Tusk spodziewał się gwizdów. "Włos mi z głowy nie spadł"
Premier Donald Tusk podkreślił, że spodziewał się "mniej więcej takiego przyjęcia" na zjeździe Solidarności. Wystąpienie szefa rządu na poniedziałkowych uroczystościach spotkało się z gwizdami i okrzykami części obecnych w hali widowiskowej w Gdyni. - Włos mi z głowy nie spadł - dodał. Premier na konferencji prasowej zapowiedział również, że posiedzenie rządu ws. przyszłorocznego budżetu odbędzie się w piątek.
Komentując wydarzenia na jubileuszowym zjeździe NSZZ "Solidarność" z okazji 30-lecia podpisania Porozumień Sierpniowych Tusk przyznał, że "wszystkim brakuje tamtej atmosfery".
- Wszystkim brakuje atmosfery solidarności i wspomnienia o sentymentalnej pannie "S". (...) Brakuje tej atmosfery. Ani na sutych obiadach u biskupa i zjazdach Solidarności czy w dymie palonych opon nie odnajduję tamtego nastroju - powiedział Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Wystąpienie szefa rządu na poniedziałkowym jubileuszowym zjeździe Solidarności spotkało się z gwizdami i okrzykami części obecnych w hali widowiskowej w Gdyni.
Premier podkreślił, że spodziewał się "mniej więcej takiego przyjęcia" na zjeździe Solidarności. "Włos mi z głowy nie spadł" - dodał. Powiedział, że nie zgadza się z opinią, że wydarzenia na jubileuszowym zjeździe związku miały charakter "dramatyczny czy katastrofy".
- Czym jest dzisiejszy związek zawodowy Solidarność, dobrze wiemy. Zażyłość i polityczna przyjaźń między dzisiejszą Solidarnością a PiS jest dla wszystkim oczywista - ocenił premier. - Nie jest to ani pierwszy, ani piąty, ani dziesiąty przykład tego - dodał.
- Pojechałem na ten zjazd, by bardzo wyraźnie powiedzieć, że jako uczestnik tamtej pierwszej Solidarności dość dokładnie czuję (...) że ta idea i pamięć o tamtej Solidarności jest dużo ważniejsza niż spór czy polityczne zaangażowanie dzisiejszego związku zawodowego - mówił Tusk.
Premier za odpolitycznieniem święta
Święto 31 sierpnia powinno być świętem ogólnonarodowym - oświadczył premier Donald Tusk. Zadeklarował, że jeśli będzie taka wola, bardzo chętnie włączy się w jego odpolitycznienie.
Premier był pytany konferencji prasowej po posiedzeniu rządu o apel przywódców historycznej Solidarności, którzy zwrócili się we wtorek do władz państwowych o wzięcie odpowiedzialności za organizację obchodów Sierpnia '80. - Od dwudziestu lat rocznice służą do zabijania tradycji i pamięci o tamtych czasach - napisali w oświadczeniu m.in. Bogdan Borusewicz, Bogdan Lis i Lech Wałęsa.
- Bardzo chętnie wezmę na siebie współodpowiedzialność za to, aby obchody świat państwowych, narodowych były organizowane nie przez jakąś opcję polityczną, czy jakąś jedną organizację, w dodatku tak nacechowaną mocno polityką i sporem politycznym - zadeklarował we wtorek premier.
Jak podkreślił, "z całą pewnością święto 31 sierpnia (rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych) powinno być świętem ogólnonarodowym, a nie organizowanym przeciw komuś, przez którąś ze stron sporu".
- Oczywiście jest pytanie, czy wszyscy zaakceptują taką sytuację, w której państwo podjęłoby się takiego wysiłku - dodał premier. W tym kontekście przypomniał obchody 25. rocznicy pierwszych wolnych wyborów 4 czerwca 1989 r. - Ja wówczas podjąłem próbę izolowania tej agresji, czy tego konfliktu, od święta, tym bardziej, że udało się wówczas nadać temu świętu wymiar międzynarodowy i to na bardzo dużą skalę - powiedział Tusk. Zadeklarował, że bardzo zależy mu na tym, "aby ci, którzy powinni w czasie tego święta (rocznicy Sierpnia '80) zadbać wspólnie z władzami o to, by przebiegało ono godnie, zaakceptowali taki punkt widzenia". Tusk podkreślił, że w niedzielę rozmawiał z Lechem Wałęsą na ten temat.
- On był absolutnie przekonany, mimo że sam czuje się zmęczony tym konfliktem, że to Polska jako państwo musi wziąć na siebie nie tylko obchody świąt, ale w ogóle czuwanie nad pamięcią o Sierpniu '80 i tamtą Solidarnością, bo inaczej będziemy mieli do czynienia z takimi zdarzeniami jak wczoraj - powiedział premier.
- Jeśli będzie taka wola, bardzo chętnie włączę się w takie odpolitycznienie tego święta - zadeklarował szef rządu.
Posiedzenie nad przyszłorocznym budżetem w piątek
W piątek odbędzie się posiedzenie rządu w sprawie projektu budżetu państwa na 2011 rok - zapowiedział na konferencji prasowej premier Donald Tusk.
- Będą to tradycyjne rozmowy moje i ministra finansów z poszczególnymi ministrami, a później po południu już formalne posiedzenie Rady Ministrów, gdzie powinniśmy - mam nadzieję - z sukcesem, tzn. z finałem przyjąć projekt ustawy budżetowej - podkreślił Tusk na konferencji prasowej po wtorkowym posiedzeniu rządu.
Tusk pytany był, czy na piątkowym posiedzeniu rządu postawi za cel wszystkim ministrom opracowanie budżetu, w którym deficyt byłby niższy niż 45 mld zł.
- Jest rzeczą dla mnie oczywistą, że będę występował w roli tego, który tłumaczy, a czasami pewnie będę to robił takim mocniejszym tonem i głosem - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że poszczególni ministrowie będą musieli znaleźć rezerwy finansowe. - Bo powiem tak po ludzku. Nie stanę przed ludźmi i nie powiem, patrząc im w oczy: "podwyżka VAT-u nieuchronna", jeśli nie udowodnimy, że to naprawdę jest wezwanie do dyscypliny wszystkich, a nie tylko obywateli - mówił. Tusk podkreślił, że będzie "żyłował" możliwie mocno parametry oszczędnościowe także jeśli chodzi o jego ministrów.
W przyjętym niedawno Wieloletnim Planie Finansowym Państwa rząd założył zmianę stawek podatku VAT. Podstawowa stawka wzrośnie o jeden punkt procentowy, do 23%, a 7% - do 8%. Pojawi się także nowa stawka VAT na żywność, w wysokości 5% (po podwyżce 3% stawki na żywność nieprzetworzoną i obniżce 7% na żywność przetworzoną).
W założeniach do budżetu rząd prognozuje, że PKB wzrośnie o 3,5%, inflacja wyniesie 2,3%, a bezrobocie 9,9% Zakłada też 1,4%., realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej oraz 1,9% wzrost przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej. Rząd nie przewiduje wzrostu płac w sferze budżetowej.
Zgodnie z konstytucją, rząd przedkłada sejmowi projekt ustawy budżetowej na następny rok najpóźniej na trzy miesiące przed jego rozpoczęciem. Następnie parlament ma cztery miesiące na prace nad budżetem. Konstytucja stanowi, że jeśli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona prezydentowi do podpisu, prezydent może w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji sejmu.