Ujawniono szczegóły na temat bomby, która zabiła Polaków
Bomba, która zabiła pięciu polskich żołnierzy, nie została odpalona radiowo. - Ładunek, który zabił polskich żołnierzy w Afganistanie, miał wagę około 100 kilogramów. Ukryto go tuż pod powierzchnią ziemi i poprowadzono do niego zamaskowane przewody w barwie piaskowo-szarej - ujawnił na antenie TVP Info Wojciech Łuczak z miesięcznika "Raport". Na detonację "ajdik" czekał kilka tygodni. Ekspert zaznaczył, że są to "absolutnie wiarygodne informacje z pierwszej ręki".
22.12.2011 | aktual.: 22.12.2011 13:53
Na antenie TVP Info Wojciech Łuczak, ekspert w dziedzinie wojskowości, ujawnił, że ładunek czekał na detonację kilka tygodni. - To nowa taktyka. Miejsce było precyzyjnie zamaskowane - powiedział. - Został zdetonowany za pomocą prawie niewidocznych przewodów elektrycznych w barwie piaskowo-szarej, dopasowanej do barwy terenu - dodał.
Zdaniem Łuczaka, sposób umieszczenia ładunku umożliwiał jego "precyzyjną detonację pod wybranym pojazdem". - Gdyby człowiek, który detonował ładunek, chwilę zwlekał, wyprzedził ruch pojazdu i doprowadził do eksplozji pod przednią lub tylną osią, mogłoby to uratować życie części ludzi - powiedział.
Wydawca magazynu "Raport" powiedział, że polscy żołnierze byli "przypadkowymi ofiarami nieprzypadkowej kampanii". - Zamach przeprowadzono, by zepchnąć żołnierzy do baz i by zamknęli się tam ze strachu. Obecnie w Afganistanie trwa sezon wywożenia twardych narkotyków wyprodukowanych latem i wczesną jesienią. 95% produkcji światowej takich narkotyków pochodzi z tego kraju. Ich produkcja przynosi zyski od 10 do 20 miliardów dolarów - zaznaczył.
Jego zdaniem, polska armia powinna kłaść nacisk na rozbudowę w Afganistanie swoich struktur wywiadowczych. - By ocalić życie naszych żołnierzy, musimy mieć czujki wśród tych, który budują takie ładunki i je maskują - zaznaczył.
Więcej na www.tvp.info