"Tusk zrozumiał, że potrzebna jest współpraca z opozycją"
Mam wrażenie, że Donald Tusk i minister Rostowski zrozumieli, że w Polsce jest potrzebna współpraca na każdym szczeblu, potrzebna jest współpraca z opozycją, żeby nie było zbyt silnego oddziaływania kłopotów finansowych na rynkach światowych - powiedział w "Sygnałach Dnia" wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra.
31.10.2008 | aktual.: 31.10.2008 10:27
"Sygnały Dnia": Panie marszałku, PZPN dla Grzegorza Laty, jest rozstrzygnięcie wyborów na szefa futbolowego związku. To nie jest niespodzianka, chociaż skala porażki Zbigniewa Bońka to z pewnością zaskoczenie, trzeci wynik, zaledwie 19 głosów. To jest pośrednio porażka rządu, ale także porażka tych, którzy chcieli daleko idących zmian w PZPN-ie. Jak pan przyjmuje werdykt delegatów na zjazd PZPN?
Krzysztof Putra: Ja przyjmuję go ze spokojem ten werdykt, aczkolwiek to mnie nie cieszy, oczywiście. W Polskim Związku Piłki Nożnej zmiany następują bardzo powoli. Proszę spojrzeć na salę, jak ona wyglądała. Mamy do czynienia z działaczami, którzy mają duży, bardzo duży staż. Ja nie chciałbym nikogo tutaj specjalnie mocno krytykować, ale chcę zwrócić uwagę na to, że oddolnie bardzo małe zmiany występują w Polskim Związku Piłki Nożnej. Szczególnie mówię o wojewódzkich związkach piłki nożnej, 60 delegatów właśnie z tych wojewódzkich związków było na zjeździe i to oni odgrywali tutaj główną rolę.
Widać, że w PZPN-ie te zmiany będą następowały powoli. Mam nadzieję... Bo jest w tym jeden też plus - jeśli ci ludzie zrozumieją, że żeby poprawić wizerunek Polskiego Związku Piłki Nożnej, no to trzeba bardzo wyraźnie skorygować swoje działania, trzeba bezwzględnie walczyć z patologiami, z korupcją na każdym szczeblu, począwszy od gminy, powiatu, poprzez związek wojewódzki, aż dochodząc do pierwszej, drugiej i Ekstraklasy, mówię o tych ligach już. No i, oczywiście, to jest szansa, żeby ci ludzie wzięli jednak to do serca. Grzegorz Lato, nowy prezes, mówił o tym, że jeśli nie uda mu się tego zrobić, no to po roku zrezygnuje...
Jest już pierwsza wpadka nowego szefa PZPN - pytany o komentarz do doniesień z Ukrainy (tam wstrzymano nie przygotowania, tylko po prostu część inwestycji stanęła z powodu kryzysu finansowego i politycznego), powiedział: „możemy to zorganizować z Niemcami”. Każdy taki gest czy słowo podważające polsko-ukraińską imprezę jest niewypałem, jest bardzo dużym błędem.
- Oczywiście jest to bardzo duży błąd. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni błąd w sprawie Euro 2012. Tutaj potrzebna jest ścisła współpraca. To, że na Ukrainie są kłopoty, to już wiadomo od jakiegoś czasu, ale mam takie wrażenie, że Ukraina zdoła pokonać te kłopoty, bo to nie tylko kwestia organizacji Euro 2012. Udane Mistrzostwa Europy w 2012 roku to większa szansa również wejścia Ukrainy na ścieżkę szybkiego wejścia do NATO, do Unii Europejskiej. To wszystko jest niezwykle ważne. Sądziłem, że Grzegorz Lato jest człowiekiem bardzo doświadczonym, a tutaj wypowiadał się tak jak junior. Ale mam nadzieję, że on się szybko z tego wycofał i mam nadzieję, że takich gaf więcej nie będzie.
A jak pan interpretuje to, co zrobił Hryhorij Surkis, czyli szef ukraińskiej delegacji, ukraińskiego związku, gość na zjeździe? Przyjechał i wezwał do poparcia Zbigniewa Bońka pośrednio, wezwał jednego z kandydatów do rezygnacji. Jak to w ogóle tłumaczyć? Gdzie jest mechanizm wpływu ukraińskiej federacji na Polskę?
- Światowe i europejskie władze piłki nożnej próbują rządzić również w narodowych związkach. To bardzo niedobrze. I tak mi się wydawało, że pan Surkis jak to powiedział, to znaczy, że delegaci go się posłuchają. No, w Polsce jest tak, że Polacy nie lubią tak naprawdę być pouczani zbyt mocno. Dobra rada, dobre wskazanie, subtelne może by odniosło większy skutek, bo ja na przykład uważam, że Zbigniew Boniek jest potrzebny polskiej piłce i jego doświadczenie, aczkolwiek też rząd nasz w tej sprawie poruszał się tak trochę ja słoń w składzie porcelany i dlatego tak to wszystko wyszło. Ale podkreślę jeszcze raz - jest nowa szansa, żeby Polski Związek Piłki Nożnej wyszedł na prostą, zaczął walczyć z patologiami, a najbardziej potrzebne są udane Mistrzostwa Europy w 2012 roku, bo to nie tylko sprawa sportu, ale wielkiego kopa dla polskiej gospodarki.
Ale też już wydaje się...
- Bo polska gospodarka może pójść bardzo do przodu w związku z tym.
Chociaż już wydaje się pewne, że to nie będzie impuls modernizujący cały kraj, że te inwestycje raczej domkną się na poziomie takim minimalnym, czyli stadiony i ta niezbędna naprawdę infrastruktura. Ale chciałem, panie marszałku...
- Ale, panie redaktorze, krok po kroku można podnosić również poziom i sportowy, i gospodarczy. My musimy się nauczyć, że...
To trzeba robić dzisiaj bez euro też, tak.
- Trzeba iść powoli, ale w sposób bardzo rozważny i roztropny, tak żeby się podnosić. Polska gospodarka nadal jest „Kopciuszkiem”, tak jak polska piłka nożna, i powoli trzeba iść do przodu, roztropnie. Mam takie wrażenie, że Donald Tusk i minister Rostowski zrozumieli, że w Polsce jest potrzebna współpraca na każdym szczeblu, potrzebna jest współpraca z opozycją, żeby nie było zbyt silnego oddziaływania kłopotów finansowych na rynkach światowych. I mam takie wrażenie, że dobrze się stało, że trwają poważne rozmowy, trwa poważna debata pomiędzy ośrodkami władzy, jak zapobiec różnym trudnościom.
A pan wie, o czym Jarosław Kaczyński z Donaldem Tuskiem rozmawiali poza tą agendą, którą podano? Czy tam były jakieś ciekawe, długofalowe plany, wymiana jakichś perspektyw czy scenariuszy?
- Panie redaktorze, Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, jest człowiekiem, który kocha Polskę i jest wielkim patriotą. I zaproponował ponad miesiąc temu tę rozmowę. Dobrze, że ona się tydzień temu odbyła. O czym rozmawiano, to media były poinformowane, a o czym nie było informacji, ja też nie będę mówił.