Tysiące osób będą protestować przeciw islamizacji Niemiec
W Kolonii trwa mobilizacja przed
rozpoczynającym się w piątek Kongresem przeciw Islamizacji,
zorganizowanym przez prawicowo-populistyczny ruch "Pro Koeln"
("Dla Kolonii").
Do miasta przyjadą setki prawicowych radykałów, także spoza Niemiec. Jednak w sobotę staną oko w oko z prawie 40-tysięczną demonstracją na rzecz tolerancji i wielokulturowości. Policja ściąga posiłki i ostrzega: może dojść do prowokacji.
W całych Niemczech meczety rosną jak grzyby po deszczu, nawoływania muezinów i chusty przykrywające głowy dominują na ulicach. Dlatego prosimy: Pomóżcie w naszej walce z islamizacją Niemiec - wzywają działacze "Pro Koeln" na swojej stronie internetowej.
Przywódcą "Pro Koeln" jest Markus Beisicht, 45-letni adwokat z Leverkusen. Chcemy dać mocny sygnał - mówił kilka dni temu, zapowiadając skrajnie prawicowy kongres. Ostrzega nie tylko przed islamizacją społeczeństwa, ale także "frustracją starych socjalistów" i "wojowniczymi lewakami", którzy nie są w stanie obronić "chrześcijańskiej kultury Zachodu".
Za jeden z przejawów islamizacji Beisicht uważa plan budowy w Kolonii wielkiego meczetu. Pod koniec sierpnia rada miasta ostatecznie dała zielone światło dla powstania muzułmańskiej świątyni w dzielnicy Ehrenfeld. Będzie ona zwieńczona prawie 37-metrową kopułą, a dwa minarety będą wysokie na 55 metrów.
W sobotę na jednym z centralnych placów Kolonii odbędzie się demonstracja ponad 1000 przeciwników budowy meczetu.
Lider "Pro Koeln" wezwał na pomoc europejskich polityków, myślących podobnie jak on, w tym liderów skrajnie prawicowych ugrupowań z zagranicy. Do Kolonii przyjedzie Filip Dewinter z belgijskiej partii Vlaams Belang (Interes Flamandzki), wiceprzewodniczący austriackiej Partii Wolności (FPOe) Andreas Moelzer, eurodeputowany włoskiej Ligi Północnej Mario Borghezio.
Oczekiwano także przywódcy francuskiego Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pena. Ten jednak poinformował kilka dni temu, że nigdy nie miał w planach wizyty w Kolonii, a przedstawicieli "Pro Koeln" nazwał kłamcami.
Poglądy działaczy "Pro Koeln" podziela wystarczająca liczba mieszkańców Kolonii, by stowarzyszenie mogło mieć reprezentację w radzie miejskiej. W 2004 roku zdobyło 4,7% głosów.
Jednak zdecydowana większość mieszkańców, z konserwatywnym merem Fritzem Schrammą na czele, nie zamierza bezczynnie przyglądać się poczynaniom prawicowych populistów. Na sobotę zapowiedziano wielką kontrdemonstrację głównych partii politycznych, organizacji społecznych i kościelnych. Policja spodziewa się 40 tysięcy osób.
Założone głównie przez lewicową młodzież Stowarzyszenie przeciw "Pro Koeln" zapowiada blokowanie dróg i miejsc, w których radykalna prawica zamierza organizować wiece i konferencje. Przeciw uczestnikom kongresu sprzysięgli się nawet restauratorzy, którzy w swoich lokalach od środy organizują odczyty, akcje informacyjne i występy muzyków pod hasłem "Nie ma piwa dla nazistów" ("Kein Koelsch fuer Nazis").
Władze obawiają się, że może dojść do prowokacji i starć pomiędzy uczestnikami kongresu oraz członkami skrajnych grup lewackich. Policja sprowadza posiłki z sąsiednich landów.
Burmistrz Schramma wezwał mieszkających w Kolonii Turków, by w sobotę na znak protestu nie otwierali swoich sklepów czy barów. Kolonia ze 120 tysiącami muzułmanów jest być może najbardziej tolerancyjnym miastem w Niemczech. Ale mam nadzieję, że tym razem okaże się nietolerancyjna wobec radykałów- powiedział Schramma. (ak)
Anna Widzyk