"Ukraińska Prawda" pozwana do sądu
Stworzona przez zamordowanego ponad trzy lata temu ukraińskiego dziennikarza Georgija Gongadzego internetowa gazeta "Ukraińska Prawda" może zniknąć z Internetu. Stanie się tak, jeśli sąd w Kijowie uzna za zasadny pozew dwójki dziennikarzy związanych - jak twierdzi "Ukraińska Prawda - z szefem administracji prezydenta Ukrainy, Wiktorem Medwedczukiem.
13.05.2004 15:40
Walerij Worotnik i Marija Sambur ze stworzonego przez nich samych Centrum Dziennikarstwa Kryzysowego domagają się sprostowania kilku informacji zamieszczonych przez "Ukraińską Prawdę" w artykułach, dotyczących kulisów zagadkowej śmierci Gongadzego, a także zamknięcia w marcu niezależnego Radia Kontynent.
Dziennikarze wystąpili też o zablokowanie kont wydania, przejęcie jego majątku i wypłatę rekompensaty w wysokości 20 tysięcy hrywien (około 4 tys. dolarów).
"Pozew przeciwko 'Ukraińskiej Prawdzie' skierowano do Peczerskiego Sądu Rejonowego w Kijowie, który ma beznadziejną reputację instytucji kontrolowanej przez Medwedczuka. (...) Worotnik i Sambur nie prosili nas o sprostowanie jakichkolwiek informacji, zamiast tego od razu skierowali sprawę do sądu" - czytamy w oświadczeniu redakcji "Ukraińskiej Prawdy".
Serhij Szołoch, dyrektor nie istniejącego już Radia Kontynent, powiedział przed wyjazdem z Ukrainy, że Worotnik w imieniu kierowanej przez Medwedczuka Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy (zjednoczonej) proponował mu współpracę w zamian za rozpowszechnianie w radiu nowej wersji śmierci Gongadzego, która - zdaniem Szołocha - usuwała podejrzenia z prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy.
Według opozycji to właśnie Kuczma był zleceniodawcą tego zabójstwa, o czym pisała w marcu "Ukraińska Prawda". Szołoch odmówił, a po zamknięciu radia i otrzymaniu pogróżek, w obawie o własne życie, wyjechał za granicę.
Dziennikarze "Ukraińskiej Prawdy" podkreślają, że pozew sądowy jest pierwszą próbą zniszczenia tego najpopularniejszego na Ukrainie internetowego wydania od czasu zabójstwa Gongadzego we wrześniu 2000 r. Władze Ukrainy do dziś nie znalazły ani wykonawców, ani zleceniodawców tego mordu.
"Pozew przeciwko 'Ukraińskiej Prawdzie' ma zdecydowanie polityczną wymowę. Jest jasne, że przeszkadzamy władzy, a utrudnianie nam pracy, czy nawet doprowadzenie do zamknięcia gazety - to marzenie urzędników z administracji prezydenta Ukrainy. W przededniu zaplanowanych na październik kolejnych wyborów szefa państwa nikt się już nie przejmuje, jaką może to wywołać reakcję na Ukrainie i na Zachodzie" - piszą dziennikarze "Ukraińskiej Prawdy".