ŚwiatTuskowi strzeliło w kręgosłupie

Tuskowi strzeliło w kręgosłupie

Pudzianowskiego to z niego nie będzie. Wystarczyło, że nasz premier zabrał się w Andach za przestawianie kolejowej zwrotnicy i... trach! Coś łupnęło w kręgosłupie Słoneczka Peru Donalda Tuska. Zamiast raczyć się więc winem w słynnej chilijskiej winnicy Concha y Toro, szef rządu wylądował w hotelowym łóżeczku. A miało być tak pięknie...

Tuskowi strzeliło w kręgosłupie

20.05.2008 | aktual.: 20.05.2008 07:09

Jak się okazuje, nawet przyjemne egzotyczne wycieczki bywają niebezpieczne. Dramatyczny zwrot w „podróży życia”, jak swoją wyprawę do Peru i Chile nazwał sam premier, miał miejsce w Andach, na wysokości ponad czterech tysięcy metrów.

Szef rządu był głuchy na podszepty, że powinien popijać „mate de coca”, czyli herbatkę z liści koki, którą Inkowie zalecają jako złoty środek na wysokogórskie dolegliwości. I słusznie. Bo zgubiła go nie wysokość, tylko brawura i tanie popisy...

Nasz premier chciał pochwalić się przed mikrymi Indianami swoją krzepą i zabrał się za przestawianie kolejowej zwrotnicy. No i – trzask! Coś boleśnie strzeliło w kręgosłupie Tuska.

Ból pleców nie dawał o sobie zapomnieć i pokrzyżował resztę planów. Trzeba było raptownie zmieniać plan premierowskiej „podróży życia”. Chcąc nie chcąc, poszła więc w odstawkę wizyta w słynnej winnicy Concha y Toro. I państwo Tuskowie zabarykadowali się w luksusowym hotelu Hyatt (co najmniej 1500 zł za noc w zwykłym apartamencie).

Mocno obolały premier dopiero dziś późnym wieczorem wyląduje w Warszawie. Sądząc po moim kręgosłupie potrzebuję odpocząć. Po tylu godzinach w podróży muszę odbudować kondycję – przyznaje zatroskany o swój stan zdrowia Donald Tusk.

Kto wie. Może po powrocie z morderczej wyprawy do Peru i Chile szef rządu będzie więc musiał się udać się na urlop?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)