Ucieczka z systemu

Sukces "Matriksa" to więcej niż wspaniali aktorzy i efekty specjalne. To historia świata, którą na co dzień piszą młodzi ludzie, uciekający z obezwładniającego Systemu. Historia współczesnego buntu - pisze w "Newsweeku" Szymon Hołownia.

19.05.2003 | aktual.: 19.05.2003 08:12

Sławomir Shuty, lat 30., do niedawna pracownik dużego banku, siedział w biurze i czuł, że zbliża się moment, w którym wstanie, zerwie z siebie krawat i wybiegnie z budynku. "Wiele osób czeka, aż w ziemię uderzy meteoryt, który wyrwie ich z marazmu. Ale to zwykle nie następuje, umieramy otępiali, w ramionach Systemu" - opowiada. Dodaje, że on w końcu się wyrwał. Dziś przerzuca paczki w magazynie firmy kurierskiej. Ma mniej pieniędzy, ale więcej czasu, więc po pracy pisze książki.

Tomasz Gładki, lat 33., kilka lat temu zaczął błyskotliwą karierę scenarzysty w telewizji. Pisał filmy o Juliuszu Słowackim i o życiu rybek. "Byłem strasznie dumny, że pracuję w telewizji, ale nad głową przewalały mi się interesy, z których nic nie rozumiałem. Czułem się jak kółko w maszynie, które musi zapieprzać przez kilkanaście godzin na dobę" - mówi. Pewnego ranka obudził się z przekonaniem, że dalej już tak się nie da. Odszedł z telewizji do zbierania datków na rzecz charytatywnej fundacji. Dziś zajmuje się organizowaniem public relations dla warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej.

Shuty, Gładki - to ludzie, którzy wpadli w tryby współczesnego świata i zbuntowali się. Wiedzieli, że słono za to zapłacą, ale mimo to postąpili jak Neo, Morfeusz czy Trinity - bohaterowie "Matriksa", filmu braci Wachowskich - pisze Hołownia.

"Matrix" stał się filmem kultowym, to nie bajka, to dokument. Zapis pokoleniowych lęków, frustracji i pragnień młodych ludzi, którzy czują coś, co już kilkadziesiąt lat temu zamknął w jednym zdaniu francuski filozof Emmanuel Levinas: "Tu nie ma prawdziwego życia". Dotąd socjolodzy dzielili pokolenie polskich dwudziestokilkulatków na beneficjentów i ofiary transformacji. Dziś czas szykować narzędzia do badania trzeciej grupy, tych, którzy już poczuli, że przeżywają zaprogramowany scenariusz, wbity im do głów przez falę uderzeniową, jaka przeszła przez nasz kraj kilkanaście lat temu.

Ludzie pokolenia Matriksa - pisze Hołownia - rekrutują się głównie z grona wygranych: dobre szkoły, atrakcyjne zawody, zapowiedzi karier w korporacjach. Im jednak głębiej zapuszczają się w ów kapitalistyczny las, tym częściej towarzyszy im wrażenie, że tracą kontrolę nad swoim życiem. Widzą siebie jako część Systemu, który posłusznym aktorom rozdziela lukratywne role, w zamian zabierając im własne cele, marzenia, ideały. Stają się, jak często o sobie mówią, "korporobotami", wykorzystywanymi przez System automatami do pomnażania firmowych pieniędzy.

Kiedy to sobie uświadomią - buntują się, szukają dróg ucieczki. Ci bardziej radykalni traktują ją dosłownie i gwiżdżąc na forsę, rezygnują z dobrze płatnych posad. (mk)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)