To może być zwrot w wojnie. Putin "przepołowi" Ukrainę?
Według analizy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, istnieje prawdopodobieństwo wznowienia rosyjskich ataków na infrastrukturę drogową w Ukrainie i mosty na Dnieprze. W rzeczywistości mogłoby to oznaczać "przepołowienie" Ukrainy. - Rosjanie mogli, wycofując się, wysadzić wszystko, ale tego nie zrobili. Niewykluczone, że będą chcieli wrócić na tereny, które są pod kontrolą Ukraińców, po drugiej stronie rzeki - ocenia płk Piotr Lewandowski.
01.12.2022 | aktual.: 01.12.2022 09:05
- Rosjanie do tej pory nie wysadzili wszystkich mostów na Dnieprze, zawalili sprawę. Teoretycznie mogliby próbować robić to w najbliższym czasie. Ale to nie jest film kina akcji, że wystrzelą jedną bombę i od razu znika most. Myślę, że jednak mają jeszcze coś z tyłu głowy i dlatego tego nie robią - mówi Wirtualnej Polsce płk Piotr Lewandowski, były uczestnik misji wojskowych w Afganistanie i Iraku, analityk ds. wojskowości.
O możliwych atakach na infrastrukturę drogową i transportową jako kolejnym kroku Rosji informowała ostatnio Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jednym ze źródeł takich planów był artykuł w rosyjskim dzienniku "Niezawisimaja Gazieta".
"Obecnie pod kontrolą Sił Zbrojnych Ukrainy znajduje się 20 czynnych mostów przechodzących Dniepr, z czego pięć przechodzi przez tamy hydroelektryczne. Wyłączenie mostów - jeśli nie wszystkich, to przynajmniej 10 najważniejszych - doprowadzi Siły Zbrojne Ukrainy do stanu nieoperacyjnego" - czytamy w rosyjskim artykule poświęconym przebiegowi wojnie w Ukrainie. Jego autor podkreśla, że Dniepr był barierą nie do pokonania we wszystkich wojnach w poprzednich stuleciach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego więc Rosjanie do tej pory nie zniszczyli całkowicie przepraw? "Niezawismiaja Gazieta" twierdzi, że przez szczegóły techniczne. "Wszystkie mosty na Dnieprze budowane są na stromych wzgórzach miast, na tamach zbiorników wodnych i wielu kilometrach wałów ziemnych wysuniętych do zbiorników wodnych. Na przykład most samochodowy i kolejowy w Czerkasach to zapora ziemna wysunięta do zbiornika na 10,5 km na lewym brzegu, dalej właściwy most o długości 1174 metrów, a następnie 900-metrowa zapora ziemna przechodząca przez zbiornik na prawym brzegu" - czytamy.
"W przypadku zniszczenia mostów na Dnieprze budowa mostów pontonowych jest nierealna. A Dniepr stanie się barierą nie do pokonania między prawym a lewym brzegiem" - konkluduje autor analizy w rosyjskim dzienniku.
Ukryty cel Putina?
- Trudno powiedzieć, jaki Rosjanie mają plan - mówi Wirtualnej Polsce płk Lewandowski. - Mogli, wycofując się, wysadzić wszystko, ale tego nie zrobili. Niewykluczone, że będą chcieli wrócić na tereny, które są pod kontrolą Ukraińców, po drugiej stronie rzeki. Jest też opcja, że planowali wysadzić przeprawy, ale "ktoś o czymś zapomniał". Zagrożenie, że Ukraińcy w najbliższym czasie będą forsować Dniepr, jest przecież znikome. Chociażby dlatego, że to Rosjanie mają nadal dużą przewagę w powietrzu - przypomina nasz rozmówca.
Według analityków amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) rosyjskie dowództwo wyraźnie ocenia, że ukraińskie siły mogą przekroczyć Dniepr i przeprowadzić kontrofensywę na wschodzie obwodu chersońskiego, zagrażając kluczowym szlakom komunikacyjnym z Krymu do innych części południowej Ukrainy.
Z kolei inni eksperci uważają, że przerzucenie sił przez Dniepr będzie dla ukraińskiej armii sporym wyzwaniem. Były dowódca sił USA w Europie, gen. Mark Hertling ocenia, że "w porównaniu z atakami na linie umocnień wroga na północnym wschodzie - batalia przez Dniepr będzie wymagać więcej manewrów, precyzyjnych uderzeń, operacji specjalnych i zdolności do przekroczenia rzeki".
- Gdyby Ukraińcy rozpoczęli forsowanie rzeki, Rosjanie zapewne ocknęliby się i próbowaliby niszczyć przeprawy. Na chwilę obecną raczej jednak odpuszczą - ocenia płk Lewandowski.
W jego ocenie, gdyby doszło do "przepołowienia" Ukrainy poprzez zniszczenie mostów i przepraw na linii Dniepru, dla ukraińskiej armii byłoby to bardzo niekorzystne. - Nastąpiłoby rozczłonkowanie ugrupowania, które jest w natarciu. Ukraińskie wojska musiałyby forsować rzekę, organizować przeprawy pontonowe, gromadzić dużo sprzętu itd. Nawet uchwycenie przyczółków nie oznaczałoby sukcesu ukraińskich wojsk. Przy rosyjskim ostrzale artyleryjskim mogłoby dojść do bardzo dużych strat po stronie Ukraińców - uważa nasz rozmówca.
"Rosjanie coś kombinują"
Wśród niektórych ekspertów wojskowych pojawiła się teza, że Rosjanie - niszcząc mosty, ale także drogi i połączenia kolejowe - będą chcieli "izolować pole walki", czyli utrudnić, a optymalnie uniemożliwić, dostarczanie do walczących wojsk zaopatrzenia.
Innego zdania jest płk Lewandowski. - Gdybyśmy mówili o izolowaniu, Rosjanie pozwoliliby ukraińskim żołnierzom przekroczyć Dniepr i dopiero wówczas zniszczyliby mosty. Być może chcą tak zrobić i dlatego nie niszczą przepraw. Z drugiej strony, gdyby je wysadzili, byłoby to pogodzenie się z oddaniem Ukrainie terenów po drugiej stronie rzeki. Myślę, że jednak jeszcze coś kombinują. Tak długo, jak mosty na Dnieprze stoją, Ukraina musi się cały czas liczyć z ruchem ze strony Putina. A on celował w zajęcie całego terytorium naszego wschodniego sąsiada - komentuje wojskowy.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski