak zamierzone, a wynikały ze schematu działania struktur policji sądowej i dlatego tak wyszło" - powiedział po rozprawie jeden z oskarżonych Jacek Ś.
"Myślę, że nasz przypadek pozwoli na to, żeby te niedociągnięcia zostały usunięte i taka sytuacja więcej się nie powtórzy" - dodał.
Konsekwencją ucieczki "Jędrzeja" było odwołanie ze stanowiska szefa łódzkiej policji. Do dymisji podał się też jego zastępca odpowiedzialny m.in. za policję sądową i oddziały prewencji.
Po ucieczce Krzysztof J. był poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Został zatrzymany pod koniec października ubiegłego roku w Budapeszcie przez policję polską i węgierską oraz prywatnego detektywa, posła Krzysztofa Rutkowskiego. Miesiąc później przewieziony został do Polski.
"Jędrzej" to jeden z domniemanych szefów ramienia zbrojnego łódzkiej mafii. Pod jego nieobecność sąd skazał go w tzw. wątku gospodarczym łódzkiej "ośmiornicy" na 10 lat więzienia. Przed sądem J. odpowiadać będzie także m.in. za zlecenie zabójstwa jednego z bossów łódzkiego świata przestępczego Ireneusza J. ps. Gruby Irek oraz za uprowadzenia biznesmenów. W tym samym procesie "Jędrzej" odpowie też za ucieczkę z łódzkiego sądu.