Ukraina nie ustępuje w sprawie ceny gazu i stawek tranzytu
Kijów nadal uważa, że za podwyżką cen
rosyjskiego gazu dla Ukrainy powinna iść proporcjonalna podwyżka
stawek za jego tranzyt przez Ukrainę do innych państw europejskich
- oświadczył w sobotę ukraiński wicepremier Ołeksandr Turczynow.
10.01.2009 | aktual.: 10.01.2009 19:11
Jak podkreślił na konferencji prasowej, Kijów chce także bezpośrednich kontraktów gazowych między ukraińskim Naftohazem a rosyjskim Gazpromem.
Zdaniem ukraińskich władz, z umów gazowych na 2009 rok należy wykluczyć spółkę RosUkrEnergo (RUE), w której udziały należą po połowie do Gazpromu oraz ukraińskich biznesmenów Dmytra Firtasza i Iwana Fursina. RUE pośredniczyła w handlu błękitnym paliwem między Rosją a Ukrainą od 2006 r.
Turczynow raz jeszcze powtórzył, że spór Gazpromu z Naftohazem wokół warunków dostaw gazu dla Ukrainy i jego tranzytu do Europy nie wymagał takich środków, jak całkowite odcięcie dostaw tego surowca do odbiorców europejskich, co nastąpiło 7 stycznia.
Nie było powodów do wstrzymywania tranzytu gazu przez ukraińskie terytorium - powiedział wicepremier Ukrainy.
W rozmowach między Gazpromem i Naftohazem w ostatnich dniach grudnia Rosjanie chcieli podnieść cenę gazu dla Ukrainy z niecałych 180 do 250 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.
Nie zgadzali się przy tym na postulat Ukrainy, która domagała się podwyżki stawki za tranzyt gazu z 1,6 do 2 dolarów za przesłanie tysiąca metrów sześciennych gazu na 100 km.
Jarosław Junko