Ukraina na szczeblu państwowym upamiętni 65. rocznicę akcji "Wisła"
28 kwietnia 1947 roku o godzinie 4 rano - z polecenia Biura Politycznego PPR (m.in. Bolesława Bieruta i Władysława Gomułki) - rozpoczęła się wielka akcja polskiego wojska, służb mundurowych oraz UB wysiedlenia ludności pochodzenia ukraińskiego z południowo-wschodnich rubieży Polski i przymusowego wywiezienia na Ziemie Odzyskane.
Był to ostatni akord trwającego przeszło ćwierćwiecze polsko-ukraińskiego konfliktu - od czasów wojny polsko-ukraińskiej o Lwów z 1918 roku i krwawych rzezi na Wołyniu i Galicji Wschodniej w latach 1943-1944 - podczas którego życie straciło ponad 100 tys. Polaków oraz około 15 tys. Ukraińców (wg ustaleń prof. Grzegorza Motyki).
Bezpośrednim pretekstem i motywacją dla przeprowadzenia akcji była śmierć gen. Karola Świerczewskiego "Waltera" 28 marca 1947 roku (podczas przypadkowej potyczki z partyzantami UPA w Bieszczadach). Sprawa mniejszości ukraińskiej stała się wówczas palącą sprawą polityczną. W dokumentach z posiedzenia Biura Politycznego PPR, na którym podjęto decyzję o Akcji "Wisła", wysiedlenie ludności cywilnej eufemistycznie nazwano "ewakuacją", która miała objąć "wszystkie odcienie narodowości ukraińskiej z Łemkami włącznie, jak również mieszane rodziny polsko-ukraińskie - tym działaniom towarzyszyć miało "całkowite wytępienie" oddziałów UPA. Celem zaś całej "ewakuacji" miało być "ostateczne rozwiązanie problemu ukraińskiego w Polsce". Władze traktowały ludność o pochodzeniu ukraińskim na terenach Polski jako "jednorodną masę o wyraźnie nacjonalistycznym, antypolskim i antykomunistycznym obliczu" (wg sformułowania ukraińskiego historyka Eugeniusza Misiło).
W zamyśle Stalina nowa powojenna Polska miała być państwem etnicznie jednorodnym, co też miało być usprawiedliwieniem oderwania Kresów na rzecz Związku Radzieckiego i nowej wschodniej granicy Polski na linii Curzona. Do czerwca 1946 roku wyjechało z Polski blisko 500 tys. Ukraińców na mocy porozumienia o przesiedleniach podpisanego z ZSRR, jednak operację tę wstrzymano prawdopodobnie z powodu głodu panującego na Ukrainie (podobnego do tego z lat 30). Rok później w ramach akcji 'Wisła" rząd polski postanowił wysiedlić mniejszość ukraińską w "niewłaściwym" przeciwnym kierunku - na Ziemie Odzyskane, czyli tam gdzie nigdy dotąd nie mieszkali, a gdzie mieli ulec przymusowej polonizacji. Zamiast więc rozprawić się tylko z UPA nowe władze Polski Ludowej wybrały wariant najprostszy a zarazem podpatrzony w Związku Radzieckim - odpowiedzialność zbiorowa i deportacje.
W czasie całej akcji 'Wisła', która zakończyła się 31 lipca 1947 roku, wysiedlono 140 tys. osób (Ukraińców, Łemków oraz kilkudziesięciu niewygodnych dla władz Polaków), z których większość niewiele miała wspólnego z działalnością UPA, a tym bardziej z wołyńskimi rzeziami. Jeden z partyzantów pisał w liście z tamtego okresu: "Polacy tropią nas bezustannie i wydaje się, że nie ma już dla nas miejsca na ziemi".
Podczas akcji "Wisła" zabito lub wzięto do niewoli ponad 1500 członków ukraińskiego podziemia oraz 46 żołnierzy polskiej organizacji WiN (Wolność i Niezawisłość), pozostali członkowi UPA próbowali przebić się na Zachód do Niemiec, nieliczni na wschodnią Ukrainę, gdzie przeważnie ginęli z rąk Sowietów.
3 sierpnia 1990 roku Senat Rzeczpospolitej Polski przyjął uchwałę, w której napisano wprost: "Senat RP potępia akcję 'Wisła', w której zastosowano - właściwą dla systemów totalitarnych - zasadę odpowiedzialności zbiorowej". W 2002 roku ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski także w oficjalnym wystąpieniu wyraził ubolewanie, zaś w roku 2007 Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko potępili akcję "Wisła" we wspólnym oświadczeniu.
65. rocznica Akcji "Wisła" będzie w tym roku na Ukrainie obchodzona na szczeblu państwowym. Prezydent Wiktor Janukowycz zlecił premierowi Mykole Azarowowi m.in. przygotowanie uroczystości żałobnych, w jego planach było też zwołanie wspólnie z Bronisławem Komorowskim międzynarodowej konferencji. Władze Lwowa zaś zdecydowały, że tegoroczna rocznica rozpoczęcia akcji przesiedleńczej będzie w całym obwodzie lwowskim Dniem Żałoby.
Współczesny rosyjski skrajny polityk - Władimir Żyrynowski - decyzję Stalina o odebraniu Polsce Galicji Wschodniej ze sporą liczebnie ludnością ukraińską, a zatem postulowaną przez generalissimusa jednorodność etniczną w powojennej Polsce, złośliwie uważa za błędną. Gdyby bowiem nie ta decyzja, mógłby zrealizować się scenariusz wewnętrznych wojen etnicznych, destabilizacji i rozpadu państwa polskiego.
Wielu historyków i publicystów podziela dziś pogląd bliski kontrowersyjnej tezie Żyrynowskiego - "rozwiązanie problemu mniejszości ukraińskiej" sprzed 65 lat mogło uchronić Polskę przed późniejszą krwawą wojną domową.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski