UB donosiło na Satanowskiego, że niechętnie walczy z "reakcją"
W 1946 r. UB uznawało Roberta
Satanowskiego, późniejszego słynnego dyrygenta, a wówczas
dowódcę pułku wojska, za niechętnego walce z "reakcyjnym
podziemiem". Najnowszy "Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej"
drukuje nieznane donosy UB na Satanowskiego.
07.12.2003 11:05
Listopadowy "Biuletyn" opisuje mało znany epizod z życia Satanowskiego (1918-1997) - słynnego polskiego dyrygenta, po marcu 1968 r. zwolnionego w ramach antysemickich czystek z kierowania operą w Poznaniu, w latach 70. dyrektora teatrów muzycznych w Niemczech, w okresie 1982-1991 dyrektora Teatru Wielkiego w Warszawie, w latach 80. - awansowanego na generała przez przywódcę PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Wiadomo było o działalności Satanowskiego w partyzantce sowieckiej w czasie II wojny światowej na Wołyniu, ale tylko nieliczni wiedzą, że po 1945 r. był on w stopniu pułkownika dowódcą 49. pułku WP, skierowanego w lutym 1946 r. do walki z niepodległościowym i antykomunistycznym podziemiem na Podlasiu. I ten właśnie okres opisali w "Biuletynie" historycy z IPN, Kazimierz Krajewski i Tomasz Łabuszewski, którzy do swego artykułu dołączyli nieznane dotychczas, tajne dokumenty Urzędu Bezpieczeństwa.
Wynika z nich - jak piszą - że "spora część żołnierzy, od dowódcy pułku poczynając, a na szeregowych kończąc, odnosiła się bez entuzjazmu do powierzonej ich jednostce funkcji policyjnej. Oficerowie i żołnierze nie chcieli uczestniczyć w działaniach represyjnych i prowadzonych na ślepo aresztowaniach ludności cywilnej, czemu dawali publiczny wyraz".
Oto przykłady donosów agentów UB: - "dowódca wojska ppor. Haltman, w obecności wojska głosił propagandę, że niby UB wyciąga niewinną ludność z łóżek; wyrażał się niecenzuralnymi słowami pod naszym adresem i że on taką robotę p......";
- "Wojsko Polskie rozkonspirowało nas. Każdy mieszkaniec Siemiatycz wie, kto my jesteśmy i co robimy (...). Nie wiem dlaczego, ale Wojsko Polskie jest źle usposobione do organów bezpieczeństwa. Oficerowie WP w Siemiatyczach wtrącają się do naszej pracy i pod każdym względem utrudniają nam pracę";
- "oficerowie pracować nam nie pozwalają. Mieszają się do każdej rzeczy, pytają się, dlaczego my ludzi nie wypuszczamy, po co my ich trzymamy. Oni uważają, że ludzie ci są niewinni. Do celi wpuszczają żony i pozwalają rozmawiać".
Oficer UB z Bielska Podlaskiego płk Dmitrenko skarżył się przełożonym, że większość oficerów pułku wraz z dowódcą to "ludzie ideologicznie chwiejni, a nawet niepewni politycznie", a nawet, że są wśród nich "wrogie elementy spod znaku NSZ". Satanowski "zadania wypełnia z niechęcią, pod przymusem i często uchyla się od takowych". Oddziały pułku "zamiast prowadzenia walki z bandytyzmem, szerzą wśród ludności cywilnej antypaństwową propagandę, a oprócz tego prowadzą agitację o charakterze antysowieckim" - żalił się ubek.
Powoływał się m.in. na donos UB na kpt. Korsaka, który mówił staroście powiatu: "Wcześniej czy później Wojsko Polskie pobije UB. PPR jest partią, która stara się sprzedać Polskę Stalinowi. (..) My, Wojsko Polskie, czekamy tylko na rozkaz gen. Andersa i wtedy komunistyczna banda będzie usunięta z powierzchni Ziemi".
Zebrane donosy UB przesłało dowódcy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, stwierdzając, że pułk jest "politycznie zdemoralizowany i nastawiony w większości swej wrogo w stosunku do władz", sam Satanowski zaś "albo nie zna swego pułku, albo celowo ukrywa fałszywy stan rzeczy".
Według autorów artykułu, donosy prawdopodobnie odniosły skutek, gdyż w czerwcu 1946 r. Satanowskiego odwołano z dowództwa pułku. Wkrótce potem sam odszedł on z wojska i oddał się swej pasji muzycznej. Nie wiadomo, jak ukarano żołnierzy i oficerów pułku - w dokumentach jest mowa jedynie o oddaniu pod sąd tych, którzy "szkodzili w realizacji zadań".