Tysiące złotych wyrzucone na śmietnik
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że wyrzucając na śmietnik meble, traci nawet kilka tysięcy złotych. Niektórzy przez nieuwagę wystawiają przedmiot na aukcjach czy forach internetowych.
24.04.2009 | aktual.: 24.04.2009 13:29
Leszek, Internauta, wspomina jak siedem lat temu na śmietniku znalazł książki, które wyrzucił spadkobierca, a które były warte więcej niż mieszkanie. Inny użytkownik o nicku jajo pisze, że pod śmietnikiem znalazł... całe wyposażenie mieszkania. – Spotykam się z przypadkami, że klient łapie się za głowę, gdyż okazuje się, że wyrzucił coś naprawdę bardzo wartościowego – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Julia Stępień z dekoratorwnetrz.pl. Zauważa, że niewielu Polaków wpada również na pomysł, żeby nieużywane rzeczy oddać organizacjom społecznym, jak domy samotnych matek czy domy dziecka.
Nie trzeba wyrzucać
Na forach internetowych można znaleźć ogłoszenia młodych osób, jeszcze bez doświadczenia, które nieodpłatnie oferują swoją pomoc w urządzeniu mieszkania. W zamian żądają jedynie możliwości sfotografowania gotowego wnętrza i zamieszczenia zdjęcia w portfolio. Jedną z takich osób jest 28-letnia Diana Hołod z Warszawy. – To, czy ktoś dekoruje wnętrza profesjonalnie, czy nie, widać po efekcie. Na początek postanowiłam więc, że zrobię kilka projektów za darmo. Mając gotowe portfolio łatwiej szukać klientów w bardziej tradycyjny sposób – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Diana. Przyznaje, że inne startujące w zawodzie dekoratora wnętrz osoby robią podobnie.
Zobacz również: co Polak potrafi!
Ponieważ zgłoszeń jest sporo, Diana wybiera sobie tylko najciekawsze projekty. Obecnie przygotowuje się do urządzania loftu w Starej Przędzalni w Żyrardowie, przerobienia kawalerki na dwupokojowe mieszkanie, albo urządzenia nowo odebranego mieszkania od zera. Przyznaje, że uprawia „partyzancki design”, czyli taki, który zniechęca do wyrzucania starych mebli na śmietnik. Jest bowiem wiele metod urządzenia mieszkania tak, żeby stare, przerobione meble wyglądały bardzo dobrze. Diana wspomina, że sama ma w mieszkaniu szezlong za 20 zł, który kupiła na aukcji internetowej i obiła materiałem.
Specjaliści mówią również o „drugim życiu rzeczy”. Zwracają uwagę, że stary sprzęt można użyć do innych, niż pierwotnie zamierzone, celów. Jeśli więc nieużywany przez nas taboret nadawałby się na podstawkę do telewizora, to możemy go w taki sposób użyć. – Ostatnio miałam klienta, który przerobionej toaletki używał jako podręcznego biurka na laptopa – wspomina Julia Stępień. Podobnego zdania jest Anna Żoch, również designer: – Stare meble można jak najbardziej wykorzystać: odświeżyć, nieco zmienić, a efekty będą naprawdę interesujące.
O tym, że „stare” nie znaczy od razu „do niczego”, mówi również Sandra Borowiecka, stylistka. – Wszystko zależy od stanu ubrania. Jeżeli jego jakość jest dobra, to możemy takie ubranie przerobić, oddać do krawcowej czy dodać taki element, który by je wzbogacił. Ważne, żeby nie było widać, że materiał jest zmechacony, podarty, czy coś jest z nim nie tak – mówi. Pytana o to, jakie ubrania definitywnie nadają się na śmietnik, odpowiada, że są to stroje, które mają więcej niż rok i posiadają dość intensywne ślady użytkowania. Ponadto są zmechacone, wyblakłe, nie trzymają formy, czyli nie dopasowują się do ciała, mają powyciągane nitki czy jakiś wytarty element.
Pomóc potrzebującym
Firmy, które chciałyby oddać używane i nieużywane rzeczy w dobre ręce, mogą zgłosić się do Banku Drugiej Ręki (BDR). To organizacja „non profit” wspierająca inne inicjatywy, jak domy dziecka czy domy samotnych matek. Często są to organizacje spoza dużych miast. Bank przyjmuje rzeczy w postaci sprzętu komputerowego, mebli czy środków chemicznych, a potem przekazuje je organizacjom. Tylko w zeszłym roku udało się pomóc w ten sposób ponad 130 placówkom.
Dla osób prywatnych, które chciałyby przekazać rzeczy, powstała specjalna platforma daryrzeczowe.pl. Mogą się tam spotkać osoby, które posiadają rzeczy już niepotrzebne, a jeszcze sprawne, z organizacjami działającymi zazwyczaj w ich najbliższym otoczeniu. Niestety, zauważa Jacek Jastrzębski, dyrektor BDR, wielu Polakom wciąż łatwiej jest wyrzucić coś na śmietnik niż przekazać to potrzebującym. – I tak już jest dobrze, jak ktoś szuka miejsca utylizacji. Mało kto zastanawia się, gdzie to przekazać. Wystarczy przejść się po osiedlach i zobaczyć, co jest zostawiane przy śmietnikach – mówi. Zauważa, że osoby prywatne zwykle dają organizacjom to, na czym im już naprawdę zbywa. A jeżeli już ktoś decyduje się na przekazanie, to często chce, żeby szybko zostało odebrane. Tymczasem nie zawsze akurat w tym momencie jest organizacja, która tego czegoś potrzebuje.
Jastrzębski mówi, że w organizacjach, do których przekazywane są dary, często jest tak, że potrzebujący dają rzeczom „drugie życie”, zmieniając ich funkcjonalność. Wspomina stół, który pierwotnie służył jako stół jadalny, następnie biurko, a w końcu stolik na którym stał komputer i telewizor. Pamięta również szafę, z której, po jej rozpadnięciu się, zrobiono wiszące półki.
Anna Sztandera, Wirtualna Polska