Ukraińcy w natarciu, Donieck i Gorłówka w "kotle"
Siły ukraińskie wypierają separatystów z kolejnych miast - potwierdzają to sami rebelianci. Sytuacja "Donieckiej Republiki Ludowej" jest krytyczna, Donieck i Gorłówka są już niemal zupełnie odcięte od separatystów ługańskich - informuje TVN24. Według ukraińskiego sztabu w szeregach rebeliantów jest coraz większa panika i chaos, znów zanotowano przypadki masowej dezercji.
"W nocy siły ATO kontynuowały działania ofensywne mające na celu zaciśnięcie pierścienia wokół Doniecka. Przeprowadzono szereg uderzeń ogniowych w punkty oporu przeciwnika. W efekcie zniszczono dużą liczbę sprzętu i siły ludzkiej rebeliantów" - informuje w wydanym dziś rano komunikacie centrum prasowe operacji antyterrorystycznej.
Przez całą sobotę i ostatniej nocy toczyły się walki w rejonach Iłowajska, Ałczewska, Stachanowa, Ługańska i Gorłówki. Po stronie ukraińskiej zginęło w ciągu doby 13 żołnierzy - informuje Kijów. Ale nawet ukraińskie wojsko przyznaje nieoficjalnie, że te dane są bardzo zaniżane.
Ataki z powietrza miały zniszczyć 10 czołgów i pojazdów opancerzonych rebeliantów w okolicach Gorłówki oraz Antracytu. Ukraińcy kontynuują ofensywę wzdłuż drogi H21 łączącej Donieck z obwodem ługańskim. "Sytuacja jest krytyczna" – można przeczytać w komunikacie "sztabu Donieckiej Republiki Ludowej", zamieszczonym w sobotę wieczorem w internecie.
Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow zaprzeczył w sobotę, jakoby Rosja minionej nocy próbowała dokonać inwazji na Ukrainę pod pretekstem misji humanitarnej. Zapowiedział, że Moskwa podejmie kontrposunięcia, jeśli Zachód wprowadzi kolejne sankcje.
Z oskarżeniem o próbę dokonania inwazji wystąpił wiceszef administracji prezydenta Ukrainy Wałerij Czałyj. Oznajmił on, że Ukraina nie dopuściła do wkroczenia na swe terytorium ogromnej kolumny wojsk rosyjskich. Według niego na Ukrainę "miała wejść humanitarna kolumna z wojskami pokojowymi, by sprowokować konflikt na pełną skalę". Czałyj w programie telewizyjnym nadanym w nocy z piątku na sobotę poinformował też, że w związku z zagrożeniem prezydent Petro Poroszenko zwołał pilną naradę szefów resortów obronnych i przeprowadził szereg rozmów telefonicznych z przywódcami światowymi, w wyniku czego konwój został zatrzymany. - Mamy zapewnienie MSZ Rosji, że kolumna dalej nie jedzie - przekazał.
Odnosząc się do tych oskarżeń, Pieskow oznajmił, że "nie było żadnej próby przeniknięcia rosyjskich wojsk (na Ukrainę)". - Mamy problem ze zrozumieniem, co strona ukraińska ma na myśli - dodał.