Ukraina odetchnęła? "Trump mówi Putinowi: chcesz wszystko, nie dostaniesz nic"
Czy wypowiedź prezydenta USA Donalda Trumpa, iż Ukraina jest w stanie wygrać wojnę, oznacza całkowitą zmianę jego dotychczasowego stanowiska wobec tego konfliktu? Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, podkreślają, żeby patrzeć z optymizmem na słowa lidera republikanów, ale bardziej postrzegają je jako nacisk na Władimira Putina.
- To bardzo pozytywne dla Ukrainy, że Stany Zjednoczone pod przywództwem Trumpa znajdują się w tej chwili w tym samym punkcie dyskusji o konflikcie. A prezydent USA przyjmuje narrację zgodną z ukraińskim punktem widzenia. Tylko pamiętajmy, że Trump zmienia przekaz jak koszulki. Miejmy nadzieję, że to się utrzyma – mówi WP dr Marcin Zaborowski, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Przypomnijmy, we wtorek po debacie 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku Donald Trump zaskoczył swoimi słowami. - Po poznaniu i pełnym zrozumieniu sytuacji militarnej i gospodarczej Ukrainy i Rosji oraz po dostrzeżeniu problemów gospodarczych, jakimi to skutkuje w Rosji, uważam, że Ukraina, przy wsparciu Unii Europejskiej, jest w stanie walczyć i zdobyć całą Ukrainę w jej pierwotnej formie – oświadczył.
We wpisie na platformie Truth Social prezydent USA podkreślił, że "z czasem, cierpliwością i wsparciem finansowym Europy, a w szczególności NATO" Ukraina jest w stanie odzyskać pierwotne granice. "Jest to jak najbardziej realne" - napisał Trump.
Będziemy strzelać do dronów? "To nie politycy decydują"
"Rosja toczy bezcelową walkę od trzech i pół roku w wojnie, której zwycięstwo realnej potędze militarnej powinno zająć niecały tydzień. To nie jest wyróżnienie Rosji. W rzeczywistości to raczej przedstawia ją jako 'papierowego tygrysa'. Kiedy mieszkańcy Moskwy i wszystkich wielkich miast, miasteczek i dzielnic w całej Rosji dowiedzą się, co tak naprawdę dzieje się w tej wojnie (...), Ukraina będzie w stanie odzyskać swój kraj w jego pierwotnej formie, a kto wie, może nawet pójść dalej" - pisze Donald Trump.
Zdaniem dr Marcina Zaborowskiego, Trump doszedł do ściany w sprawie dawania Rosji szansy. - Przywitał na Alasce Putina z honorami, czerwonym dywanem i oklaskami. Liczył na to, że będzie można się dogadać. Ale okazało się, że Rosja jest zupełnie niezainteresowana dealem z Trumpem – mówi dr Marcin Zaborowski, były szef PISM.
I jak dodaje, amerykańskiemu prezydentowi – to, co powiedział – musi się opłacać. - On chce sprzedać swoją narrację swojemu elektoratowi. Nie dlatego, że wierzy w prawa międzynarodowe, zasady, czy wartości. On wierzy w biznes. Dał szansę Putinowi, mówiąc, że Ukraina musi oddać część swojego terytorium, by zakończyć wojnę. I zobaczył, że Kreml nie jest tym zainteresowany, tylko chce wszystko. No i w tym momencie Trump po prostu mówi: "jak chcesz wszystko, to nie dostaniesz nic" – komentuje były szef PISM.
W jego ocenie, niewykluczone, że jest to zagranie negocjacyjne. - Zagrał z wysokiego C. I może się z tego wycofać w przyszłości. Ale ważne co jest tu i teraz. Na dzisiaj odzyskanie przez Ukrainę terytoriów zajętych przez Rosjan jest niemożliwe. Ale Trump wysłał wyraźny sygnał Putinowi. Nie potraficie usiąść do negocjacji, wspieramy więc Ukrainę – uważa dr Marcin Zaborowski.
"To będzie wielki problem". Kreml ma kłopoty po atakach Ukrainy
W podobnym tonie wypowiada się były szef BBN gen. Stanisław Koziej. - Donald Trump zmienny jest. Oczywiście należy się cieszyć z tego kursu i maksymalnie powinno się wykorzystać to w praktyce. Myślę, że teraz jest ogromna rola NATO, by próbować natychmiast na gorąco niejako przekuwać tę wolę polityczną Trumpa w działanie. A przedstawiciel USA w Sojuszu powinien być przychylny jakimś propozycjom i sugestiom – mówi WP gen. Stanisław Koziej.
W jego ocenie przykładowo trzeba by podjąć koncepcję rozszerzenia obrony powietrznej nad Ukrainą wzdłuż granicy NATO.
- Tak, aby zabezpieczyć terytorium Sojuszu przed wlatywaniem intencjonalnych czy nieintencjonalnych intruzów powietrznych w przestrzeń powietrzną – podpowiada.
Sikorski postawił sprawę jasno. "Uzgadniane z premierem"
Jego zdaniem, wypowiedzi Trumpa trzeba odczytywać jako pewien sposób wywierania presji na Putina. A niekoniecznie jest to realistyczny plan odzyskania terytoriów przez Ukrainę.
- Tymi słowami Trump mówi: "słuchaj, siadaj ze mną do rozmów, bo zacznę pomagać mocniej Ukrainie". Też dlatego, że realistycznie nie ma w tej chwili szans, by Kijów przeszedł do jakiejś ofensywy. I jeśli Putin nie zasiądzie do rozmów, to Trump wspólnie z Europą, nie tylko militarnie wesprą Ukrainę, ale też nałoży mocniejsze sankcje na Rosję – ocenia były szef BBN.
I jak podkreśla, Trump jest dosyć specyficzną osobą pod każdym względem. - Ale dzisiaj cieszmy się z tego kierunku, który obrał. Trzymajmy kciuki. Przekujmy polityczną wolę na realne działania. I wywierajmy presję na Putina – komentuje gen. Stanisław Koziej.
Z kolei według dr. Daniela Szeligowskiego, analityka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zaangażowanie USA w wojnę, zdaniem Trumpa, miałoby się ograniczyć jedynie do sprzedaży broni.
- Ja niestety nie widzę na razie możliwości takiego zakończenia wojny, jak on przedstawił, a mianowicie powrotu Ukrainy do granic z 1991 r. To jest granie na ego Ukrainy, ale nie ma żadnej cudownej broni, która pomoże tę wojnę wygrać - stwierdził analityk PISM w programie Wirtualnej Polski.
I zauważył, że Trump, obok UE, nie wymienił USA. - Od zmiany retoryki do zmiany polityki jest bardzo daleka droga. Ja zmiany polityki na razie nie widzę. Utwierdzam się w przekonaniu, że ta wojna Trumpa nie interesuje. Ponieważ nie udało się szybko jej zakończyć sukcesem, to on chciałby umyć ręce i przerzucić odpowiedzialność na Europę - podkreślił gość WP.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski