Ukraina pozbyła się broni atomowej prawie za darmo
Minister obrony Ukrainy Jurij Jechanurow żałuje,
że jego kraj pozbył się w latach 90. poradzieckiej broni atomowej,
nie uzyskując w zamian za to większych korzyści.
Jechanurow mówił o tym w niedzielę w Sewastopolu na Krymie, gdzie uczestniczył w obchodach 16. rocznicy powstania ukraińskiej marynarki wojennej.
Ukraiński potencjał jądrowy został w całości wywieziony do Rosji i, niestety, pozbyliśmy się go, nie uzyskując w zamian prawie niczego. Niewykluczone, że można było to uczynić na bardziej korzystnych warunkach - powiedział szef resortu obrony.
Poproszony o komentarz w sprawie pojawiających się co jakiś czas doniesień, że Ukraina pozostawiła sobie jednak taką broń, minister oznajmił, iż nie odpowiada to prawdzie.
Rozumiem źródła i przyczyny takich oskarżeń. Tak, w Sewastopolu rzeczywiście działa instytucja naukowa, gdzie przechowywane są pewne materiały radioaktywne, ale są one wykorzystywane wyłącznie w celach naukowych. Nie są to pociski jądrowe - oświadczył.
Do 1994 roku na Ukrainie znajdował się trzeci potencjał broni jądrowej na świecie, po USA i Rosji. Dziedzictwo to Ukraina uzyskała po rozpadzie ZSRR.
W 1994 roku, w zamian za gwarancje bezpieczeństwa udzielone przez Rosję, USA, Wielką Brytanię, Francję i Chiny Ukraińcy zgodzili się na przekazanie swych pocisków jądrowych Rosjanom.
Sewastopol, będąc główną bazą marynarki wojennej Ukrainy jest także najważniejszym portem stacjonującej tu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Zgodnie z ukraińsko-rosyjskimi umowami flota pozostanie w tym mieście do 2017 roku, po czym będzie wyprowadzona.
Kreml unika na razie tego tematu, jednak z wypowiedzi niektórych rosyjskich polityków wynika, że Moskwa chciałaby przedłużyć swą obecność wojskową na Krymie.
Prozachodnie władze Ukrainy z prezydentem Wiktorem Juszczenką na czele deklarują, że wbrew tym nadziejom do maja 2017 roku w Sewastopolu nie powinien pozostać ani jeden rosyjski żołnierz.(kab)
Jarosław Junko