Tylko w WP. Zaskakująca deklaracja Petru. Przełamie lody między PO a Nowoczesną?
Wizja szerokiego frontu antypisowskiego nabiera niespodziewanych kształtów. Lider Nowoczesnej Ryszard Petru wskazał, że osobą łączącą dla partii opozycyjnych w parlamencie mogłaby być... była premier Ewa Kopacz. Jak odbierać tę deklarację? Czy to oficjalne stanowisko? Wyciągnięcie ręki do PO czy raczej element gry politycznej? O opinię zapytaliśmy w obu ugrupowaniach.
Petru pytany był w TOK FM o ewentualnego lidera opozycji i czy dopuszcza możliwość, że ktoś inny niż on zostanie takim liderem. - Ależ oczywiście, że tak. Przecież musimy odłożyć własne ambicje. Normalne jest to, że dwie partie konkurują ze sobą, tylko że w sytuacjach tak krytycznych, jak wokół Sądu Najwyższego, trzeba zapomnieć o konkurencji - odpowiedział. I dodał: - Ja szukam osoby, która w parlamencie mogłaby być taką łączącą (...), na pewno Ewa Kopacz byłaby taką osobą łączącą.
Petru zaznaczył, że najważniejszą kwestią jest przede wszystkim ustalenie "wspólnego frontu działań" w parlamencie i poza parlamentem. Ocenił też, że mimo różnic w kwestiach szczegółowych "tak naprawdę we wszystkich ważnych sprawach od dłuższego czasu" PO i N działają razem.
"Ma kompetencje i osobowość"
Jak odbierać jego słowa? I czy, przede wszystkim, należy traktować je jako oficjalną deklarację?
Najpierw zapytaliśmy w Nowoczesnej. W rozmowie z nami posłanka Joanna Schmidt zapewniła, że wystąpienie lidera jej partii "nie było spontaniczne, a przemyślane".
- Były w klubie takie rozmowy. Uważamy, że powinna być jedna osoba łącząca w parlamencie oraz osoba, która łączyłaby siły pozaparlamentarne. Tu wskazujemy Władysława Frasyniuka. Rozmawialiśmy, żeby to jego namówić, aby wziął sprawy w swoje ręcę i zaangażował się na 100 proc. W parlamencie z kolei osobą koncyliacyjną mogłaby być pani premier Ewa Kopacz - potwierdziła posłanka.
Dlaczego właśnie ona? - Umyślnie mówimy, żeby to była osoba z innego klubu i nie wskazujemy ani Ryszarda Petru, ani Grzegorza Schetyny. Uważamy, że byłoby dobrze, gdyby osoba inna niż lider partii łączyła w parlamencie Nowoczesną, Platformę i PSL. A pani Ewa Kopacz akurat ma takie kompetencje i taką osobowość, że wierzymy, iż przy niej mogłoby się to udać. To osoba, z którą nam się dobrze współpracuje. Była premierem. Zarówno w PO, Nowoczesnej, jak i PSL cieszy się szacunkiem i autorytetem, stąd nasza propozycja - tłumaczyła Schmidt w rozmowie z WP.
I dodała: - Musi być szeroki front demokratyczny. Federacja klubów to nasza propozycja w parlamencie. Wskazaliśmy Kopacz jako lidera wspólnego frontu. Myślę, że to dobry wybór.
Posłanka Nowoczesnej zaznaczyła jednak, że "wszystko jest jeszcze do przegadania". - Sytuacja jest dynamiczna, zmienia się bardzo szybko - wyjaśniła.
"Odbieram to jako wyciągniętą rękę"
Co na to Platforma? Czy są zaskoczeni słowami lidera Nowoczesnej? - To miłe, że panią premier Ewę Kopacz Ryszard Petru wysoko ocenia. Odbieram ją pozytywnie i myślę, że tak ją odbiorą wszyscy w PO - powiedział z rozmowie z nami Tomasz Siemoniak.
Polityk PO przypomniał, że "pobrzmiewały czasem w wypowiedziach Petru głosy krytyki wobec ośmiu lat rządów Platformy". W tym kontekście wskazanie premier Kopacz jako osoby łączącej ocenił jako "bardzo sympatyczne".
- Odbieram to jako wyciągniętą rękę. Nie dopatruję się jakiegoś trzeciego dna. Natomiast to nie przesądza o niczym. Rozmów jeszcze nie było, nikt niczego z nikim nie konsultował. Grzegorz Schetyna zaproponował, że celem powinien być wspólny klub i wspólna lista. I wczoraj na manifestacji przyjęto to entuzjastycznie. Nie ma co mówić o piątym kroku, gdy się jest w pierwszym - podkreślił w rozmowie z WP Siemoniak.
Co sądzi o wskazaniu właśnie Kopacz? - Oceniam premier bardzo wysoko - jako osobę i polityka. Była moim szefem, byłem w jej rządzie wicepremierem, więc mam jak najlepsze zdanie. Ale nie chce wyprzedzać rozmów, działań. Jest tak ogromne oczekiwanie tego porozumienia... Poczekajmy. Nie chciałbym, żeby pół zdania za dużo budowało problemy. Trzeba zająć się PiS-em, bronić sądów, konstytucji. Jakie będą personalnia - zobaczymy. Na pewno się dogadamy - podsumował polityk Platformy.
Niektórzy są podobnego zdania, ale nie wszyscy:
Przeczytaj również: "Jak żyć w dyktaturze?" Uproszczony poradnik na rządy PiS-u