"Ujawnianie przez pokrzywdzonych nazwisk agentów nie narusza ustawy"
Upublicznianie nazwisk agentów przez osoby
poszkodowane, w myśl ustawy o IPN nie narusza ustawy o ochronie
danych osobowych, bowiem odbywa się to na podstawie przepisów
szczególnych wobec ustawy o ochronie danych, czyli ustawy o IPN -
powiedziała rzeczniczka GIODO Małgorzata Kałużyńska-Jasak. Natomiast, o ile doprecyzowanie danych agentów ma uchronić osoby, których to nie dotyczy, to jest to wskazane - podkreśliła.
07.02.2006 13:25
We wtorek byli członkowie Komisji Robotniczej Hutników NSZZ "Solidarność" w Nowej Hucie: Jan Ciesielski, Mieczysław Gil, Stanisław Handzlik i Edward Nowak ujawnili w Krakowie nazwiska byłych tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Nazwiska te na prośbę pokrzywdzonych odtajnił Instytut Pamięci Narodowej.
Jeżeli osoba pokrzywdzona otrzyma listę tych, którzy na nich donosili może z nią zrobić co zechce, może ujawnić czy przekazać te dane dalej, zgodnie z przepisami ustawy o IPN - powiedziała Kałużyńska-Jasak. Zaznaczyła, że chodzi o nazwiska agentów, które znajdują się w materiałach osób inwigilowanych, a "nie takie, które zostały z IPN wykradzione czy wyniesione, jak lista Wildsteina".
Kałużyńska-Jasak przypomniała, że prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki po ujawnieniu danych osób, które na niego donosiły, został pozwany i sprawę wygrał. Rzeczniczka GIODO pytana, czy podawanie dodatkowych danych o agentach (np. imię ojca) nie narusza ustawy o ochronie danych osobowych, powiedziała, że "jeżeli intencją jest takie doprecyzowanie danych, by uchronić osoby, których one nie dotyczą, to jest to w interesie osób nie związanych z tą sprawą i chroni dane tych osób".
Doidentyfikowanie osób będzie tym bardziej w zgodzie z ustawą o IPN, o ile zapewni wskazanie osoby, o którą chodzi - podkreśliła. Historyk IPN dr hab. Antoni Dudek przypomniał, że osoba pokrzywdzona, w myśl ustawy o IPN, otrzymuje pseudonimy osób, które na nią donosiły. Wówczas może zwrócić się do IPN o ustalenie o kogo chodzi - powiedział Dudek. Zaznaczył, że w wielu wypadkach nie udaje się tego ustalić.
Dodał, że w wielu wypadkach, oprócz imienia i nazwiska podaje się także np. datę i miejsce urodzenia czy imię ojca. Imię i nazwisko nie precyzuje dokładnie o kogo chodzi i w związku z tym może dojść do pomyłki - podkreślił. Zwrócił uwagę, że do takiej pomyłki doszło na Uniwersytecie Jagiellońskim, kiedy podano, że agentem był pracownik tej uczelni dr Marek Kucia. Okazało się, że to jedynie zbieżność nazwisk.
Zwracałem się do pana Mieczysława Gila i Edwarda Nowaka, by ujawniając nazwiska agentów doprecyzowali co kto robił - powiedział Dudek. Zaznaczył, że "to będzie trudne ze względu na ogromne zniszczenia w archiwach".