UE: G-8 powinna zostać rozszerzona o Chiny i Indie
Grupa G-8, skupiająca najwyżej uprzemysłowione państwa świata plus Rosję, powinna zostać powiększona o nowe państwa, m.in. Chiny i Indie, a także zająć się szerszym zakresem problemów - powiedział przebywający z wizytą w Chinach komisarz UE ds. handlu, Pascal Lamy.
"Odpowiadałaby nam swego rodzaju rada bezpieczeństwa ekonomicznego, obok dotychczasowych członków G-8 skupiająca również kraje takie, jak Chiny, Indie, Brazylia i Afryka Południowa" - podkreślił Lamy w czasie obrad ministrów gospodarki państw ASEM (forum spotkań Azja-Europa) w Dalian, w północno- wschodnich Chinach.
"Opowiadamy się za przemodelowaniem formuły G-8, która dzisiaj jest nieco przestarzała i staromodna. Została stworzona 30 lat temu, a nie znam żadnej podobnej instytucji sprzed 30 laty, która dzisiaj w dalszym ciągu byłaby pożyteczna" - dodał.
Nowe forum, którym komisarz handlowy UE chciałby zastąpić obecną G-8, postawiłoby na porządku dnia problemy m.in. energii, pracy i środowiska. "Spotkania lat 70. były poświęcone sprawom rozwoju gospodarczego. Dzisiaj powinny obejmować większą liczbę problemów" - zaznaczył Lamy.
Grupa państw najwyżej rozwiniętych, na początku skupiająca sześciu członków, odbyła pierwsze spotkanie w Rambouillet we Francji w 1975 r. Obecnie w jej skład wchodzą Stany Zjednoczone, W.Brytania, Kanada, Francja, Niemcy, Włochy, Japonia i Rosja. W centrum uwagi G-8 pozostają sprawy ekonomiczne, ale ostatnio grupa zajmowała się też problemami takimi, jak walka z terroryzmem, przestępczością czy chorobami zakaźnymi.
Według komisarza UE, rozszerzenie G-8 o Chiny nie powinno stanowić problemu, mimo że obecnie elitarny klub skupia wyłącznie uprzemysłowione państwa demokratyczne. "Chodzi o ramy bardzo nieformalne, niezinstytucjonalizowane, nie ma też reguł dotyczących przyjmowania nowych członków" - zaznaczył Lamy.
AFP przypomina, że chiński prezydent Hu Jintao po raz pierwszy uczestniczył w czerwcu w Evian, na marginesie obrad G-8, w spotkaniu poświęconym stosunkom Północ-Południe. Przedstawiciele Pekinu dali wówczas do zrozumienia, że Chiny w dalszym ciągu uważają się za kraj w stadium rozwoju i nie aspirują do członkostwa klubu państw wysoko uprzemysłowionych.