PolskaTylko Japończycy pracują więcej niż Polacy

Tylko Japończycy pracują więcej niż Polacy

Realny czas pracy Polaków jest najdłuższym czasem pracy w Europie i drugim w kolejności na świecie. Dłużej pracują tylko Japończycy – mówiła w „Sygnałach Dnia” Ewa Tomaszewska, senator Prawa i Sprawiedliwości i wiceprzewodnicząca Senackiej Komisji ds. Polityki Społecznej i Rodziny.

Tylko Japończycy pracują więcej niż Polacy
Źródło zdjęć: © AP

11.05.2007 | aktual.: 11.05.2007 12:42

Sygnały Dnia: Pani senator, jak wygląda sytuacja polskiej rodziny? Przeczytałem, że w Polsce wiele rodzin rozwodzi się ze względu na pomoc socjalną, jaką mogą w związku z tym otrzymać. Czy państwo zachęca do rozwodu?

Ewa Tomaszewska: To jest niesłychanie niepokojące zjawisko. W poprzedniej kadencji doszło do zapisu w jednej z ustaw o uprawnieniu do świadczeń ze względu na dzieci dla osób bądź samotnie wychowujących dziecko, bądź w trakcie rozwodu lub separacji. Ten zapis przyniósł skutki w postaci wzrostu o 200% liczby rozwodów i wzrostu o 23% liczby separacji. I tutaj Senat zachował się bardzo aktywnie, przygotowaliśmy projekt ustawy, która ten defekt poprawia. Ustawa jako projekt Senatu jest już w Sejmie. Chciałabym zaznaczyć też, że Trybunał Konstytucyjny się tu wypowiedział i stwierdził, że dzieci muszą być traktowane jednakowo niezależnie od tego, czy rodzice ich się rozwiedli, czy też nie, i nie może być sytuacji takiej, że te dzieci, których rodzice się rozwiedli, dostaną więcej pieniędzy, jeśli żyją w trudnych warunkach. Po prostu jeśli żyją w trudnych warunkach, jeśli istnieje zobowiązanie do alimentacji nierealizowane z różnych przyczyn, to dziecko do zaliczki alimentacyjnej ma prawo niezależnie od...

Ale z drugiej strony trudno sobie wyobrazić taką sytuację, że kobieta, która się rozwiodła, została z jednym, dwójką czy nawet trójką dzieci i nie ma żadnej pomocy, teraz zostanie pozbawiona pomocy państwa, że te dzieci nie będą (...).

- Nie, nie tu nie ma mowy o pozbawianiu, tylko o rozszerzeniu tego zapisu tak, by z pomocy mogły korzystać również te dzieci, które nie mogą liczyć na właściwe świadczenia alimentacyjne w rodzinie.

Czyli nie ilość rodziców, a ilość pieniędzy na głowę członka rodziny, to będzie przesądzało o pomocy państwa. I pani zdaniem to wykluczy rozwody socjalne, czyli fikcyjne.

- Może nie wykluczy, ale w każdym razie przestanie istnieć ta presja finansowa na rozwody zapisana wprost w ustawie. W ustawie było napisane (czy jeszcze jest), że wtedy przysługuje zaliczka, jeżeli albo dokonano rozwodu lub separacji, albo w trakcie jest postępowanie. To była rzeczywista, bardzo silna presja. I to też świadczy o tym, jeśli taka presja prawna jest skuteczna, to świadczy o tym, że kondycja ekonomiczna naszych rodzin nie jest zbyt mocna.

Zastanawiam się, czy zwiększenie ilości rozwodów i też nieduża liczba zawieranych małżeństw nie wiąże się między innymi ze zmianą stylu życia Polaków. Pracujemy długo, nie mamy czasu się wiązać w jakieś poważne związki. W końcu odpowiedzialny człowiek nie chce doprowadzić do takiej sytuacji, że będzie cały czas pracował i nie będzie miał kontaktu z rodziną.

- Tymczasem taka sytuacja istnieje, to znaczy realny czas pracy Polaków jest czasem najdłuższym w Europie i drugim w kolejności na świecie. Pracujemy dużo więcej i dużo dłużej...

A kto jest przed nami? Kto jeszcze dłużej pracuje?

- Japończycy. Pracujemy dużo dłużej niż wszystkie inne nacje. I zarówno ten czas pracy normatywny, jak i rzeczywisty są znacznie dłuższe. To wpływa niewątpliwie na życie rodziny, bo to powoduje, że albo ojciec, albo ojciec i matka bardziej dyspozycyjni, bo tego wymagają elastyczne formy zatrudnienia, właśnie większej dyspozycyjności, są poza domem, praktycznie rodzina się prawie nie spotyka.

Czy to, że rodzi się tak mało dzieci, to jest właśnie efekt tego, że tak dużo pracujemy, że nie mamy czasu na zawierania małżeństw?

- Także, że jest większa dyspozycyjność wobec pracodawcy także, bo to jest pewna presja na życie osobiste pracownika, ale także inne są przyczyny, również i te ekonomiczne, również i to, jakie wzorce pokazywane są w mediach chociażby. Tak że to wszystko nie sprzyja zwiększaniu liczby dzieci w rodzinach. Nie ma w zasadzie promocji rodzin licznych, dobrze funkcjonujących. Rodzinie wielodzietnej przypisano etykietkę patologicznej, co jest po prostu oburzające. Są wspaniałe rodziny wielodzietne, gdzie dzieci się kształcą, gdzie po prostu powinna istnieć możliwość normalnego funkcjonowania, nie wywierania presji ekonomicznej na matkę, by wtedy, kiedy ona ma siódemkę dzieci, szła do pracy zarobkowej, jeśli tego nie chce. I dlatego właśnie jeszcze w okresie AWS-u w trzeciej kadencji przygotowaliśmy ustawę o płacy wychowawczej, bo to byłoby takie...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)