Trwa ładowanie...
d2ywts2
24-07-2003 10:38

Tydzień po uranie

W ostatnim numerze „Przekroju" korespondent gazety w Iraku opisał, jak próbowano mu sprzedać uran. W kurdyjskim mieście Sulejmanija Jakubowi Mielnikowi pokazano pojemnik z 10 gramami uranu i zażądano w zamian ćwierć miliona dolarów. O próbie sprzedaży powiadomiliśmy Międzynarodową Agencję Energii Atomowej, a o opinie poprosiliśmy niezależnych ekspertów.

d2ywts2
d2ywts2

Amerykanie sprawdzą

Melissa Fleming, rzeczniczka Międzynarodowej Agencji energii atomowej (IAEA) w Wiedniu.

Co przedstawiają zdjęcia, które przekazał państwu „Przekrój"?

- Nie chcemy ich komentować. Obejrzeli je nasi eksperci, przekazaliśmy je także misji amerykańskiej przy IAEA z prośbą o przedstawienie ich koalicyjnym władzom tymczasowym w Iraku. Mamy nadzieję, że oni ustalą fakty, bo w tej chwili sprawa jest poza naszym zasięgiem. Być może z czasem otrzymamy więcej informacji, które będziemy mogli wam przekazać. IAEA nie może sama prowadzić dochodzenia w Iraku - najpierw musielibyśmy zostać tam zaproszeni.

Ile podobnych zgłoszeń otrzymujecie?

- W tym roku dostaliśmy od dziennikarzy trzy podobne zgłoszenia z Afganistanu i jedno z Turcji.

A z Iraku?

- Nie, z Iraku nie było dotąd zgłoszeń.

d2ywts2

* Dlaczego nie chcecie komentować tego, co widać na zdjęciach? * - Nie wykonujemy analiz na podstawie zdjęć, bo nie możemy wykonać pomiarów ani zbadać zawartości sfotografowanego przedmiotu. Nie chcemy się wypowiadać bez zbadania zawartości.

Czy nasze zgłoszenie traktujecie poważnie?

- Traktujemy poważnie każde zdarzenie, które wygląda na przypadek handlu materiałami nuklearnymi lub promieniotwórczymi.

Czy w Kurdystanie handluje się materiałami nuklearnymi?

- Wszystko jest możliwe. Wiemy, że w regionie istnieje czarny rynek substancji promieniotwórczych, i jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni. Każdy z przypadków traktujemy poważnie. Usiłujemy jak najlepiej rozpoznać ten rynek, ale nie jesteśmy międzynarodową policją celną. Wszystko, co możemy zrobić, to zwracać uwagę rządom na te przypadki.

Iracki uran może wpaść w ręce terrorystów

John Pike, prezes amerykańskiej agendy białego wywiadu GlobalSecurity.org.

d2ywts2

Jak pan sądzi, czy w Iraku był wzbogacony uran?

- W Iraku była skończona, policzona ilość uranu o różnym stopniu wzbogacenia i IAEA miała w latach 90. dość dobrą kontrolę nad tymi zasobami. W kompleksie nuklearnym Tuwaitha były zaplombowane beczki z tak zwanym yellowcake, czyli naturalnym uranem, z którego izoluje się dopiero promieniotwórczy uran 235. Kilka tygodni temu były zresztą doniesienia, że miejscowi wysypali zawartość beczek, by zrobić z nich zbiorniki na wodę. Oczywiście łatwo sobie wyobrazić, że oprócz tego Irak zakupił niewielkie ilości uranu na czarnym rynku. Mimo to sądzę, że spośród wszystkich rodzajów broni masowego rażenia bomba atomowa była najmniej zaawansowanym projektem i Irak był daleki od jej skonstruowania.

Czyli nie miał dość wzbogaconego uranu?

- Uważam za mało prawdopodobne, by Irak miał przed inwazją istotne ilości uranu do celów zbrojeniowych. Jest natomiast dość prawdopodobne, że w Iraku były substancje promieniotwórcze, które mogłyby przydać się terrorystom. Nie musiały one koniecznie być nielegalne - izotopów używa się choćby w przemyśle naftowym.

Ale chyba nie uranu?

- Uranu nie.

d2ywts2

Czy Irak mógł ukryć swój program nuklearny w Iranie lub Syrii?

- Powszechnie wiadomo, że przed wojną w Zatoce w 1991 roku Saddam wysłał połowę swojego lotnictwa wojskowego do Iranu. Jest więc precedens. Fakt, że Iran i Syria nie sprzyjały jego reżimowi, nie ma tu znaczenia. Problem w tym, że Iran po poprzedniej wojnie nie oddał Saddamowi samolotów, i sądzę, że to dało mu do myślenia.

Czy mógł ukryć uran w komórkach Al-Kaidy w Kurdystanie?

- Na miejscu Saddama nie próbowałbym ukryć uranu w Kurdystanie, a już na pewno nie u Al-Kaidy.

Skoro nie wysłał uranu za granicę ani nie ukrył go u terrorystów, to co się z nim stało?

- Myślę, że mógł zostać skradziony i zniknąć na czarnym rynku.

d2ywts2

Czy Amerykanie mają dobre rozpoznanie wywiadowcze w Kurdystanie?

- Jest pewne, że nie wiedzą tyle, ile by chcieli, choć myślę, że rozpoznanie wywiadowcze i siatka szpiegowska są w Kurdystanie lepsze niż w pozostałej części Iraku.

Jak to możliwe, że największe agencje wywiadowcze nie mogą znaleźć w Iraku broni masowego rażenia, a dziennikarz dostaje od miejscowych ofertę kupna uranu?

- Większość podobnych ofert okazuje się oszustwami. W połowie lat 90. na Bliskim Wschodzie istniał spory czarny rynek materiałów rozszczepialnych, który powstał na skutek popytu wytworzonego przez niemiecki wywiad. Gdy Niemcy przestali na czarno skupować substancje radioaktywne, ludzie przestali je też sprzedawać.

Dlaczego znalezienie w Iraku broni masowego rażenia jest tak ważne?

- Pomijając względy polityczne, przede wszystkim dlatego, że dopóki się jej nie znajdzie, nie będzie można mieć pewności, że broń ta za pośrednictwem czarnego rynku nie wpadła w ręce terrorystów.

d2ywts2

Jeśli naszemu reporterowi rzeczywiście zaoferowano uran, o czym by to świadczyło?

- Nawet jeśli oferta okazałaby się oszustwem, jest to dowód, że w Iraku mamy do czynienia z taką samą sytuacją jak przed 10 laty w Rosji. Czyli że jest dużo ludzi, którzy umieją konstruować broń masowego rażenia i są bez pracy, a na rynku jest trochę sprzętu i materiałów rozszczepialnych.

Uran jak narkotyki

Jon Wolfsthal, ekspert waszyngtońskiej Fundacji Carnegie, specjalista od handlu bronią i materiałami rozszczepialnymi.

Czy w Kurdystanie można kupić uran?

- Ten rejon leży na szlaku przemytniczym łączącym Azję Środkową z Europą. Materiały rozszczepialne krążą po świecie tymi samymi szlakami, z których korzystają przemytnicy narkotyków. Jest więc całkiem prawdopodobne, że jakieś grupy przestępcze próbują sprzedać tam uran. W tym wypadku fakt, że kurdyjskie władze współpracują z amerykańskim wywiadem, nie ma większego znaczenia.

d2ywts2

Skąd kurdyjscy przemytnicy mogliby mieć materiały rozszczepialne?

- Inspektorzy, którzy pracowali w Iraku do 1998 roku, nie znaleźli przecież wszystkiego. Pojemnik sfotografowany przez was w Sulejmanii może pochodzić z któregoś ze splądrowanych po wojnie magazynów albo laboratoriów. Może też pochodzić z przemytu, tyle że przemyt 10 gramów nie miałby żadnego sensu. To o wiele za mało, by skonstruować najmniejszy choćby ładunek. Jeśli oferta była prawdziwa, to może to być część jakiegoś nieznanego wcześniej laboratorium.

A jeśli to było zwykłe oszustwo?

- Poszukiwania irackiej broni masowego rażenia rzeczywiście mogą nęcić poszukiwaczy łatwego zarobku. Ale doświadczenie w walce z rozprzestrzenianiem materiałów rozszczepialnych uczy, że oszuści nie biorą się znikąd, tylko pojawiają się tam, gdzie jest prawdziwy rynek.

d2ywts2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ywts2
Więcej tematów