Tusk: znaleźliśmy kłamstwa w raporcie z rządów PiS
Kłamstwa, kpiny, propaganda i żarty - tak szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk ocenił raport z dwuletnich rządów PiS, który przedstawił premier Jarosław Kaczyński. Dodał, że PO przez kilka dni analizowała bardzo starannie ten materiał.
"Obnażmy propagandę sukcesu"
Koncentrujemy się dzisiaj na obnażeniu propagandy sukcesu. Chcemy namawiać Polaków: głosujcie za waszym doświadczeniem, a nie za tym co powie premier czy minister jego rządu, bo oni są gotowi opowiedzieć każdą bajkę - apelował Donald Tusk.
Jak ocenił, kłamstwem jest m.in. twierdzenie zawarte w raporcie, że Polska dobrze wykorzystuje środki unijne. Kpiną - mówił Tusk - jest ocena, że zmniejszyło się bezrobocie. Według szefa PO, bezrobocie spada, bo masowo emigrują młodzi Polacy. Tusk podkreślił, że to kpina z rodziców, którzy "każdego dnia żegnają swoje dzieci" wyjeżdżające do pracy m.in. do Wielkiej Brytanii, Szkocji i Irlandii.
Za "najboleśniejszą kpinę" i "najbardziej bolesną propagandę" uznał twierdzenie, że rząd wie, jak zreformować system ochrony zdrowia. Panie premierze, zapraszam do województwa pomorskiego, do każdego miasta i powiatu, żeby pan zobaczył, co myślą o waszych pomysłach na ochronę zdrowia pacjenci, pielęgniarki i lekarze - mówił.
Tusk wypomniał Jarosławowi Kaczyńskiemu, że obiecywał rozbudowę infrastruktury, budowę obwodnic i autostrad, tymczasem - mówił - Polacy codziennie "nie w limuzynach rządowych" narażają życie na polskich drogach ze względu na złą ich jakość.
"Żartem" nazwał stwierdzenie, że rząd przygotował zasady organizacji EURO 2012. Premier nie ma o tym zielonego pojęcia. To przedsięwzięcie jest realnie zagrożone - ocenił szef PO.
"Giertych i Lepper - największe osiągnięcie rządu"
Ironizował, że "największym osiągnięciem rządu i osobiście Jarosława Kaczyńskiego" było doprowadzenie do władzy Andrzeja Leppera i Romana Giertycha - czyli współtwórców tego "pasma zwycięstw, cudów, budowniczych tego raju na ziemi".
Problem "wieśmaków"
Wiceszef PO Bronisław Komorowski skrytykował rząd za obietnice poprawy bezpieczeństwa, podczas gdy - mówił - narasta zagrożenie obywateli, w policji ubyło 14 tys. funkcjonariuszy, a nieobsadzonych pozostaje sześć tys. wakatów. Część policjantów - powiedział Komorowski - zajmuje się "obsługiwaniem władzy", równolegle wzrasta ilość funkcjonariuszy BOR.
Słynny jest problem "wieśmaków" przesyłanych przez wiceministra spraw wewnętrznych swojej koleżance w innym resorcie za pośrednictwem policji, jak to było w modzie w czasach PRL. Znana jest sprawa użycia radiowozu jako taksówki do odwiezienia pijanego dyrektora MSWiA - mówił Komorowski. Warto zauważyć, że "taksówka", która zakończyła swoją jazdę śmiercią funkcjonariuszy, dowiozła pana dyrektora Serafina do rządu, gdzie objął ważną funkcję pod skrzydłami ministra Aleksandra Szczygło - zaznaczył Komorowski.
Gdzie trzy miliony mieszkań?
Zbigniew Chlebowski, ekspert gospodarczy PO, skrytykował rząd za wysoki deficyt budżetowy i dług publiczny, wzrost fiskalizmu, wzrost barier w prowadzeniu działalności gospodarczej. Wytknął rządowi, że obiecywał trzy miliony mieszkań i tysiąc kilometrów autostrad, tymczasem powstało ich zaledwie 113 km, a inwestycje rozpoczęli jeszcze poprzednicy J.Kaczyńskiego. Chlebowski zapowiedział, że jeśli PO wygra wybory, wprowadzi 15% podatek PIT z ulgą prorodzinną, 15% podatek CIT i zredukowany VAT na żywność i leki. Składka zdrowotna - mówił - powinna zostać utrzymana na poziomie 9% - PO sprzeciwia się jej podnoszeniu, oraz wprowadzaniu dodatkowych opłat np. pielęgnacyjnych. Opowiedział się za wprowadzeniem dodatkowych ubezpieczeń, sieci szpitali i koszyka świadczeń gwarantowanych.
Komorowski dopytywany o stanowisko PO ws. polskich misji w Iraku i Afganistanie powiedział, że zarówno Aleksander Kwaśniewski jak i Lech Kaczyński "nadgorliwie" przyjęli w imieniu Polski zobowiązania, które teraz trzeba wypełnić, ale nie należy ich przedłużać ponad nasze możliwości. Opowiedział się za nieprzedłużaniem polskiej misji w Iraku i za zmianą charakteru misji w Afganistanie na bardziej cywilny. Talibowie są w Afganistanie tam, gdzie kończą się drogi - mówił.