Ukraińscy politycy płacą mediom za wiadomości o nich
Ukraińscy politycy nie ograniczają się do mówienia o sprzedajnych mediach, lecz znają także obowiązujące w nich cenniki. Chcąc zaistnieć w telewizji, radiu czy gazecie
należy wyłożyć na Ukrainie od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
18.03.2009 | aktual.: 18.03.2009 19:38
Informacjami o stawkach dla polityków w mediach podzielił się Anatolij Hrycenko, były minister obrony i prawdopodobny kandydat w zaplanowanych na przyszły rok wyborach prezydenta Ukrainy.
"Wydawało się, że jednym z niewielu osiągnięć Ukrainy na tle porażek w innych dziedzinach życia jest wolność słowa. Ja też tak myślałem, jednak zmieniłem zdanie" - napisał Hrycenko w blogu na stronie internetowej własnego ruchu politycznego "Postawa Obywatelska".
Hrycenko podał, że "znana ogólnoukraińska stacja radiowa" za udział w jednej audycji żąda obecnie 1500 dolarów. Można w niej także wykupić "pakiet specjalny", w którym za 10 audycji klient-polityk otrzyma zniżkę. Zapłaci dzięki niej jedynie 12 tysięcy dolarów.
Dzięki temu, że były minister obrony wymienił w swym blogu nazwę audycji tej stacji, jego czytelnicy z łatwością mogą ustalić, że chodzi o popularne na Ukrainie radio informacyjne "Era-FM".
Hrycenko ujawnił także, iż "znana rosyjskojęzyczna gazeta, którą w Związku Radzieckim zaczytywała się komsomolska młodzież" wycenia materiał umieszczony na jej szpaltach na 5 tysięcy dolarów.
W procederze tym bierze także udział "poważna agencja informacyjna", która za 10 wiadomości w swym serwisie żąda 1500 dolarów, oraz popularne wydanie internetowe "wyróżniające się dowcipnymi tytułami". Jej redaktorzy proponują, że za jedyne 2 tysiące dolarów napiszą dla zamawiającego pozytywny artykuł, a prostego "newsa" z jego nazwiskiem opublikują za 250 dolarów - twierdzi Hrycenko.
"W jaki sposób człowiek, który nie rozkrada swego kraju i nie sprzedaje się oligarchom, ma dotrzeć do społeczeństwa? Na jakie nowe twarze, nowe idee i nowe jakości elit może liczyć społeczeństwo w takich warunkach?" - pyta Hrycenko w swoim blogu.
Jarosław Junko