Uchwałę trzeba dopracować
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Rada
Miejska w Radomiu nie głosowała wczoraj nad uchwałą o zakazie
handlu detalicznego w niedziele i święta. Nie oznacza to jednak,
że radni wycofali się z tego pomysłu. Sprawę odłożyli na dwa
tygodnie, aby z miejskimi prawnikami ustalić kary, jakie będą
obowiązywały za złamanie zakazu - pisze "Nasz Dziennik".
24.06.2004 | aktual.: 24.06.2004 06:32
Projekt uchwały, przygotowany przez stowarzyszenia kupieckie i niezrzeszonego radnego Andrzeja Langowskiego, miała ostatecznie zaopiniować przed sesją komisja gospodarki. Radni przyznali, że uchwała jest potrzebna, ale zdecydowali, iż sprawę trzeba odłożyć, bo w projekcie zabrakło zapisów określających sankcje karne za handel w niedzielę lub dzień świąteczny. Ich zdaniem, nie wystarczy zapisać, że będą to kary przewidziane w kodeksie wykroczeń. "Może się okazać, że jest to tylko kilkaset złotych" - mówił radny Kazimierz Woźniak ("Radomianie Razem"), przewodniczący Komisji Gospodarki Miejskiej - podaje gazeta.
Komisja ma się w przyszłym tygodniu spotkać w tej sprawie z radcami prawnymi rady miejskiej. Ponadto wątpliwości wzbudziła bardzo restrykcyjna treść projektu uchwały. Według radnego Langowskiego, na terenie Radomia powinien obowiązywać całkowity zakaz handlu w niedziele i inne dni świąteczne, jednak z wyłączeniem aptek i stacji benzynowych. Andrzej Langowski tłumaczył, że ten zapis wymusili prawnicy miejscy. "Uważają oni, że tylko wtedy jest szansa, iż wojewoda nie unieważni uchwały, bo nie będzie ona nikogo dyskryminować" - mówił radny - informuje dziennik.
Komisja, również sam Langowski, była zdania, że jest to za ostry projekt, bo celem uchwały jest uderzenie w hipermarkety, a nie sklepy rodzinne czy kioski handlujące biletami, prasą i artykułami chemicznymi, dlatego za punkt wyjścia przyjęła projekt przygotowany przez radomską "Solidarność", który mówi, że handel na terenie miasta mógłby się odbywać tylko w dni powszednie od godz. 5.00 do godz. 4.30 dnia następnego, zaś zabroniony byłby od godz. 23.00 w sobotę do godz. 5.00 w poniedziałek - podaje "Nasz Dziennik".
Tymczasem na wieść o projekcie przygotowanym w Radomiu odezwała się natychmiast Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, której członkami są zachodnie sieci handlowe obecne w Polsce. Ta tzw. lobbystyczna organizacja rozesłała wszystkim radnym swoje stanowisko na temat uchwały. POHiD uważa, że takie prawo łamałoby Konstytucję, ponadto jest wbrew interesom miasta. Dlaczego? Zdaniem organizacji, w mieście miałoby wzrosnąć bezrobocie (nawet o 10 proc.), spaść popyt, a miasto straciłoby na atrakcyjności wobec inwestorów zagranicznych - pisze dziennik.
"To markety przyczyniły się do wzrostu bezrobocia" - odpowiadają na zarzuty kupcy i radni. Ich zdaniem, już dawno prysł mit, że markety napędzają w mieście koniunkturę i nowych inwestorów, bo odkąd się pojawiły, bezrobocie rośnie (teraz wynosi około 30 proc.), upadają kolejne sklepy, a tych obiecywanych inwestycji nie widać. Na ich nieuczciwą konkurencję narzekają cały czas drobni przedsiębiorcy i mniejsze sklepy osiedlowe. Uchwała może być przyjęta 5 lipca. Już teraz widać, że ma za sobą większość w radzie, poparcie dla niej deklarują radni ze wszystkich klubów - podkreśla gazeta. (PAP)