Tym promem płynie się, żeby znaleźć miłość. Ciężko tu o księcia z bajki© WP.PL

Tym promem płynie się, żeby znaleźć miłość. Ciężko tu o księcia z bajki

Piotr Barejka
26 października 2018

Kabina wygląda jak cela. W rogu toaleta, okna brak, łóżka cztery, a na nich trójka facetów. Wszyscy po rozwodach. Za ścianą są inne rozwódki, wdowy i wiecznie samotne. Tak wypływamy na morze szukać miłości.

Szacuje się, że w Polsce ok. 7 milionów osób żyje samotnie. Zwykle są to osoby powyżej 25. roku życia. Mieszkają w dużych miastach, posiadają własne firmy lub pracują w korporacjach.

Terminal pęka w szwach. Mieszają się w nim ci, którzy jadą za morze zarobić, z tymi, którzy wracają do domu. Raz słychać polski, raz szwedzki, raz angielski. Ale są też ci, którzy na pokładzie będą szukać miłości.

- To nasi! To nasi! - dobiega kobiecy krzyk z oddali. - To nasi z wesołego autobusu.

Obok stoi mężczyzna. Na oko trzydziestka. Wyposażony w plecak, napój energetyczny i telefon. Palcami wstukuje tekst: Oj, będzie się działo. Żeby tylko nocy starczyło… Wysyła wiadomość znajomym.

- Wy jesteście z rejsu? - Słyszę pytania za sobą. - My też! - Dochodzą podniecone odpowiedzi.

Wszyscy docierają do bramek. Tam uśmiechnięty pan sprawdza dokumenty, bo w końcu płyniemy aż do Szwecji. Karta pokładowa, paszport, wszystko się zgadza. Mogę wejść w blaszany korytarz.

Obraz
© WP.PL

Kabina rozwiedzionych

Tłum kłębi się przy recepcji. Ci bardziej obeznani ruszają wprost do swoich kabin. Inni studiują mapę promu, który jest jak pływający hotel. To labirynt korytarzy, rzędów drzwi i schodów na kolejne pokłady.

W końcu odnajduję swoją kabinę. - Witamy! Witamy! - szczerzy się jeden z jej lokatorów. - Trochę się spóźniłeś. Górne twoje - pokazuje łóżko pod sufitem.

Pierwsze skojarzenie: cela. Więzienna cela. Bez okna, cztery prycze, w rogu ciasna toaleta. Może trochę schludniej. Rzucam swoją torbę na górne łóżko. - W przypadku pożaru alarm włącza się automatycznie… - trzeszczy komunikat z głośników. Siedzimy we trzech na swoich pryczach.

Tak poznaję Łukasza *. Jest po czterdziestce, ma etat w korporacji i całe ramię w tatuażach. Brakuje mu tylko włosów i partnerki. Małżeństwa miał dwa, ale ostatnie rozpadło się trzy miesiące temu. Obok siedzi Paweł *. Na karku pięćdziesiątka, zawód budowlaniec. Jak dom postawi, to przetrwa lata. Ale jak się ożeni… Katastrofa.

Obraz
© WP.PL

Po chwili chwiejnym krokiem dołącza ten, który zajmie ostatnią pryczę. Ledwo wpełza na górę i bezwładnie opada na materacu. Bierze kilka głębokich wdechów.

Oto Maciek*. Jechał tu wesołym autobusem, więc już brakuje mu sił. Na ten przejazd ludzie skrzyknęli się parę tygodni wcześniej. Żeby dojechać na rejs, wynajęli autobusy z największych polskich miast. Imprezę zaczęli więc parę godzin wcześniej, nawiązali już pierwsze nowe znajomości.

- Ty też po rozwodzie? - zagaduję.
- Jak inaczej sobie to wyobrażasz… W tym wieku i sam - wzdycha.

Jego małżeństwo trwało czternaście lat. I się skończyło.

Miłość, kanapeczki i przytulanie

Milkną trzeszczące komunikaty. Zastępuje je muzyka. Prom kołysze się na falach w rytm współczesnych przebojów. W obieg idzie pierwsza butelka. Przyniesiona z lądu, bo po co przepłacać w sklepie na pokładzie.

- Na początku była miłość, było pięknie. Kanapeczki i przytulanie. A po czterech latach… - wódka wykrzywia Łukaszowi twarz. – Wiadomo. Też to trochę spieprzyłem.
- Po czternastu latach się rozwiodłem – zaczyna swoją opowieść Maciek. – Mam trzech synów. Czterech nawet.
- Jak to nawet? - dopytuje Łukasz.
- Adoptowałem jednego.

Cała kabina kiwa w uznaniu głowami. Kubki wypełniają się kolejną porcją wódki.

- Sześć lat byliśmy razem - zwierza się Paweł. - Poszedłem po bandzie. Miało się nie wydać, a się wydało. Na własne życzenie… - wzdycha.
- To do siebie miej pretensje - ucina Łukasz. - Ja tylko żałuję, się rok rozwodziliśmy. To był dramat.

Obraz
© WP.PL

Swoje smutki i przemyślenia topią w jednej butelce wódki. W ciasnej kabinie z trzeszczącym głośnikiem. Łączy ich tylko to, że są sami. Podobnie jak dziesiątki innych osób, które siedzą w kabinach obok. Rozwodnicy i rozwódki, wdowy i wdowcy. Niektórzy wiecznie samotni.

Łukasz chciałby znaleźć tu kogoś na dłużej. Może nawet żonę? Maciek chce się tylko zabawić. Starczy mu przygoda na jedną noc. Paweł zaciągnął tu swoją znajomą. Może z tego coś będzie.

- Panowie, idziemy? - Łukasz podrywa się z pryczy.

Idziemy.

Szukaj kłódki, którą otworzysz

Mijamy rzędy drzwi, korytarzy i schodów. Wspinamy się na wyższe pokłady, aż docieramy do kolorowo rozświetlonej sali. Przy barze ustawiła się już kolejka. Stoliki wokół pustego parkietu okupują pojedyncze osoby, które sączą piwo. W rzędach pod oknami siedzą pary.

- Pani znalazła miłość swojego życia! - wykrzykuje przez mikrofon uradowany wodzirej.

Pary zadają sobie kilka szybkich pytań. I zmiana. Jeden po drugim. Każdy z każdym. Co lubisz? Czym się zajmujesz? I już wiadomo: ten może być, tamten niezbyt, o! Jest ideał. Speed-dating to dobry początek. Pozwala się przełamać.

- Druga pani znalazła miłość! - słychać na całej sali. - Ten rejs jest za krótki, żeby tylko siedzieć i rozmawiać.

Obraz
© WP.PL

Niektórym się udaje. Od stolików odchodzą z partnerami. Inni wciąż lustrują wzrokiem salę. Ale zaraz zacznie się część właściwa. Będzie muzyka, taniec, alkohol. I inne gry, które wszystko ułatwią.

- Wizytówki dla pana - zaczepia mnie hostessa. – I kluczyk.

Na wizytówce w jednym polu wpisuje się swoje imię, a w drugim numer telefonu. Wymienia się ją z kimś, kto ci się podoba. Kluczyk zaś musi pasować do kłódki. Mężczyźni dostają kluczyki, a kobiety kłódki. Szukasz tej, która pasuje. Proste.

- No śmiało! Zróbcie wymianę - zagrzewa wodzirej. - Panowie, bierzcie się do roboty.

Ci, którzy zbiorą po 13 wizytówek, mogą liczyć na nagrodę. Po 200 złotych na osobę.

- Ale nie chodzi tylko o pieniądze! – upomina wodzirej. - Chodzi o to, aby w końcu się z kimś poznać. Po to tutaj jesteśmy.

Parkiet się zapełnia. W tłumie znika Maciek, w ślad za nim Łukasz z Pawłem. Zaczyna dudnić muzyka. Tłum faluje w błyskach świateł. Bezczynnie patrzą i sączą piwo ci, którym jeszcze się nie poszczęściło. Wciąż czekają. Pokład drży od basów. Niektóre wtulone w siebie pary opadają na kanapach. Kolejka do baru nie maleje.

- Fajny był, co? - Chichocze kobieta, która wymyka się na taras z koleżanką. - Pasuje, pasuje! Patrz - cieszy się głos w tłumie. - Słuchaj, skoro pasuje… - słychać w odpowiedzi. Para znika gdzieś za drzwiami.

Nagle Maciek wyłania się z tłumu. Podchodzi z szerokim uśmiechem. - Słuchaj, żonę ci znajdę - klepie mnie po ramieniu. I znów zatapia się w tłumie.

- Trzy-na-ste-go - śpiewają tańczący. - Piękniejszy jest świat! Trzy-na-ste-go... Wszyscy ludzie mówią tak!

Eleganccy panowie podrygują w marynarkach. Kobiety kuszą wystrojone w wieczorowe sukienki. Są młodsi, starsi, choć o młodzież ciężko. Dominuje 30+. .

Amor? Ciężko mu na otwartym morzu

Wychodzę na zewnątrz. Po chwilę ciszy i łyk świeżego powietrza. Wzdłuż barierki stoją i pary, i wciąż samotni. Wiatr rozwiewa ich poukładane fryzury.

- Są tutaj tacy, co przyjechali odreagować. Ja przyjechałam po dobrą zabawę - Agata* zaciąga się papierosem. Jest jedną z tych, która stoi sama. - Koleżanka rok temu była. Mówiła, że takiej imprezy dawno nie widziała.

Wpatrujemy się w ciemne morze. Prom rozbija fale, które nikną w ciemności. Roześmiane grupki wytaczają się na zewnątrz. Pokazują sobie zdjęcia dzieci z poprzednich małżeństw.

Obraz
© WP.PL

- Nie to, żeby miłość od razu… Ale jak kogoś spotkam, to może i coś będzie. Sama przecież jestem - wydmuchuje obłok dymu. - Nie wiadomo, kiedy Amor trafi. Tylko na otwartym morzu ciężko mu będzie.

Wchodzimy z powrotem do środka. Tłum niezmiennie wiruje na parkiecie. Mężczyźni z kluczykami na szyjach. Kobiety z kłódkami. - Tańczymy! Żeby każdy znalazł sobie parę! - zagrzewa wodzirej.

Dostrzegam Maćka, zatopionego w ramionach szczupłej brunetki. Z roztańczonym tłumem wiruje Łukasz. Paweł gdzieś się ulotnił. Lawiruję pomiędzy stolikami. W rogu siedzi samotna kobieta. Przygląda się tańcom z daleka.

- Mężatką jestem - uśmiecha się. Tak poznaję Kasię*.
- Mężatką? – Nie dowierzam
- Mężatką - potwierdza. - Byłam samotna przez wiele lat. Wstyd mi było pisać na portalu randkowym, a jak napisałam, to w pierwszy dzień męża znalazłam.

Bierze łyk piwa. - Z przyjemnością to obserwuję - oznajmia. - Ludzie samotni się tutaj otwierają, a oni muszą wychodzić. Najgorzej jest siedzieć i nie robić nic.

Patrzymy, jak pary wirują coraz wolniej. Przygasają światła i spowalnia muzyka. Robi się romantycznie. Choć na chwilę.

- Wiem, jak trudno się z samotności wyrwać. Te osoby coś ze swoim życiem zrobiły. Są dla mnie bardzo odważne.

Obraz
© WP.PL

Kolejne pary wymykają się z parkietu i znikają gdzieś w korytarzach. Samotnych ubywa. Niektórzy, utrudzeni poszukiwaniami, znajdują inne uciechy. Wrzucają monety do stojących na korytarzu jednorękich bandytów.

- Ostatnia szansa - Łukasz przygląda się jednej szwedzkiej koronie. Moneta z brzękiem ląduje w maszynie.

W końcu szczęścia w grach nie mają ci, którzy szczęście mają w miłości. Więc może i działa to na odwrót? Obrazki wirują, a wygrana wypada na dole. Łukasz patrzy zawiedzony. Przelicza swoje pięć koron i wraca na parkiet.

Księcia z bajki tutaj nie ma

Tłum na parkiecie kołysze się powoli. - Weź nie pytaj, weź się przytul... - leci z głośników. Wokół siedzą roześmiane grupki. Są jak paczki znajomych, choć właśnie się poznali. - Przyjechałyśmy po prostu na imprezę. Żadnych oczekiwań. Spójrz na średnią wieku - chichocze najmłodsza z dziewczyn, którą dostrzegam.

Pomiędzy stolikami spotykam też Anię*. Siedzi, przygląda się, rozmawia ze swoimi znajomymi. Imprezy jak ta organizuje od kilkunastu lat. - Wiesz, co jest najgorsze? Jak ktoś przychodzi na rejs z myślą, że znajdzie swojego księcia lub księżniczkę - zaczyna opowiadać. - I tego nie zrobił. To jest takie rozczarowanie, że się w głowie nie mieści.

Bo mało kto szuka tutaj poważnych związków. Zwykle chodzi o przygodę na jedną noc. Chwilową bliskość. Nawet na śniadaniu mogą się już nie znać, a co dopiero po zejściu na ląd.

- To pokazuje, w jakich czasach żyjemy. Znam pary, które poznały się na rejsie i są małżeństwami, ale to naprawdę wyjątki - Ania przekrzykuje hałas z parkietu.

Zdarzają się i tacy, którzy są skrajnie zdesperowani. Bywały i kobiety, które oferowały mężczyznom pieniądze za seks.

Obraz
© WP.PL

Inna sprawa, że przez lata zestarzała się ekipa. Młodzi nie mają już czego tu szukać, choć lata temu były to imprezy właśnie dla nich. Zaczęło się od średniej wieku 25+, a teraz urosło do 40+. - Są wdowcy, rozwódki, rozwodnicy, stare panny i kawalerowie - wylicza Ania.

- Tylko o jednym trzeba pamiętać - zawiesza głos i odkłada szklankę piwa. - Ta impreza nic w ich życiu nie zmieni.

Wszystko, co dobre, się kończy

Muzyka cichnie, gasną kolorowe światła, a zapalają się zwykłe. Oświetlają szklanki, kłódki, kluczyki i wizytówki, które zostały na stolikach. Porzucone, niedopite szklanki piwa, i paru samotnych siedzących pomiędzy nimi. - Jaki masz numer? - słychać szepty na parkiecie.

- Wszystko, co dobre, szybko się kończy - mówi wodzirej, gdy ochroniarze wchodzą na salę. Za drzwi wyrzucają tych najbardziej pijanych. Kelnerki sprzątają stoliki.

- Gdzie reszta? - pytam Łukasza, który siedzi jeszcze przy stoliku.
- Oni się dopasowali i poszli do kabiny.

Impreza przenosi się na korytarze. Dobrane pary znikają w kabinach i zakamarkach promu. - Wiesz, jak ja dawno z nikim nie byłem? Przysięgam - mówi facet, który z siedzi z kobietą na schodach. - Nie pójdę do ciebie - broni się jego wybranka.

Ktoś przechadza się po korytarzu z bezprzewodowym głośnikiem. Za nim podąża imprezowe towarzystwo. - Na rejsie jestem szósty raz! Męża znaleźć nie mogę! - wybucha śmiechem szczupła brunetka, gdy wszyscy znikają za rogiem.

Wychodzę na zewnątrz. Przy drzwiach stoi wtulona w siebie para. Patrzą, jak prom rozbija fale w ciemnościach. Kawałek dalej samotny mężczyzna pali papierosa.

- Nie ma co się określać, że nikogo nie znajdziesz - mówi powoli, zamyślony. - Nawet w najgorszym g...e może być perełka. Najgorzej jest siedzieć w domu i narzekać - wyrzuca peta za burtę.

Niby związku szukaliśmy

Budzimy się w dusznej kabinie. Wentylacja nie daje rady z oparami alkoholu. Po korytarzach snują się imprezowicze. Podkrążonymi oczami obserwują skąpane w słońcu szwedzkie wybrzeże.

Roześmiana grupa przysiada na schodach. Przekrzykują się, kto i z kim poszedł do łóżka, kto komu i co robił. Komu było dobrze, a komu lepiej. - My się nie znamy. Zaraz zniknę z waszego życia - oznajmia jeden z nich. I wdaje się w szczegóły swoich łóżkowych doznań.

Obraz
© WP.PL

Jedna z par rozmawia przez telefon. - Poznajcie się, to mój nowy znajomy - mówi kobieta, która pokazuje komuś swojego wybranka. Zanosi się, że na ląd zejdą razem.

W kabinie pierwszy przebudza się Łukasz.

- Niby stałego związku szukała - prycha. - Gadamy, bawimy się, a potem ona z innym – macha ręką i opada na łóżko.
- Ach… Obrzydliwa ta gorzała - klnie Paweł. - Wiesz, czego się dowiedziałem?
- Nie mam pojęcia.
- Że ta moja pół nocy też była z innym.

Tylko Maciek śpi twardo. Dopiero później spróbuje przypomnieć sobie, co robił poprzedniej nocy.

*Imiona wszystkich bohaterów zostały zmienione.

Komentarze (577)