ŚwiatUkraina podzieli los Gruzji?

Ukraina podzieli los Gruzji?

Wydarzenia w Gruzji, to ostrzeżenie dla
prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy i jego otoczenia przed
zaplanowanymi na przyszły rok wyborami nowego szefa państwa
ukraińskiego. Wnioski powinna wyciągnąć także ukraińska opozycja -
uważa kijowski politolog Anatolij Hrycenko.

"Przedstawiciele naszych władz powinni w końcu zrozumieć, że nie można w nieskończoność manipulować wynikami wyborów powszechnych, nie narażając się przy tym na wybuch gniewu społecznego. Poziom niezadowolenia może w końcu osiągnąć krytyczną masę i zmieść władze tak, jak to stało się w Gruzji" - oświadczył Hrycenko, który kieruje kijowskim Centrum Badań Gospodarczych i Politycznych im. Ołeksandra Razumkowa.

W niedzielę, pod naciskiem opozycji ustąpił ze stanowiska prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze. Opozycja oskarżała go o dopuszczenie do sfałszowania wyborów parlamentarnych z 2 listopada.

Zdaniem Hrycenki, na Ukrainie podczas każdych wyborów pewien procent głosów jest dopisywany na korzyść władz. Jest to możliwie, gdyż struktury władzy wykonawczej w terenie są silne i podporządkowane niekontrolowanemu przez nikogo prezydentowi kraju, a także dzięki wpływom szefa państwa w Centralnej Komisji Wyborczej - uważa politolog.

"Z wydarzeń gruzińskich wnioski powinna wyciągnąć także opozycja. Najważniejszy, to konieczność umiejętnego organizowania akcji protestu bez elementów siłowych. Dzięki temu, władzom nie uda się rozwarstwić społeczeństwa i tym samym wykorzystać z czasem takich akcji przeciwko samym organizatorom" - oświadczył Hrycenko.

Ukraiński politolog nie jest przekonany, czy wydarzenia w Gruzji będą miały należyty oddźwięk wśród przedstawicieli władz nad Dnieprem. "Najnowsza historia przekonuje nas, że wybory traktowane są przez prezydenta Kuczmę i jego otoczenie wyłącznie jako środek pozwalający zachować władzę. Dlatego, takie kwestie jak demokratyczny przebieg, przejrzystość wyborów mają znaczenie drugoplanowe. Chciałbym, aby przedstawiciele naszych władz wyciągnęli należyte wnioski z wydarzeń w Gruzji, ale nie mam żadnej pewności, że tak będzie" - powiedział Hrycenko.

Przedstawiciel proprezydenckiej większości w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy Stepan Hawrysz twierdzi, że "sytuacja w Gruzji pod wieloma względami jest podobna do tego, co się dzieje na Ukrainie, gdzie opozycja jest coraz silniejsza i w pewnym momencie może upomnieć się o władzę, w tym także w sposób rewolucyjny".

Z kolei przedstawiciele opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko w specjalnym oświadczeniu przekonują, że wyborcze falsyfikacje, manipulowanie opinią społeczną, oszukiwanie wyborców "nie mijają bezkarnie dla władz", gdyż w końcu zawsze nadchodzi taki moment, gdy obywatele tracą cierpliwość i wychodzą na ulice, aby upomnieć się o swoje prawa.

"Gruziński precedens powinien być ostrzeżeniem i lekcją dla przedstawicieli władz Ukrainy, którzy nie chcą uczyć się na własnych błędach. Wprost przeciwnie, popełniają ich coraz więcej. Blok Julii Tymoszenko jest przekonany, że bezkrwawa, pokojowa gruzińska rewolucja powinna stać się wzorcem dla ukraińskich sił demokratycznych" - czytamy w oświadczeniu.

W opinii deputowanego Mykoły Tomenki z opozycyjnej Naszej Ukrainy, władze Gruzji przesadziły ze stopniem manipulacji wyborczych i wywołały tym samym niekontrolowaną oddolną reakcję. Tomenko nie wyklucza, że za rok podobny scenariusz może powtórzyć się na Ukrainie, albowiem - jak twierdzi - już teraz widać, że prezydent Kuczma, nie bacząc na polityczne sympatie wyborców, zrobi wszystko, aby wbrew nim, w taki czy inny sposób, zachować kontrolę w państwie.

Wielu ukraińskich polityków wyraża wątpliwości, czy prezydent Kuczma i jego otoczenie zdołają wyciągnąć należyte wnioski z wydarzeń w Tbilisi. Według tych opinii, ukraińskie władze są zbyt pewne siebie, zbyt przekonane o tym, że w pełni kontrolują sytuację w kraju, aby przejąć się losem Szewardnadze.

"Niestety, otoczenie Kuczmy nie bierze pod uwagę, że ukraińskie społeczeństwo jest już inne, niż kiedyś, a oczekiwania zmian w państwie są ogromne, o czym dobitnie świadczą wyniki ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych", w których największe poparcie uzyskała opozycyjna Nasza Ukraina Wiktora Juszczenki - uważa Hrycenko.

Jesienią przyszłego roku na Ukrainie mają odbyć się wybory nowego szefa państwa. W kołach opozycyjnych przeważa pogląd, że prezydent Kuczma wykorzysta wszystkie - prawne i pozaprawne - możliwości, aby utrzymać się przy władzy, mimo, że największą popularnością cieszy się w sondażach kandydat opozycji, były premier Juszczenko. W związku z tym, politolodzy budują najbardziej nawet fantastyczne scenariusze: od fizycznej likwidacji Juszczenki do sprowokowania rozruchów, wprowadzenia stanu wyjątkowego i odwołania wyborów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)