ŚwiatUkraina chce punktów monitorowania rozejmu w Donbasie

Ukraina chce punktów monitorowania rozejmu w Donbasie

Ukraina chce utworzenia dziesięciu stałych punktów monitorowania zawieszenia broni na linii rozdzielającej siły rządowe od prorosyjskich separatystów w Donbasie na wschodzie kraju - oświadczyła rzeczniczka b. prezydenta Leonida Kuczmy Daria Olifer.

Ukraina chce punktów monitorowania rozejmu w Donbasie
Źródło zdjęć: © AFP | Anatolii Stepanov

Kuczma jest przedstawicielem Kijowa w grupie kontaktowej ds. Ukrainy, w której skład wchodzą także reprezentanci OBWE, Rosji i separatystów. We wtorek wieczorem grupa przeprowadziła wideokonferencję, na której oprócz zawieszenia broni omawiano m.in. kwestie wycofania ciężkiego uzbrojenia i wymiany jeńców.

"Napięcie nie maleje"

Olifer poinformowała po rozmowie, że Ukraina nie może dziś stwierdzić, że napięcie w Donbasie maleje. "W ciągu minionej doby zginęło sześciu ukraińskich wojskowych, a 12 zostało rannych, odnotowano ponad 100 ostrzałów" - napisała na swoim Facebooku.

Według jej relacji Ukraina zaproponowała grupie kontaktowej cztery kroki, dzięki którym może dojść do deeskalacji napięcia. Pierwszy z nich dotyczy punktów kontroli porozumienia o zawieszeniu walk; miałyby one działać przez całą dobę, a w monitoringu uczestniczyliby ukraińscy i rosyjscy oficerowie oraz przedstawiciele OBWE.

"Pierwsze takie punkty mogłyby powstać w najbardziej problematycznych miejscach, w tym na lotnisku w Doniecku i w miejscowości Szyrokyne" - czytamy.

Punkty to nie wszystko

Kolejną propozycją Ukrainy jest demilitaryzacja Szyrokyne. Wokół tej położonej nad Morzem Azowskim wsi, która znajduje się na trasie wiodącej od granicy z Rosją do Mariupola i dalej na Krym, wciąż trwają walki między siłami rządowymi a oddziałami separatystów. Kijów chce, by do Szyrokyne weszli obserwatorzy OBWE.

Ukraina nalega także, by jej pomoc humanitarna dotarła do Doniecka i Ługańska. Miałaby ona trafić przede wszystkim do domów dziecka, szpitali i domów starców. Ukraina chce też, by podpisano plan wycofania czołgów, moździerzy i broni poniżej 100 mm z linii rozdzielającej strony konfliktu.

Olifer oświadczyła w swoim facebookowym wpisie, że ostatni punkt to kontynuacja inicjatywy ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy, którzy po zakończonym w nocy z poniedziałku na wtorek ponadczterogodzinnym spotkaniu w Berlinie wezwali do natychmiastowego wstrzymania podejmowanych od nowa walk we wschodniej Ukrainie.

Krytyka separatystów

Rzeczniczka Kuczmy skrytykowała przy tym separatystów za to, że są "niekonstruktywnymi" uczestnikami rozmów grupy kontaktowej i zbyt swobodnie traktują zapisy mińskich porozumień pokojowych. "Chodzi m.in. o próby uzależnienia dostaw pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej i wymiany jeńców od jakichś nieistniejących ustaleń" - podkreśliła.

Olifer zaznaczyła, że wymiana jeńców powinna odbywać się na zasadzie "wszyscy za wszystkich", gdyż o tym właśnie mówią porozumienia z Mińska.

"Martwe" porozumienie

Zgodnie z zawartymi 12 lutego w Mińsku porozumieniami pokojowymi na wschodzie Ukrainy już od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni. Następnie z obu stron linii walk w ciągu 14 dni miało być wycofane ciężkie uzbrojenie i wytyczona strefa buforowa o szerokości od 50 do 70 km. Termin ten nie został dotrzymany, jednak później strony konfliktu informowały o wycofaniu ciężkiej broni.

Rzeczniczka Kuczmy nie poinformowała, kto poza nim uczestniczył we wtorkowej wideokonferencji grupy kontaktowej. W takiej konferencji w marcu wzięli udział: wysłanniczka OBWE Heidi Tagliavini, Kuczma i ambasador Rosji w Kijowie Michaił Zurabow, jak również przedstawiciele samozwańczych republik ludowych donieckiej i ługańskiej, Denys Puszylin i Władysław Dejnego.

Zobacz również: Spotkanie na ukraińskim froncie
Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)