Udaremniono próbę zamachu na krewnych premiera Iraku
Irackie siły bezpieczeństwa
udaremniły próbę zamachu na krewnych premiera Nuriego al-Malikiego
i aresztowały w związku z tym 16 osób. Fala przemocy w Iraku nie
słabnie i według meldunków policyjnych od soboty rano do
niedzielnego popołudnia jej ofiarą padło kolejnych 54 Irakijczyków.
Wojska amerykańskie, które od kilku dni przeczesują razem z armią i policją iracką najniebezpieczniejsze dzielnice Bagdadu, zatrzymały 60 mężczyzn podejrzanych o przygotowywanie zamachów bombowych. W Ramadi, stolicy ogarniętej rebelią prowincji Anbar na zachód od Bagdadu, Amerykanie odparli atak na swe posterunki i zabili 26 partyzantów.
Urząd premiera Iraku poinformował w niedzielę, że w Hindii, rodzinnym mieście Malikiego, 100 km na południe od Bagdadu, aresztowano 16 rebeliantów, którzy rozmieszczali i detonowali w stolicy bomby samochodowe, a ostatnio przygotowywali zamach na krewnych premiera, aby ich "porwać albo zabić".
"Jeden z członków bandy przyznał się do zdetonowania w Bagdadzie 10 bomb samochodowych", a inni do napadu na komendę policji w Mahmudii, podczas którego zastrzelili sześciu policjantów - głosi komunikat urzędu premiera.
Maliki, 56-letni konserwatywny polityk szyicki, stoi na czele koalicyjnego rządu jedności, który stara się poskromić rebelię arabskiej mniejszości sunnickiej i wygasić przemoc na tle wyznaniowym, zagrażającą wybuchem otwartej wojny domowej między szyitami i sunnitami.
W Suwajrze, 40 km na południe od Bagdadu, policja znalazła zwłoki 12 mężczyzn, które utknęły na jednej z metalowych kratownic na rzece Tygrys, zatrzymujących płynące z nurtem śmieci.
Wszystkie ofiary miały związane ręce, zawiązane oczy i zginęły od strzałów w głowę lub klatkę piersiową. Jak się wydaje, zostały zabite przez fanatyczne szyickie lub sunnickie "szwadrony śmierci", działające w Bagdadzie i na jego przedmieściach.
W samym Bagdadzie policja znalazła 15 ciał podziurawionych kulami.
Co najmniej 27 osób zginęło w zamachach bombowych i innych atakach, głównie w Bagdadzie, ale także w Hilli, Mosulu i Basrze.
Przemoc na podłożu wyznaniowym, narastająca zwłaszcza w 6,5- milionowej stolicy Iraku, zaalarmowała dowódców wojsk USA i w ostatnich dniach skierowali do Bagdadu prawie 12 tysięcy dodatkowych żołnierzy amerykańskich i irackich.
Gen. James Thurman, dowódca sił wielonarodowych w Bagdadzie, powiedział w sobotę, że w stolicy i w tzw. trójkącie śmierci tuż na południe od niej stacjonuje obecnie 32.400 żołnierzy amerykańskich, z tego 13.500 w samym Bagdadzie.
Oficjele amerykańscy i iraccy mówią, że ściągnięte dodatkowo wojska amerykańskie zadbają szczególnie o bezpieczeństwo w czterech dzielnicach Bagdadu, których sunniccy mieszkańcy nie ufają zdominowanej przez szyitów armii irackiej.
Mimo to przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA gen. Peter Pace, który przybył do Bagdadu w sobotę, powiedział, że nie wyklucza znacznej redukcji wojsk amerykańskich w Iraku przed końcem roku.
W ramach antyterrorystycznej operacji "Razem do przodu", której druga faza rozpoczęła się 7 sierpnia, żołnierze amerykańscy zatrzymali 60 mężczyzn podczas pogrzebu w sunnickiej dzielnicy Bagdadu, Arab Dżabur.
Jak podało dowództwo wojsk USA, z informacji wywiadowczych wynika, że zatrzymani są członkami grupy związanej z iracką Al- Kaidą, "specjalizującej się z fabrykowaniu bomb".
Ponadto w Iraku:
- Niezależna iracka komisja antykorupcyjna skierowała do sądu oskarżenia przeciwko byłemu ministrowi energii elektrycznej i kilkudziesięciu innym wysokim urzędnikom obecnego i dwóch poprzednich rządów irackich. Komisja zarzuca im przywłaszczenie pieniędzy publicznych i branie łapówek.
- Iracki minister zdrowia Ali asz-Szimari oskarżył w niedzielę wojska USA, że bezprawnie aresztowały siedmiu jego ochroniarzy. Szimari reprezentuje w koalicji rządowej ruch radykalnego i antyamerykańskiego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra. Amerykanie podejrzewają, że wielu sadrystów należy do tajnych "szwadronów śmierci" atakujących sunnitów.
- Premier Nuri al-Maliki zabronił radykalnej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) prowadzenia działalności w Bagdadzie. Jest to gest władz irackich wobec Turcji, która zagroziła w końcu lipca, że wyśle swoje wojska, aby zlikwidować bazy PKK w północnym Iraku. PKK walczy od 1984 roku o niepodległość dla terenów kurdyjskich w Turcji i została uznana za organizację terrorystyczną zarówno przez USA, jak i Unię Europejską. PKK utrzymuje tajne bazy w północnej, kurdyjskiej części Iraku, gdzie władza rządu irackiego prawie nie sięga.