"U podłoża katastrofy leżała awaria techniczna"
Piloci airbusa, który w czerwcu 2009 r. spadł do Atlantyku na trasie Rio de Janeiro-Paryż, nie byli dostatecznie wyszkoleni i popełnili błędy w pilotażu - ujawniło oficjalnie francuskie Biuro Badań i Analiz (BEA). Raport potwierdził, że u podłoża katastrofy leżała awaria techniczna.
29.07.2011 | aktual.: 29.07.2011 16:25
Oparty na analizie czarnych skrzynek trzeci już raport BEA w sprawie tej katastrofy twierdzi, że piloci bardzo późno zorientowali się, że maszyna traci gwałtownie wysokość, mimo że przez 45 sekund rozbrzmiewał sygnał alarmowy.
Według raportu, piloci nie zastosowali też - głównie z powodu niedostatecznego wyszkolenia - właściwej procedury, gdy spostrzegli nieprawidłowo działanie prędkościomierzy.
BEA podkreśliło też, że gdy samolot zaczął spadać, nie było w kokpicie kapitana, a pozostali piloci nie wiedzieli, jak "podzielić role" w tej sytuacji.
Jednocześnie raport potwierdził, że u podłoża katastrofy leżała awaria techniczna, spowodowana zamarznięciem urządzeń służących do pomiaru prędkości w samolocie, tzw. rurek Pitota.
Linie lotnicze Air France oraz rodziny ofiar airbusa wzięły w obronę pilotów tego samolotu.
W specjalnym komunikacie dyrekcja Air France zareagowała na raport, broniąc "profesjonalizmu" pilotów airbusa. Ze swojej strony rodziny ofiar podkreśliły, że piloci nie byli jedynymi odpowiedzialnymi za katastrofę i że oczekują dokładnego wyjaśnienia "technicznych okoliczności" tego lotu.
W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 228 osób.