Tusk: wyłysieję, ale wezmę ten brud rządzenia na siebie
- Sytuacja finansowa na świecie jest nieporównywalnie gorsza, niż to się wydawało. Gdybym wiedział na czym będzie polegało moje rządzenie, nie pchałbym się, bo ani to pasjonujące, ani przyjemne. Przez emerytury pomostowe wyłysieję i stracę 15%, ale wezmę na siebie ten brud, którego inni nie chcieli dokończyć - na tak szczere sformułowania zdobył się premier Donald Tusk na zamkniętym spotkaniu, które miało miejsce przed dwoma tygodniami.
30.11.2008 | aktual.: 30.11.2008 13:58
Serwis tvp.info dotarł do sporządzonego poza wiedzą szefa rządu nagrania z posiedzenia prezydium Komisji Trójstronnej poświęconego kwestii emerytur pomostowych. Odbyło się ono 14 listopada, a obecni byli na nim m..in. wicepremier Waldemar Pawlak, minister pracy Jolanta Fedak oraz kilku najważniejszych przedstawicieli pracodawców i związków zawodowych. Spotkanie było zamknięte dla prasy i obserwatorów, w związku z czym Tusk zaapelował o całkowitą szczerość. – Przestańmy przez moment zakładać, że tu są ukryte kamery i mikrofony, i że to będzie gdzieś w mediach. Nie, nie będzie – zaznaczył.
– Sytuacja zewnętrzna, ciągle, Bogu dzięki, na razie zewnętrzna, jest nieporównywalnie gorsza, niż to wydawało się jeszcze tydzień temu. Mówię to także po moich spotkaniach z szefem z Europejskiego Banku Centralnego i po wczorajszym, z Sarkozym – powiedział Tusk.
Zastrzegł, że tych informacji celowo nie prezentował w mediach. – Nie mówiłem tego publicznie. Prosiłbym też wszystkich o powściągliwość, bo to niczemu dobremu nie służy wprawianie w stan nerwowości ludzi. Ale jest dużo gorzej, niż mogło się komukolwiek wydawać, jeszcze, nie mówię, pół rok temu, ale tydzień temu – dodał.
- Część wypowiedzi premiera należy traktować jako zabieg negocjacyjny, a rzeczywista ocena sytuacji gospodarczej nie jest aż tak fatalna – uspokaja jeden z najbliższych współpracowników szefa rządu, którego serwis tvp.info poprosił o komentarz do słów Donalda Tuska. – Chodziło o to, żeby zmiękczyć stanowisko związków zawodowych, co nie znaczy, że premier mówił nieprawdę – dodaje polityk PO.
W trakcie spotkania premier mówił też o swojej determinacji w ograniczeniu liczby pracowników uprawnionych do emerytur pomostowych. Przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że politycznie może na tym stracić. Zastrzegł jednak, że – w imię koniecznych zmian - chce wziąć na siebie ciężar sytuacji. – Mam potąd dwóch tematów: CO2 i emerytur pomostowych.
- Gdybym wiedział, że rządzenie będzie polegało, że osiem godzin jest o CO2, a osiem godzin o emeryturach pomostowych, i cztery godziny snu, to bym się nie pchał, powiem szczerze. Ani to pasjonujące, ani przyjemne – zaznaczył premier.
Premier dodał, że z punktu widzenia sondaży, zwycięstwo w batalii emerytalnej mu się nie opłaca. – Psu mi na budę taka wygrana! Wyłysieję z tego powodu, stracę 15% i w ogóle będę miał tylko kłopoty – powiedział. – My się upieramy, nie dlatego, że mamy w tym biznes, i dobrze o tym wiecie. Jeśli ktoś na tym traci, to my, że chcemy to do końca doprowadzić. Bierzemy na siebie ten brud, którego inni nie chcieli dokończyć – wyjaśnił.
Wbrew twierdzeniom minister pracy Jolanty Fedak, premier nie zaproponował wprowadzenia emerytur pomostowych dla nauczycieli, co w znacznej mierze osłabiłoby propozycje rządowe. (Kilka dni po spotkaniu Fedak twierdziła, że to pomysł Tuska.) Mówił jedynie, że „nie jest ortodoksyjny, jeśli chodzi o nauczycieli” i jest otwarty na pomysły ułatwiające najstarszym z nich łagodne przejście do nowego systemu emerytalnego. Zaproponował związkowcom, że jeśli poprą ustawę o "pomostówkach", co rok będzie się z nimi spotykał, by dyskutować o efektach jej realizacji.
Pod koniec spotkania związkowcy zagadnęli premiera o jego stosunek do propozycji mających na celu podniesienie płacy minimalnej. – Nie ma nikogo w Polsce, kto ma zarobki wystarczające. Mam codziennie u siebie wiceministrów, którzy mówią: za takie pieniądze nie będę pracował. A są dalecy od płacy minimalnej! – zażartował Tusk.
Wiktor Ferfecki