Uciekają za granicę przed wojskiem
Młodzi Polacy znaleźli nową metodę uniknięcia
zasadniczej służby wojskowej - wyjeżdżają za granicę do prac
sezonowych. Jak tak dalej pójdzie, WKU będą zmuszone powoływać
tych, którym dotąd odraczały obowiązek służby - uważa
"Gazeta Krakowska".
04.07.2006 | aktual.: 27.07.2007 08:40
Masowy wyjazd młodych ludzi do pracy za granicą sprawił, że w Tarnowie są duże kłopoty ze znalezieniem poborowych, którzy zasililiby szeregi polskiej armii. Tarnowska Wojskowa Komenda Uzupełnień poszukuje około 1500 takich "emigrantów". Tak samo jest w Nowym Targu. W Krakowie i Nowym Sączu zjawisko "lewych" wyjazdów również występuje, chociaż na znacznie mniejszą skalę.
Tak źle z kandydatami do służby wojskowej jeszcze w Tarnowie nie było. Ponieważ poborowi wyjechali, do służby będą powoływani ci, którym do tej pory z różnych względów była ona odraczana. Mundur ubiorą m.in. ojcowie, mężowie i rolnicy.
Złożyło się na to kilka czynników: niż demograficzny, znaczne skrócenie czasu służby, a na dodatek masowe wyjazdy młodych ludzi za granicę w poszukiwaniu pracy - wylicza komendant WKU w Tarnowie ppłk Piotr Kubina. Mówi, że teraz, kiedy służbę skrócono z 24 do 9 miesięcy, rotacja wśród poborowych jest niemal trzykrotnie większa. Ludzi nie ma już skąd brać.
Podobną jak w Tarnowie liczbę poborowych uchylających się od służby podaje ppłk Krzysztof Cypara, komendant WKU w Nowym Targu._ Problem dotyczy całego kraju, nie tylko Małopolski_ - ocenia podpułkownik. Ludzie wyjeżdżają za granicę ze względu na bezrobocie, ale można też to traktować jako uchylanie się od służby. To, że w Tarnowie i w Nowym Targu te liczby są tak duże, wynika ze specyfiki terenu. W Krakowie większość osób studiuje i stąd takie różnice - tłumaczy. (PAP)