PolskaTusk wyjaśnia "zagadkę" z 10 kwietnia: mieli "prikaz"

Tusk wyjaśnia "zagadkę" z 10 kwietnia: mieli "prikaz"

Premier Donald Tusk uważa, że Rosjanie "mieli najwyraźniej prikaz", by jego delegacja dotarła wcześniej na miejsce katastrofy prezydenckiego TU-154M, niż delegacja z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

Tusk wyjaśnia "zagadkę" z 10 kwietnia: mieli "prikaz"
Źródło zdjęć: © PAP

10.04.2011 | aktual.: 10.04.2011 10:45

- Byliśmy świadomi, że Rosjanie robią wszystko, żeby ta oficjalna delegacja z moim udziałem była pierwsza. Nawet jadący ze mną minister (Paweł) Graś zwracał uwagę obsłudze, kierowcy, rosyjskiemu oficerowi ochrony, który siedział w naszym samochodzie, żeby zwolnili, żebyśmy razem dojechali z tą grupą Jarosława Kaczyńskiego. Ale Rosjanie nie reagowali - relacjonował Tusk w TVN24.

Według premiera Rosjanie "mieli najwyraźniej prikaz", by delegacja oficjalna na miejsce katastrofy dotarła wcześniej.

Jarosław Kaczyński, jak i inni politycy PiS twierdzili, że spowalniano ich podróż do Smoleńska. - Nasze postoje i powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami. W pewnym momencie limuzyna z Donaldem Tuskiem minęła nas i dopiero wtedy pozwolono nam normalnie jechać - mówił kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej prezes PiS.

- Było już ciemno, dużo reflektorów, taka sceneria, jak z upiornego przedstawienia teatralnego, ta scenografia, przez to, że był to las, szczątki samolotu, te smugi światła i jakby zapach tragedii w powietrzu, nie umiem tego zdefiniować, ale takie fizyczne poczucie, że jesteśmy w miejscu, gdzie stało się naprawdę coś strasznego - relacjonował szef rządu przybycie na miejsce katastrofy.

Tusk powiedział też, że nie ma jakichś szczególnych zastrzeżeń, co do zachowania Rosjan 10 kwietnia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (149)