UE - zdążyć przed Kopenhagą...
Zdaniem minister do spraw europejskich Danuty
Huebner, najważniejsze jest to, żeby UE zdążyła z uzgodnieniem
stanowiska w sprawie dopłat rolniczych dla nowych członków
odpowiednio wcześnie - przed zakończeniem negocjacji w grudniu.
Dlatego - powiedziała prasie w Brukseli - nie należy załamywać rąk, jeżeli Piętnastka nie będzie w stanie uzgodnić wspólnego stanowiska w sprawie dopłat dla rolników z Polski i kandydatów w przewidzianym terminie - przed końcem przewodnictwa Hiszpanii w UE upływającym 30 czerwca.
Zasadnicza część negocjacji będzie się toczyć od połowy października do początku grudnia i dla nas jest ważne, żeby państwa członkowskie były gotowe na ten okres negocjacji całego pakietu - podkreśliła polska minister.
Wierzymy w to, co mówią politycy unijni, że Kopenhaga (grudniowy szczyt w stolicy Danii) zakończy proces negocjacji i że jest to wola polityczna wszystkich całej Piętnastki - dodała.
Jeżeli nie uda się uzyskać pełnego stanowiska w tej chwili, nie należy załamywać rąk, tylko trzeba się brać do roboty. My mamy jeszcze tyle rzeczy do zrobienia - podkreśliła.
Zwróciła uwagę, że i tak trudno negocjować dopłaty bezpośrednie dla rolników w oderwaniu od całości spraw finansowych związanych z poszerzeniem - funduszy strukturalnych, składki członkowskiej itp.
W jakimś momencie cały pakiet finansowy musi się pojawić się na stole. Trzeba to postrzegać w całości, dlatego że rezultatem tego będą decyzje dotyczące budżetu i przepływów finansowych w obie strony i znalezienie formuły na sytuację netto nie gorszą niż przed przystąpieniem do Unii - powiedziała Huebner.
Chodzi bowiem o to, żeby od początku wypłaty z unijnej kasy dla nowych członków, w tym dla Polski, były wyższe od ich składek członkowskich co najmniej o tyle, ile wynosi dziś pomoc UE dla nich jako kandydatów do Unii.
Minister o tym nie wspomniała, ale według unijnych dyplomatów w Brukseli, możliwość faktycznego negocjowania całego pakietu finansowego pojawi się dopiero po wrześniowych wyborach w Niemczech. Dopiero nowy rząd w Berlinie będzie w stanie bez obciążeń związanych z kampanią wyborczą pójść na kompromisy w sprawach finansowych.
Niemcy są największym płatnikiem netto, to znaczy żaden inny członek Unii nie ma tak dużej różnicy między tym, co wpłaca do unijnego budżetu, a tym, co z niego otrzymuje.
Dlatego na razie nie zgadzają się nawet na propozycję Komisji Europejskiej, żeby przyznać nowym członkom na początek 25% należnych dopłat i zwiększać ten odsetek stopniowo przez 9 lat (do końca 2012 roku).
Twarde stanowisko Niemiec popierają Wielka Brytania, Holandia i Szwecja. Chcą one odłożyć sprawę dopłat na później i dążą do uzyskania od partnerów gwarancji, że dopłaty te będą w przyszłości redukowane dla wszystkich rolników w całej Unii.
Pozostałe 11 państw członkowskich z Francją na czele popiera propozycje Komisji i nie chce słyszeć o żadnych gwarancjach, że dopłaty będą redukowane. Przypominają one, że cała Piętnastka zobowiązała się nie wiązać obecnych negocjacji członkowskich z kandydatami i rozmów o przyszłości wspólnej polityki rolnej.
Piętnastka ma ponowić próbę przełamania impasu w środę na cotygodniowym posiedzeniu swojego Komitetu Stałych Przedstawicieli (ambasadorów).
Jeżeli - co bardzo prawdopodobne - nie da to rezultatu, Hiszpania chce przedłożyć sprawę ministrom spraw zagranicznych na spotkaniu w Luksemburgu 10 czerwca. Jeśli i oni nie doszliby do kompromisu, sprawa trafi na szczyt przywódców Piętnastki zbierający się 21 czerwca w Sewilli.
W czwartek główny negocjator Polski z Unią Europejską Jan Truszczyński oświadczył w Brukseli, że Warszawa nie będzie negocjowała z Piętnastką limitów produkcji rolnej, póki rządy unijne nie przyznają Polsce dopłat bezpośrednich dla rolników.
Według niego, byłoby lepiej, gdyby Piętnastka porozumiała się w sprawie dopłat już w czerwcu.
Ani Huebner ani Truszczyński o tym nie mówią, ale unijni znawcy sytuacji politycznej w Polsce uważają, że późniejsza oferta Unii w sprawach rolnych może być korzystniejsza dla obecnej koalicji rządzącej. Tak jak rząd Niemiec musi ona zapewne poczekać z kompromisami, aż odbędą się jesienne wybory samorządowe w Polsce. (and)