Ukraiński parlament nadal nie obraduje
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom o szybkim powtórnym głosowaniu nad kandydaturą Julii Tymoszenko na stanowisko premiera, po południu ukraiński parlament nadal nie przystąpił do obrad.
12.12.2007 | aktual.: 12.12.2007 13:12
Przyczyną jest trwająca od rana blokada trybuny parlamentarnej, prowadzona przez prorosyjską Partię Regionów Ukrainy.
Prozachodnia koalicja Bloku Julii Tymoszenko i prezydenckiego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona ma nadzieję, że po zakończeniu blokady Rada Najwyższa (parlament) będzie w stanie przeprowadzić ponowne głosowanie w sprawie Tymoszenko.
Posiedzenie parlamentu ma zostać wznowione o godz. 15.00 czasu polskiego.
Szefowa klubu parlamentarnego Partii Regionów, Raisa Bohatyriowa oświadczyła, że jej ugrupowanie przerwie blokadę, jeśli koalicjanci przeproszą opozycję za "bezpodstawne oskarżenia" o przeszkadzanie we wtorkowym głosowaniu nad kandydaturą Tymoszenko na premiera.
Jeden z czołowych polityków bloku Tymoszenko ujawnił tymczasem, że wymagane przez opozycję przeprosiny są wyłącznie wymówką, w rzeczywistości zaś gra toczy się o stanowiska szefów komitetów parlamentarnych dla przedstawicieli ugrupowań mniejszości.
Uzgodniliśmy podział wszystkich komitetów, a dla zaspokojenia potrzeb naszych oponentów byliśmy nawet zmuszeni do zwiększenia ich liczby - powiedział Turczynow w kuluarach parlamentu.
Po wtorkowym, nieudanym głosowaniu nad kandydaturą premiera, w środę rano prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko ponownie przedłożył ją parlamentowi. We wtorek do objęcia stanowiska Tymoszenko zabrakło zaledwie jednego głosu; poparło ją 225 deputowanych w 450-osobowej Izbie.
Po ogłoszeniu wyników głosowania dysponujący 227 mandatami koalicjanci oświadczyli, że nie zadziałały karty do głosowania dwóch spośród nich.
Przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk zarządził wówczas głosowanie nad powtórką głosowania na kandydaturę premiera. Kiedy deputowani koalicji zaczęli już naciskać guziki, członkowie Partii Regionów zablokowali trybunę, a jeden z nich wykradł Jaceniukowi jego kartę do głosowania. Na tablicy z wynikami głosowania znowu pojawiła się liczba 225.
Koalicjanci ogłosili, że wyniki obu głosowań to efekt czyjejś ingerencji w system informatyczny parlamentu. Tymczasem komisja międzyresortowa składająca się m.in. z funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w działaniu systemu.
Opozycja ze swej strony orzekła, że wynik głosowań to "znak Boży" i dowód, że pomarańczowa, prozachodnia koalicja z większością dwóch głosów w parlamencie nie jest zdolna do działania. (sm)
Jarosław Junko