Tusk: uchronimy Polskę przed wywrotką
- Uchronimy Polskę przed wywrotką, nasz kraj nie zamieni się w Grecję - powiedział premier Donald Tusk w Lublinie podczas spotkania z młodzieżą akademicką.
01.10.2011 | aktual.: 01.10.2011 18:20
- Polska nie zamieni się w Grecję (...) uchronimy Polskę przed wywrotką - powiedział premier. Tusk ocenił, że "wywrotka" jest możliwa w każdym kraju w Europie. - To jest gra o to, czy Polska się wywróci, tak jak połowa Europy, czy też będziemy dalej, krok po kroku, ale bezpiecznie szli do przodu - mówił.
Tusk stwierdził też, że wie "jakim hazardem" będzie 9 października wybór inny niż PO, bo zna swoich konkurentów. Dodał, że przez ostatnie dni przed wyborami będzie namawiał tych wszystkich, którzy chcą zagłosować, by - zanim to zrobią - dobrze się zastanowili, co znaczy dla Polski "premier Kaczyński, premier Napieralski czy premier Palikot". - Każdy niech we własnym sumieniu niech sobie odpowie, co jest dla Polski bezpieczniejsze, a co bardziej ryzykowne - stwierdził premier.
Podkreślał, że wie w jakim stopniu właśnie on gwarantuje "bezpieczne przeprowadzenie Polski - tak jak przez ostatnie cztery lata - także przez następne cztery lata". - Zdaję sobie też sprawę, że dla młodego wyborcy gwarancje bezpieczeństwa nie są najważniejsze. Jestem przekonany, że wystawienie Polski na hazard teraz, w czasach kryzysu, niepewności, zamętu gospodarczego na świecie może oznaczać, że wasze marzenia, te najodważniejsze, niestandardowe, zaskakujące nas wszystkich będą nie do zrealizowania - oświadczył szef rządu.
Tusk mówił, że zdaje sobie sprawę z tego, iż wybory to taki moment, by "pokazać władzy jej miejsce", że "nie ma takiej władzy, z której wszyscy byliby zadowoleni w 100%, że to jest też moment odreagowania".
Na spotkaniu młodzi ludzie pytali Tuska m.in. jakie plany na kolejne cztery lata rządów ma PO jeśli wygrałaby wybory. - Kampania, jeśli ma być uczciwa, nie może w tym roku polegać na tym, że będą jeździli (politycy), rozdawali bezpłatne bilety dla studentów (...) to jest nieuczciwe stawianie sprawy - mówił studentom Tusk.
Młodzi ludzie pytali premiera także m.in. dlaczego jego niedawne spotkanie Warszawie z przedstawicielami organizacji kibiców odbyło się za zamkniętymi drzwiami. - Jak zauważyliście, ja jeśli chodzi o spotkania z kibicami, mam tych debat też na ulicy dużo. One się z reguły kończą tym samym, ale ja nie mam żadnego oporu, by z kimkolwiek otwarcie debatować - czy to jest prezes Kaczyński, czy to są kibole, czy to są grupy jeżdżące za mną z Ruchu Palikota - powiedział Tusk.
Podkreślił, że "dostał informację, że przedstawiciele stowarzyszeń kibicowskich chcą pogadać serio" i że lepiej byłoby porozmawiać bez mediów. - Ale jeśli są zainteresowani, każde spotkanie jest protkołowane, nagrywane, nie ma żadnych tajemnic - zapewnił.
Premier oświadczył, że nie musi "kupować przychylności kibiców". - Bo ja na wojnę z kibicami nie poszedłem. Poszedłem na wojnę z bandytami i tę wojnę będę kontynuował i tę wojnę wygram z bandytami. Choćby nie wiem ilu ludzi przychodziło i krzyczało: "Donald matole, twój rząd obalą kibole" to dla mnie to jest tylko dodatkowa motywacja - powiedział Tusk.
Przed klubem, w którym odbywało się niedzielne spotkanie, zgromadzili się kibice, którzy krzyczeli m.in. "Ole ole to my kibole", "Donald matole, twój rząd obalą kibole" i "9 października wrzuć Donalda do śmietnika".
Tusk zaznaczył na spotkaniu, że chodzi na mecze i umie rozróżnić kibiców od "niesfornych kibiców, od chuliganów, od zwykłej bandyterii". - Więc tak długo, jak będą ludzie, którzy będą równocześnie kibicami swych drużyn, będą agresywni, będą zagrażali bezpieczeństwu ludzi () tak długo będę bezwzględnie walczył - oświadczył.
- Jeśli widzę, że dziś moi oponenci, mówię o PiS-ie, stoją po stronie tych, którzy biją, wnoszą niebezpieczny sprzęt na stadiony, rozbijają spotkania, () jeśli tak ma wyglądać opozycja, to ja się cieszę, że Polacy to widzą - powiedział. Jak stwierdził, "jeśli demokracja w wykonaniu PiS ma tak wyglądać, że będzie rządził kibol, to cieszy się, że to widać czarno na białym".
W spotkaniu w Lublinie wzięli także udział: posłanka Joanna Mucha, poseł Włodzimierz Karpiński, aktor Tomasz Karolak.
Po spotkaniu jeden z mieszkańców pytał premiera, czy - jeśli wygra wybory - planuje wprowadzenie podatku katastralnego. Premier zaprzeczył. "Na 100%?" - dopytywał mężczyzna. - Na 100% - odparł Tusk. Mężczyzna życzył też premierowi powodzenia. - Bo ja po drugiej stronie jestem - powiedział. "Domyślam się, ale każdy może zmienić zdanie" - odpowiedział Tusk. "Nie jesteśmy genialni, każdy robi błędy"
- Obecna ekipa rządowa sprawdziła się już w trudnych latach kryzysu - mówił w sobotę w Rykach w Lubelskiem premier Donald Tusk. - Przez cztery lata naprawdę ostro walczyła w Europie i o pieniądze i o bezpieczeństwo - podkreślił.
- Nie jesteśmy genialni, każdy robi błędy, my też, ale kiedy spojrzymy, co się dzieje u sąsiadów to naprawdę możemy powiedzieć, że Polska wytrzymała trudny czas i najważniejszą rzeczą jest, żeby wytrzymała kolejne cztery lata - oświadczył premier podczas spotkania z wyborcami na ryckim "Orliku".
Tusk mówił też, że cieszy się, iż na Lubelszczyźnie ma wokół siebie ludzi gotowych do walki i ciężkiej pracy, ludzi z bardzo różnymi doświadczeniami. Dodał, że należy się przyglądać ludziom, na których się głosuje.
- To moja pokorna, prosta rada(...). Efektowni bywają liderzy, efektowne bywają hasła, nazwy partii bywają zaskakujące czy ciekawe, ale na końcu zastanówcie się, na jakiego człowieka głosujecie, czy zrobił coś dla innych, czy na czymś się zna, czy jest poważny i odpowiedzialny, bo zbyt poważne rzeczy przed nami, żeby pozwolić sobie na lekceważenie tych wyborów - oświadczył szef rządu.
- Jak ktoś nie wierzy we własne siły, jak ktoś uważa, że musi być źle w Polsce, to będzie źle - dodał Tusk. Mówił też, że chciałby, aby do władzy doszli ludzie, którzy "wierzą w Polskę i własne siły". - Wtedy naprawdę coś można zmienić - zaznaczył.
Zwracając się do mieszkańców Ryk mówił też, żeby szukali "wokół siebie ludzi, którzy przede wszystkim codziennie pracują, bo wierzą, że praca i życie w Polsce ma sens". - Ja wierzę w swoje siły - dodał szef rządu.
Tusk na Orliku w Rykach apelował o to, by pamiętać, że od wyboru 9 października "naprawdę coś zależy". Mówił, że "to nie są dyrdymały, hasła, żarty". - Jeśli naprawdę chcemy zapewnić, nie gruszki na wierzbie, ale zapewnić ludziom emerytury - nawet te niskie (...) by w następnych 4 latach nauczyciele akademiccy, policjanci i inne części tej sfery budżetowej otrzymali również podwyżki porównywalne z tymi nauczycielskimi, jeśli chcemy mieć poczucie elementarnego bezpieczeństwa (...) To w dużej mierze zależy od tego, czy pójdziemy głosować i na kogo będziemy głosować - oświadczył.
Premier zaznaczył, że obecnemu rządowi udało się uchronić Polskę przed kryzysem. Tusk zwrócił się do tych, którzy będą wybierać i zastanawiać się, na kogo głosować. "Pomyślcie nie o tym, kto ile naobiecuje, tylko kto daje gwarancje przeprowadzenia Polski przez te wzburzone fale tak, by ludziom nie stała się krzywda" - powiedział premier. Bo - jak dodał - "w wielu miejscach na świecie i w Europie ludziom zaczyna dziać się krzywda".
Premier mówił także, że ważna jest wiara we własne siły. - Ja wierzę w swoje siły i wiem ze otaczający mnie dziś tutaj ludzie wierzą we własne siły, dlatego kiedy wychodzą i mówią do was: oddajcie na nas głos, to dlatego ze wierzą w to, że potrafią coś zrobić - mówił premier, któremu na konferencji towarzyszyli kandydaci Platformy z Lubelszczyzny. Na Orliku obecni byli m.in. Magdalena Gąsior-Marek, Stanisław Żmijan oraz Cezary Kucharski.
Burmistrz Ryk powitał premiera, wręczając mu maskotkę "Rykusia". Premiera witały także dzieci i mieszkańcy, z którymi Tusk rozmawiał. Na pożegnanie premier otrzymał ryckie sery.