Tysiące syryjczyków demonstruje przeciwko prezydentowi
Tysiące Syryjczyków demonstrują w mieście Banias przeciwko rządom prezydenta Baszara el-Asada.
Demonstranci na znak poparcia dla innego syryjskiego ośrodka antyrządowego oporu, Dary, maszerują ulicami miasta ze świecami w dłoniach i wznoszą antyprezydenckie hasła.
W Darze antyreżimowe zamieszki trwają już od sześciu tygodni. Syryjskie siły zaatakowały w sobotę historyczną dzielnicę i przypuściły szturm na meczet al-Omari, gdzie zbierali się prodemokratyczni demonstranci. Zginęło co najmniej sześć osób.
W oblężonym od niemal tygodnia mieście brakuje wody, żywności i lekarstw.
Syryjskie siły bezpieczeństwa zabiły od początku demonstracji antyrządowych w ubiegłym miesiącu co najmniej 560 osób cywilnych - ogłosiła w sobotę wieczorem syryjska organizacja obrony praw człowieka Sawasiah.
W mieście Dara, gdzie rząd wysłał w piątek przeciwko demonstrantom czołgi, aby utopić bunt we krwi, służby sanitarne nie nadążają z usuwaniem z ulic zwłok zabitych.
W Damaszku, gdzie w sobotę również wybuchły protesty uliczne, które trwają od tygodni w dziesiątkach miast, ogarniając po raz pierwszy stolicę, aresztowano dziesiątki kobiet. Mimo wielogodzinnej ulewy uczestniczyły one w demonstracji pod gmachem parlamentu.
Jej uczestniczki domagały się od prezydenta Baszara el-Asada zaprzestania krwawych represji.
Po ogłoszeniu wstrząsających danych dotyczących ofiar, wielu członków partii Baas ogłosiło na znak protestu swe wystąpienie z tego ugrupowania rządzącego.
W sobotę wojsko zastrzeliło przed meczetem al-Omari w Darze, mieście przy granicy z Jordanią, sześciu uczestników antyrządowej demonstracji. Poprzedniego dnia, gdy rząd wysłał czołgi przeciwko demonstrantom, zginęło tam i w kilku innych miastach 66 cywilów.
Piątek był najbardziej krwawym dniem od rozpoczęcia protestów antyrządowych w Syrii.
Bez echa przeszła zapowiedź reform politycznych i gospodarczych oraz reformy sądownictwa, z którą wystąpił w tych dniach premier Adel Safar.