Tylko głupi tak kupi
Prawie 500 polskich firm, w tym sporo z Wrocławia i całego Dolnego Śląska firm czuje się oszukanych przez hiszpańskie wydawnictwo, oferujące reklamę w katalogu branżowym. Sądziły, że anons jest bezpłatny, a okazało się, że kosztuje ok. 2,5 tysiąca euro! Wśród naiwnych są instytucje państwowe, kancelarie adwokackie, a nawet instytut przedsiębiorczości. Będą się bronić, ale większość z nich obawia się kompromitacji i nie chce się ujawnić.
21.08.2003 11:49
Hiszpańska firma European City Guide rozsyłała swoje oferty pocztą. Formularze były w języku angielskim. Wśród łatwowiernych znalazło się wiele firm i osób, po których można byłoby się spodziewać, że bez dokładnej lektury i analizy nie podpiszą żadnej umowy. Zwłaszcza, gdy jest ona napisana w języku, który znają słabo lub w ogóle.
Przeczytaj albo płać
- Myślałam, że chodzi o uaktualnienie danych w jednej z firm farmaceutycznych - mówi jedna z lekarek z prywatną praktyką we Wrocławiu. Chce pozostać anonimowa. - Niewiele myśląc, wpisałam dane, podpisałam formularz i odesłałam. Po niedługim czasie dostałam pismo, że moja reklama została umieszczona w katalogu i mam za to zapłacić ponad 1600 euro. Okazało się, że umowa obejmuje trzy lata i będę musiała dopłacić jeszcze ponad 800 euro. Pierwsze pismo lekarka zignorowała. Po jakimś czasie otrzymała kolejne, wzywające ją do zapłaty rachunku wraz z odsetkami za zwłokę. Dopiero wtedy naprawdę się zaniepokoiła i oddała list do przetłumaczenia. Okazało się, że podpisując pismo, zamówiła płatną reklamę. W podobnej sytuacji znalazła się jej znajoma. Ona zapłaciła Hiszpanom. Lekarka jednak nie chce płacić za reklamę, której właściwie sobie nie życzyła.
Proces w Hiszpanii
Firm i osób, które podpisały podobne formularze, jest więcej. Z inicjatywy jednego z nich, Artura Świtalskiego, powstała nawet baza danych oszukanych firm. Zrzesza ona już około 500 przedsiębiorstw z całej Polski: od jednoosobowych firm poprzez fundacje i szkoły, a na kancelariach prawniczych kończąc. Właściciel jednej z wrocławskich kancelarii adwokackich, której reklama ukazała się w katalogu, odmówił nam wypowiedzi. Inni twierdzili, że nic na ten temat nie wiedzą.
- Będziemy dochodzić swoich praw - zapowiada Artur Świtalski. - Jeśli zajdzie taka potrzeba, wytoczymy firmie proces. Zgodnie z umową, która - mimo że sporządzona w języku angielskim - w świetle prawa jest w porządku, sprawa będzie musiała toczyć się w Hiszpanii, a nie w Polsce. W kraju będzie można jedynie pozwać do sądu szwajcarską firmę windykacyjną, będącą na usługach ECG. Stara się ona wyegzekwować zapłatę od polskich firm, ponoć nie zawsze dopuszczalnymi metodami. To jednak trzeba by udowodnić.
Sami sobie winni
W związku z wieloma skargami na hiszpańską firmę, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przestrzegał przedsiębiorców - o czym informowaliśmy - przed pochopnym podpisywaniem umów. Jednocześnie zaznaczył, że nieznajomość języka nie może być argumentem przemawiającym na korzyść poszkodowanych. Nie wykazali się oni należytą starannością kupiecką, jakiej wymaga się od profesjonalnych firm. Muszą więc we własnym zakresie dochodzić swoich roszczeń.
Zakazane formularze
Do Konfederacji Pracodawców Polskich również wpłynęły prośby od około sześćdziesięciu przedsiębiorców z prośbą o pomoc w tej sprawie. - Okazało się, że ECG w samej Barcelonie zdołało w ten sam sposób oszukać około 142 firmy - mówi Piotr Rachtan, doradca KKP. - W 2001 roku Inspektorat Dyscypliny Rynku i Konsumpcji w Katalonii zakazał wydawnictwu używania wprowadzających w błąd formularzy. W najbliższych dniach zwrócimy się z prośbą do polskiego konsulatu w Barcelonie, by pomógł nam uzyskać dokładne informacje z instytucji hiszpańskich w tej sprawie, tj. dokładne brzmienie decyzji sądowej i numer sprawy.
Jakie korzyści?!
Czy reklama za prawie 2,5 tys. euro może przynieść korzyści? - Uważam, że ten katalog nic nie da handlowcom czy przedsiębiorcom - uważa Piotr Rachtan, doradca KKP. - Jeśli ktoś chce nawiązać kontakty z zagranicznymi firmami, bądź rozszerzyć swoją działalność, powinien raczej skorzystać z pomocy dwunarodowych izb gospodarczych, np. izby hiszpańsko-polskiej, do której należą firmy prowadzące z Polską interesy.
Podobnego zdania jest Janisław Muszyński, kanclerz dolnośląskiej loży Business Centre Club. - Istnieją różne agencje rządowe, do których można zwracać się o pomoc. A swoją drogą, to przedsiębiorcy w Polsce powinni zacząć uczyć się języków obcych i sprawdzać wiarygodność firm, z którymi zawierają umowy. Nie wolno, oczywiście, zapominać o naczelnej zasadzie, że zanim cokolwiek się podpisze, trzeba wszystko dokładnie przeczytać.
ECG złamało hiszpańskie prawo
Antonio Maudes, radca ds. ekonomicznych i handlowych przy Ambasadzie Hiszpanii w Warszawie wyjaśnił nam, że wydawnictwo European City Guide podobne formularze wysłało do ponad 5 milionów firm na świecie. ECG stanęło przed sądem w Barcelonie i otrzymało wyrok za ciężkie wykroczenie administracyjne. Formularze rozsyłane przez firmę zostały uznane za nielegalne, gdyż łamią hiszpańskie prawo dotyczące reklamy. Od kwietnia br. do biura radcy w ambasadzie wpłynęła ponad setka skarg od polskich przedsiębiorców, którzy czują się oszukani przez ECG. Ambasada poinformowała o tym władze w Madrycie oraz w Katalonii, gdzie jest zarejestrowane wydawnictwo. Jednocześnie doradza wszystkim poszkodowanym, by w żadnym wypadku nie płacili firmie ECG. Natomiast władze Hiszpanii - jak powiedział - pracują nad definitywnym zakończeniem, a w przyszłości zapobieganiem, tego typu nieuczciwej działalności.
Gdzie szukać pomocy?
Informacje o działalności firmy ECG zamieszczone są na międzynarodowej stronie www.stopecg.org. lub na polskiej: www.strony.wp.pl/wp/obrona6/. Można też skontaktować się z Arturem Świtalskim pod nr tel. (061) 42 82 806.
Ewa Knichnicka