Uczniowie-dręczyciele skazani
Na kary od 5 miesięcy do roku ograniczenia wolności skazał Sąd Rejonowy w Toruniu sześcioro uczniów, którzy znęcali się nad anglistą.
Wszyscy skazani muszą przez okres kary wykonywać co miesiąc 20 godzin bezpłatnej dozorowanej pracy na cele społeczne. Zostali też oddani pod dozór kuratora.
Rozprawa trwała zaledwie cztery godziny. Oskarżeni nie byli obecni na ogłoszeniu wyroku.
Proces toczył się przy drzwiach zamkniętych. "Jawność jest wyłączona obligatoryjnie, gdy rozpoznawana jest sprawa znieważenia" - wyjaśnił dziennikarzom przewodniczący X Wydziału Karnego Sądu rejonowego Stanisław Sadowski.
Publicznie ogłoszony został jedynie wyrok, ale już jego uzasadnienie było niejawne. Oskarżeni zostali skazani za zmuszanie siłą nauczyciela do wydania dziennika lekcyjnego i nawoływanie do uderzenia go. Udowodniono, że uczniowie m.in. nakładali pedagogowi kosz na śmieci, wytarto mu twarz gąbką do tablicy, wykręcono ręce, czyniono wobec niego obelżywe gesty i wulgarnie wyśmiewano.
Prawdopodobnie pięcioro z oskarżonych przyznało się do winy i wniosło o dobrowolne poddanie się karze. Tylko jeden chłopiec miał twierdzić, że nie popełnił zarzucanych mu czynów.
O tym mówili w czasie przerwy w rozprawie pełnomocnik pokrzywdzonego i jedyna obrończyni występująca w procesie. Później - po zwróceniu uwagi przez sąd - nikt nie chciał wracać do sprawy.
Po rozprawie na twarzach nauczyciela, jak i skazanych było widać odprężenie. Chłopcy rozmawiali między sobą, uśmiechali się.
"Sprawiedliwości stało się zadość. Mam nadzieję, że nie tylko ci uczniowie zrozumieją, że ich miejsce nie jest w sądzie, a w szkole" - skomentował sprawę pełnomocnik pokrzywdzonego mec. Jacek Czuliński.
Przed rozprawą oskarżeni milczeli. "Sprawa jest zbyt trudna, aby cokolwiek komentować. Jednak sprawiedliwe jest, że po tym, co nasze dzieci zrobiły, znalazły się w sądzie" - powiedziała matka jednego z uczniów.
Do pastwienia się nad nauczycielem doszło pod koniec zeszłego roku. Całe zdarzenie "dla zabawy" sfilmował jeden z uczniów.
Sprawa stała się głośna na początku września, gdy nagranie trafiło w ręce dziennikarzy i zostało wyemitowane w telewizji.