UE nie będzie najbardziej dynamiczną gospodarką świata
Komisja Europejska zrezygnowała z ambicji
uczynienia z Unii Europejskiej najszybciej rozwijającej się
gospodarki na świecie do 2010 roku. Obecnie bardziej realistycznie oceniane są możliwości europejskiej konkurencyjności, ale wciąż ważne jest przyspieszenie wzrostu gospodarczego i tworzenie nowych miejsc pracy.
02.02.2005 | aktual.: 02.02.2005 20:32
KE chce się obecnie skupić na wzroście gospodarczym i tworzeniu większej liczby miejsc pracy - poinformował przewodniczący Komisji Jose Manuel Barroso. Dodał, że cel uczynienia z UE najszybciej rozwijającej się gospodarki na świecie do 2010 nie był dobrze i wiarygodnie sformułowany podczas szczytu w Lizbonie.
Kraje Unii ustaliły w roku 2000 tzw. Strategię Lizbońską, czyli program ożywienia gospodarki i poprawy konkurencyjności Unii Europejskiej. Zakładał on, że do 2010 r. Unia stanie się najbardziej konkurencyjną gospodarką świata.
Przemawiając w Parlamencie Europejskim, Barroso powiedział, że przyczyny porzucenia części planu wyznaczonego pięć lat temu w Lizbonie to zarówno zbyt powolny wzrost w przeszłości, jak i bardzo szybki rozwój gospodarek Azjatyckich.
Strategia Komisji ma trzy główne nurty, pokrywające się z 10 zadaniami priorytetowymi polityki centralnej. Chodzi o uczynienie z Europy miejsca najkorzystniejszego dla inwestycji i pracy, wykorzystanie wiedzy i innowacji w celu podniesienia wzrostu gospodarczego oraz tworzenie nowych miejsc pracy.
Wiceprzewodniczący Komisji Guenter Verheugen podkreślił, że zamierza ona położyć akcent na wzrost konkurencyjności unijnej gospodarki. Nie liczcie na subwencje i nie liczcie na żadnego rodzaju protekcjonizm. Liczcie się z tym, że zapewnimy to, iż będziecie się mogli rozwijać, np. poprzez lepsze ustawodawstwo, uczciwą konkurencję na całym świecie - powiedział Verheugen. Dodał, że dla KE ważne jest, żeby w obliczu zaostrzonej konkurencji ochronić wysoki poziom bezpieczeństwa społecznego i ochrony środowiska.
Wśród trudnych i ważnych elementów strategii Jose Barroso wymienił spójność, zwłaszcza na tle nowych państw członkowskich. Niezbędne jest wysłanie sygnału solidarności w stronę całej Europy; nie ma Europy bez solidarności, i to jest właśnie naszą intencją - powiedział Barroso.
Wystąpienie Barroso w PE wywołało mieszane reakcje wśród grup politycznych Parlamentu.
Zdaniem szefa ugrupowania Zielonych Daniela Cohn-Bendita propozycje Barroso są krokiem wstecz do czasów sprzed Lizbony i przygnębiająco przypominają czasy Margaret Thatcher. "Podzielamy cele tworzenia miejsc pracy, innowacji i modernizacji europejskiej gospodarki. Jednak instrumenty zaproponowane przez Komisję po prostu nie są właściwe do ich osiągnięcia" - napisali w oświadczeniu Zieloni.
Krytycznie o programie wypowiadali się również socjaliści, twierdząc, że "Barroso stracił równowagę projektu", kładąc nacisk na zagadnienia gospodarcze i reformy strukturalne, kosztem spraw socjalnych i ochrony środowiska.
Propozycje Barroso poparł natomiast szef największej, chadecko- konserwatywnej grupy w Parlamencie (EPL-ED), Hans-Gert Poettering, mówiąc, iż zgadzają się one z wytycznymi ugrupowania.
Jego zdaniem szczyt lizboński chciał załatwić ewidentnie zbyt dużo, ogłaszając dążenie do utworzenia najbardziej konkurencyjnej gospodarki na świecie, zaś komisja Barroso przyjęła bardziej realistyczną i pragmatyczną ścieżkę, która jest poważniejsza i możliwa do zrealizowania.
Janusz Lewandowski (PO), także z EPL-ED, uważa, że program Komisji pozostawia niedosyt. Nie doczekaliśmy się odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób to, co nie zadziałało pod przywództwem Romano Prodiego (poprzedniego przewodniczącego KE), zadziała pod przywództwem człowieka z Lizbony - powiedział.
Zdaniem Lewandowskiego realizacja ambitnych celów Strategii będzie możliwa tylko dzięki przeprowadzeniu głębokich reform strukturalnych w najbardziej ociężałych gospodarkach europejskich, w szczególności tych państw członkowskich, które nazywają się motorem integracji gospodarczej. Te reformy wymagają woli i odwagi politycznej, gdyż naruszają i w znacznym stopniu demontują ociężały europejski model społeczny - dodał Lewandowski.
Krzysztof Grad