Udawali bokserów z Łotwy i chcieli wjechać do Niemiec
Siedmiu obcokrajowców, nieustalonego na razie pochodzenia, chciało w piątek wjechać do Niemiec, podając się za bokserów reprezentacji narodowej Łotwy. Okazało się jednak, że nie znają języka swego kraju. Zostali zatrzymani przez pograniczników w Świecku (Lubuskie).
Jak powiedział rzecznik lubuskiego oddziału Straży Granicznej Mariusz Skrzyński, mężczyźni podróżowali busem kierowanym przez Łotysza. Dość dobrze przygotowali się do fortelu, który miał być dla nich przepustką do Europy Zachodniej. Mieli podrobione łotewskie paszporty i koszulki łotewskiej reprezentacji.
Zdradziła ich, oprócz podejrzanych paszportów, nieznajomość "ojczystego" języka. Nie potrafili przeczytać choćby jednego z napisów na koszulkach, które miały być dowodem na to, że są autentycznymi bokserami - powiedział Skrzyński.
Kierujący autem Łotysz powiedział, że ma firmę przewozową i został wynajęty telefonicznie po to, by z Warszawy zawieźć do Dublina (Irlandia) członków łotewskiej reprezentacji bokserów.
Straż Graniczna sprawdza obecnie prawdziwą tożsamość cudzoziemców, a także to, w jaki sposób dostali się do Polski. Prawdopodobnie są obywatelami Mołdowy bądź Ukrainy, lub innego z państw byłej WNP - wszyscy mówią po rosyjsku.
Pseudobokserom za próbę nielegalnego przekroczenia granicy grozi do dwóch lat więzienia, wydalenie z Polski i zakaz wjazdu do naszego kraju przez okres od roku do pięciu lat.