Ujawniono kolejną pożyczkę dziennikarki od Dochnalów
Dorota Kania, była dziennikarka "Wprost", zadłużyła się nie tylko u teściowej Marka Dochnala. 25 tys. zł pożyczyła też od adwokat reprezentującej lobbystę i jego żonę.
Zeznania w tej sprawie złożyła w prokuraturze Aleksandra Dochnal. Poinformowała, że transakcja miała miejsce w marcu 2006 r. i została potwierdzona stosownym wekslem podpisanym przez dziennikarkę.
Wcześniej Kania pożyczyła 245 tys. zł od jej matki - Barbary Pietrzyk, właścicielki agencji nieruchomości. Kania oświadczyła jednak, że nie wiedziała, że kobieta jest teściową aresztowanego wtedy lobbysty, a Pietrzyk pożyczyła jej pieniądze na zakup domu we warszawskim Wawrze.
Jednak Aleksandra Dochnal i jej mama w prokuraturze zeznały, że pożyczkę Kani sfinansowano z pieniędzy jej i męża. Moja mama nie miała takich sum, a jej agencja nie miała w ofercie domu, który kupiła Kania - oświadczyła "Newsweekowi" żona lobbysty.
Podobnie przedstawia sprawę umowy pożyczki zawartą z Natalią Ołowską-Zalewską, mecenas lobbysty. Tak naprawdę pieniądze miały pochodzić z depozytu, jaki na koncie pani mecenas miała Aleksandra Dochnal. W marcu 2006r. Kania zadzwoniła, że natychmiast potrzebuje kolejnej kwoty. Poprosiłam Ołowską-Zalewską, by przekazała jej pieniądze - twierdzi żona Marka Dochnala.
Natalia Ołowska-Zalewska nie chciała komentować całej sytuacji. Zasłoniła się tajemnicą adwokacką. Jednak własnoręcznie spisała i przekazała redakcji "Newsweeka" oświadczenie, w którym zobowiązała się, że po uchyleniu tajemnicy potwierdzi przed sądem fakt udzielenia pożyczki Dorocie Kani oraz to, że dziennikarka powoływała się na wpływy u znanych osób i w służbach specjalnych.
Dziennikarka miała Aleksandrze Dochnal i Ołowskiej-Zalewskiej obiecywać zwolnienie męża z aresztu i przeniesie śledztwa przeciwko lobbyście z Łodzi do Katowic. Twierdziła, że tam śledztwo poprowadzą lepiej, a w zamian za współpracę mąż wyjdzie z aresztu. Tak się nie stało - dodaje żona lobbysta, która to samo opowiedziała już w prokuraturze.
Czy dziennikarka rzeczywiście miała wpływy wśród polityków PiS sprawujących nadzór nad prokuraturą i służbami specjalnymi? Wyjaśnia to teraz Prokuratura Okręgowa w Opolu, dokąd przeniesiono sprawę z Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. Jeszcze w tej prokuraturze Aleksandra Dochnal i jej matka zeznały o okolicznościach zwrotu 245 tys. zł przez Kanię. Żona lobbysty twierdzi, że Kania oddała pieniądze po przegranych przez PiS wyborach po tym, jak ona i jej matka zagroziły dziennikarce, że nagłośnią sprawę w "Gazecie Wyborczej". - Gdy moja mama zadzwoniła do Kani, ta zaczęła krzyczeć: " A masz umowę, masz umowę?!". Wcześniej namawiała ją do zniszczenia tych dokumentów - opowiada Dochnal. (sm)
Maciej Duda