Ukradł samochód i przywiózł go na policyjny parking
Chciał kupić samochód, ale po spisaniu umowy mężczyzna po prostu wsiadał za kierownicę audi i odjechał, nie płacąc za auto. Właściciel natychmiast powiadomił policję, podając przy okazji numer telefonu "kupca". Dyżurny zadzwonił i jak się wkrótce okazało, użył skutecznych argumentów. Mężczyzna sam przyjechał na policyjny parking.
Do jednego z mieszkańców Puław przyjechał klient, który chciał kupić jego audi. Po obejrzeniu pojazdu oraz uzgodnieniu ceny samochodu, mężczyźni spisali umowę. Później mieli udać się do mieszkania sprzedającego by sfinalizować transakcję. Ale scenariusz potoczył się zupełnie inaczej. Kupujący nagle wsiadł do auta i odjechał w nieznanym kierunku.
Właściciel audi skontaktował się z policją, relacjonując cały przebieg zdarzenia. Mężczyzna przekazał dyżurnemu dane mężczyzny, które podał w spisanej wcześniej umowie oraz jego numer telefonu. Bez chwili wahania dyżurny zadzwonił do nieuczciwego kupca. Policjant przekonywał go, by sam się zgłosił.
Jak się wkrótce okazało argumenty policjanta okazały się skuteczne. Chwilę później na parking puławskiej komendy podjechało zielone audi. Siedzący za kierownicą 37-letni Janusz S. mieszkaniec Lubartowa został zatrzymany. Mężczyzna był już wcześniej karany za oszustwa, za które zasądzony ma wyrok w zawieszeniu. O jego dalszym losie zadecyduje sąd. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.