Ukraińscy nacjonaliści próbowali zakłócić uroczystość. "To prowokacja"
Manifestujący pod czerwono-czarnymi sztandarami nacjonaliści chcieli zakłócić uroczystości w Hucie Pieniackiej na Ukrainie. Odbywały się tam obchody rocznicy zbrodni dokonanej w 1944 roku przez UPA i żołnierzy podległych Waffen SS.
25.02.2018 | aktual.: 25.02.2018 21:05
W miejscowości doszło do pacyfikacji ludności polskiej. Śmierć poniosło prawie 900 osób. Pod krzyżem upamiętniającym zabitych w 74. rocznicę tej tragedii odprawiono nabożeństwo żałobne. Pojawili się na nim m.in. potomkowie pomordowanych. Obecny był też Adam Kwiatkowski z kancelarii Andrzeja Dudy, który odczytał list od prezydenta.
"W imieniu państwa i narodu polskiego pochylam dzisiaj głowę na znak hołdu dla męczeństwa ofiar. Ich niewinna śmierć, zadana jedynie dlatego, że byli Polakami, przeraża ogromem okrucieństwa. Zarosły zgliszcza ich domostw i zbiorowe mogiły, ale pamięć o rzezi trwa i wciąż jest bolesną raną w polskiej duszy. Nie wolno nam o niej zapomnieć, nie wolno odwracać od niej oczu" - napisał Duda.
W pobliżu ludzi obchodzących uroczystość zgromadzili się ukraińscy nacjonaliści. W rękach trzymali czerwono-czarne sztandary, które są symbolem Ukraińskiej Armii Powstańczej, a więc organizacji odpowiedzialnej za mord na Polakach. Również obecny na uroczystościach wiceszef IPN, Krzysztof Szwagrzyk uznał pojawienie się nacjonalistów za prowokację. - To chyba jeszcze nie jest czas, kiedy możemy mówić o pojednaniu - powiedział.
Źródło: TVP Info